Gigant Mamut 43 "Tak to się zaczęło" - zapowiedź - Cavazzano, Gervasio, Nucci i Rota

6 lutego pojawi się pierwszy w tym roku Gigant Mamut - Tak to się zaczęło. Choć 43. tom serii będzie droższy od poprzedniego, jego cena okładkowa wyniesie 39,99 zł, to po raz kolejny dostaniemy porządną dawkę nowych komiksów, w tym wiele historii od najbardziej cenionych twórców. Przedpremierowo można go zakupić na Egmont.pl.
Wydawnictwo nie zaprezentowało przykładowych stron, ale z opublikowanego opisu wprost wynika, że w środku znajdą się komiksy z dwóch pominiętych Gigantów - 553. i 555. Lustiges Taschenbuch.

Tom najpewniej rozpocznie nowa historia Astrup i Cavazzano opowiadająca o przeszłości Magiki de Czar. Komiks zebrał naprawdę dobre opinie, więc można się spodziewać ciekawej historii, ale to tylko jedna z wielu atrakcji. Najdłuższą historią będzie kolejny komiks Gervasio o Superkwęku. Niestety historie z Superkwękowego uniwersum Gervasio nie wychodzą u nas chronologicznie, ale tutaj powróci m.in. biznesmen Red Duckan. Pojawią się też dwa komiksy napisane przez Nucciego - jeden z Mikim i drugi z Megajonkiem.

Fani historii o Kwaczym Kurierze też będą zadowoleni, ponieważ w tomie zostanie przedrukowana jedna historia Mastantuono z serii o kaczogrodzkiej gazecie. Natomiast Stabile i Rota zaprezentują historię o tym, jak Sknerus stracił pamięć. W wydaniu znajdą się dwa komiksy narysowane przez Andersena o tematyce zimowej, a także historie takich twórców jak Leoni, Guerrini czy Pisapia. Razem powinno to dać naprawdę ciekawy tom, choć pozbawiony wybitnie długich historii.

Warto pamiętać, że w lutym pojawią się dwa inne Giganty. W Gigancie Poleca Extra pojawi się Miecz z lodu, legendarny komiks Massima De Vity, natomiast Gigant Poleca Special będzie wydaniem o tematyce wielkanocnej.

źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont

Komentarze

  1. Komiks o Magice znam w oryginale i to świetna historia. Plys dwa Anderseny, Rota, Nucci... Warto kupić!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest już polska okładka

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi to mówić szykuje sie ciężkie czasy. Jestem przekonany ze cene komiksy disneya jeszcze badziej pójdą w górę. Dlatego ze dystrybutor komiksów Diamond zbankrutował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wyjaśnisz co ma amerykański dystrybutor amerykańskich komiksów do cen włoskich komiksów wydawanych i dystrybuowanych w Polsce?

      Usuń
    2. Upadek diamond , spowoduje ze firmy niezależne firmy takie jak Dark Horse, Image i tak dalej będę zmuszone podnieść swoje ceny. To samo dotyczy DC, marvela I Disney. Cena za komiks marvela ktory obecnie kosztuje $4.99 i ma 32 stony prawdopodobnie podskoczy do $5.99 może nawet do $6.99. Ceny włoskie komiksów, też pewnie pójdą w górę przez to a wiec polskie ceny tez pójdą w w górę. Innymi słowami inflacja obawim ze jest to nieuniknione.

      Usuń
    3. juz wiekszy wplyw na cene polskiego giganta ma cena kajzerki w piekarni najblizej Marcina Furgała, jednego z tlumaczy egmontu

      Usuń
    4. To niedobrze, bo najprawdopodobniej ceny
      kajzerek pójdą w górę w tym roku... A skąd wiesz, że tłumacze Egmontu jedzą bułki, a np. nie są na diecie bezglutenowej?

      Usuń
    5. znam się z Marcinem, stąd też wybrałem właśnie jego

      Usuń
    6. Nie wiem czy tylkk mnie tak to boli,że nie dośćwzrostu komisów ich okładki przestały być tak fajnie jakby laminowane przez to szybciej się psują

      Usuń
    7. Upiekłem kaczora z kajzerki ale nikogo to nie interesuje, bo jest ze wsi...

      Usuń
    8. Ciekawi mnie ten wpływ ceny kajzerki tłumacza Egmontu na wzrost ceny Giganta. Rozwiniesz?

      Usuń
    9. To chyba proste, jak będzie chciał żreć tyle samo co dotychczas, a cena jego bułek wzrośnie to się upomni o wyższą płace za swoją pracę i tak w efekcie domina Gigant zdrożeje :d

      Usuń
    10. "Jeść". Tak kulturalniej.

      Usuń
    11. Ale Egmont może zacząć ciąć koszty i poszukać tańszego tłumacza.

      Usuń
    12. Racja, jeść. Choć przypuszczam że jedną się nie zadowala skoro aż taki będzie miało to wpływ na ceny giganta.
      A nie tak łatwo znaleźć nowego tłumacza kiedy z tego się jest zadowolonym.

      Usuń
    13. To może na początek zostawić cenę, a zmniejszyć liczbę stron?

      Usuń
    14. Egmont powinien się dogadać z lokalną piekarnią która jest blisko miejsca zamieszkania Marcina Furgała i zrobić akcję promocyjną : ,,Do 10 kajzerek numer Kaczora Donalda gratis" .

      Usuń
    15. No i tu jest ktoś z ekonomiczną głową 😄👍

      Usuń
    16. Marcin Furgał to fanatyk kajzerek. Pół mieszkania zajebane kajzerkami najgorzej. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżącą na ziemi kajzerkę czy grahamkę i trzeba wyciągać w szpitalu, bo mają zadziory na końcu. W swoim dwudziestodwuletnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania, to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła, to kazała buta ściągać xD, bo myślała, że znowu kajzerka w nodze.

      Druga połowa mieszkania zajebana „Kajzerkarzem Polskim”, „Światem Kajzerki”, „Super Kajzerką” xD itp. Co tydzień Marcin robi objazd po wszystkich piekiarniach w mieście, żeby skompletować wszystkie kajzerkowe tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety, bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach, ale teraz nie dosyć, że je kupuje, to jeszcze siedzi na jakichś forach dla kajzerkarzy i kręci gównoburze z innymi kajzerkarzami o najlepsze przepisy na kajzerki itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś Marcin mnie wkurwił, to założyłem tam konto i go trollowałem, pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty, typu „Hipolit Warkot nie lubi kajzerek”. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę KAJZER za najebanie 10 tysięcy postów.

      Jak jest ciepło, to co weekend zapierdala na kajzerki. Od jakichś pięciu lat w każdą niedzielę jem kajzerkę na obiad, a Marcin pierdoli o zaletach jedzenia tego kajzerkowego gówna. Jak się dostałem na studia, to Marcin przez tydzień pierdolił, że to dzięki temu, że jem dużo kajzerek, bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje.

      Co sobotę budzi ze swoim znajomym Michałem całą rodzinę o czwartej w nocy, bo hałasują, pakując kajzerki, robiąc kajzerki itd.

      Przy jedzeniu zawsze pierdoli o kajzerach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Kajzerkarski, Marcin sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr, niedostatecznie zakajzerkowują, tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu, klnąc, i idzie czytać Wielką Encyklopedię Kajzerek Pszenicznych, żeby się uspokoić.

      W tym roku sam sobie kupił na święta kajzerki. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał, tylko już wczoraj je zjadł i spałaszował w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój kajzerkarski i jadł cały dzień te kajzerki na środku mieszkania. Obiad (kajzerki) też w nim zjadł.

      Usuń
    17. Gdyby mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich kajzerek w Polsce, tobym wziął i zapierdolił.

      Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny, to Marcin jako prezent wziął mnie ze sobą na kajzerk w drodze wyjątku. Super prezent kurwo.

      Pojechaliśmy gdzieś w pizdu za miasto, dochodzimy do piekarni, a Marcinowi już się oczy świecą i oblizuje wargi, podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad piekarnią, i patrzymy na kajzerki. Po pięciu minutach mi się znudziło, więc włączyłem discmana, to mnie Marcin pierdolnął wędką po głowie, że kajzerki słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie, to zaraz krzyczał szeptem, żebym się nie wiercił, bo szeleszczę i kajzerki z piekarni widzą, jak się ruszam, i uciekają. Sześć godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na kajzerki jak w jakimś jebanym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie, więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie Marcin odszedł kilkanaście metrów do piekarni i się spierdział. Wytłumaczył mi, że nie wolno w piekarni pierdzieć, bo inaczej kajzerki słyszą i czują.

      Wspomniałem, że ojciec ma kolegę Michała, z którym jeździ na kajzerki. Kiedyś towarzyszem wypraw kajzerskich był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z Marcinem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na Wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny, Zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o kajzerkach i pieczywie. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są kajzerki, czy grahamki.

      WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ, JAKIE GRAHAMKI MAJĄ CIASTO? CHAPS I RĘKA UJEBANA!

      KURWA MARCIN KAJZERY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWOJE GRAHAMKI TO IM MOGĄ NASKOCZYĆ.

      CO TY MI MARIN PIERDOLISZ, JAK LEDWO BAGIETKĘ POTRAFISZ Z PIECA WYCIĄGNĄĆ. GRAHAMKA TO JEST KRÓLOWA BUŁEK JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI.

      Usuń
    18. No i aż się zaczęli nakurwiać, zapasy na dywanie w dużym pokoju, a ja z matką musieliśmy ich rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona Zbysia, że Zbysio spadł z rowerka, i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym Marcinowi, a Marcin

      I BARDZO KURWA DOBRZE.

      Tak go za te grahamki znienawidził.
      Wspominałem też o arcywrogu Marcina czyli Polskim Związku Kajzerskim. Stał się on kompletną obsesją Marcina i jak na przykład w telewizji mówią, że gdzieś było trzęsienie ziemi, to Marcin zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych skurwysynach z PZK powiedzieć. Gazety niekajzerskie też przestał czytać, bo miał ból dupy, że o kajzerkarstwie polskim ani aferach w PZK nic się nie pisze.

      Szefem koła PZK w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim kajzerkom przez związek i Marcin przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie kajzerkarskie, na którym występował Adam, i stary wrócił do domu z podartą koszulą, bo siłą go usuwali z sali, takie tam inby odpierdalał.

      Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PZK Marcin rozpoczął partyzantkę internetową, polegającą na szkalowaniu PZK i Adama na forach lokalnych gazet. Napierdalał na niego jakieś głupoty, typu że Adam był tajnym współpracownikiem UB albo że go widział na ulicy, jak komuś gwoździem samochód rysował itd. Nie nauczyłem ojca into TOR, więc skończyło się kajzerkami za szkalowanie i Marcin musiał zapłacić Adamowi dwa tysiące złotych..

      Jak płacił, to przez tydzień w domu się nie dało żyć, Marcin kurwił na przekupne sądy, PZK, Adama i w ogóle cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że PZ jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te dwa tysiące na kajzerki, mąkę do kajzerek czy formy do kajzerek i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł na przykład zakwasu na kajzerki za te 2k kupić (kilkaset kilo).

      Usuń
    19. Marcin jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć piec do wypeiku kajzerek, bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać.

      SYNEK, W PIECU TO SIĘ PRAWDZIWE KAJZERY PIECZE! TAM JEST ŻYWIOŁ!

      Ale nie było go stać ani nie miał jej gdzie trzymać, a hehe frajerem to on nie jest, żeby komuś płacić za przechowywanie, więc zgadał się z jakimiś kajzerkowiczami z okolicy, że kupią piec na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś Janusza, który ma dom, a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe, na przyczepie, którą ten Janusz ma, i się będą tym piecem dzielili albo będą piec kajzerki razem.

      Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle, ale w któryś weekend Marcin się rozchorował i nie mógł z nimi piec kajzerki, i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że kajzery wypiekają się jak pojebane, więc Marcin tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy, co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni pieką bez niego, bo przecież po równo się zrzucali na piec i w niedzielę wieczorem, jak te Janusze już wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu.

      Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz, a tam nasz samochód z przyczepą i piecem xD. Pytam, skąd on ją wziął, a on mówi, że Januszowi zajebał z podjazdu przed domem, bo oni go oszukali, i żebym łapał z nim piec, i wnosimy do mieszkania xD. Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście piec nie zmieścił się w drzwiach do klatki, więc stary stwierdził, że on go przed domem zostawi.

      Za pomocą jakichś łańcuchów, co były na piecu, i mojej kłódki od roweru przypiął ją do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania, a tu nagle przyjeżdżają dwa samochody z Januszami współwłaścicielami, którzy się domyślili, gdzie ich własność może się znajdować xD. Zaczęła się nieziemska inba, bo Janusze drą mordy, dlaczego piec ukradł i że ma oddawać, a Marcin się drze, że oni go oszukali i on 500 złotych się składał, a nie piekł w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację, żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu, bo było blisko.

      Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:
      – Marcin leży na ziemi, kurczowo trzyma się pieca i krzyczy, że nie odda.
      – Janusze krzyczą, że ma oddawać.
      – Jeden Janusz ma rozjebany nos, bo próbował leżącego Marcina odciągnąć od pieca za nogę i dostał drugą nogą z kopa.
      – Dwóch policjantów ciągnie Marcina za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat, bo pobił człowieka.
      – We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi.
      – Moja stara płacze i błaga Marcina, żeby zostawił piec, a policjantów, żeby go nie aresztowali.
      – Ja: smutnazaba.psd.

      Usuń
    20. W końcu policjanci oderwali Marcina od pieca. Ja podałem Januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali piec, rzucając wcześniej Marcinowi 500 złotych i mówiąc, że nie ma już do pieca żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na kajzerkach nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali Marcina. Janusz, co dostał w mordę butem, powiedział, że on się nie będzie pierdolił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie, tylko Marcina nie chce więcej widzieć.
      Marcim do tej pory robi z Januszami gównoburzę na forach dla kajzerkarzy, bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z Marcinem. Obserwowałem ten temat i widziałem, jak ojciec nieudolnie porobił trollkonta:

      tłumaczkaczoradonalda54
      Liczba postów: 1
      Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika marcin_furgał od dawna i to bardzo porządny człowiek i wspaniały kajzerkarz! Chcą go oczernić bo zazdroszczą upieczonych okazów!

      Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od kajzerek. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat, to Marcin się tam wpierdalał na trollkoncie i na przykład pisał, że chujowe kajzerki pieką i widać, że nie umie ją piec kajzerek xD.

      Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia upieczonych przez siebie kajzerek, to sam sobie pisał NOOOO GRATULUJĘ OKAZU! WIDAĆ, ŻE DOŚWIADCZONY KAJZERKARZ! a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej, jak go chwalą na forum

      Usuń
    21. a teraz bardzo proszę admina o wywalenie tych śmieci z komentarzy. niech ten bezsensowny wysiłek trafi tam gdzie jego miejsce

      Usuń
    22. Dokładnie - ja napiszę coś niepochlebnego o fanach komiksów Dziesięciocentówki to mój komentarz zostaje od razu skasowany, a teksty z wulgaryzmami zostają :/

      Usuń
    23. Dla osób przekleństwofobowych zamieszczam wersję ,,Kajzerek pamięci Furgała Rapsod" w wersji bez przekleństw :
      Marcin Furgał to fanatyk kajzerek. Pół mieszkania zapchane kajzerkami najgorzej. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżącą na ziemi kajzerkę czy grahamkę i trzeba wyciągać w szpitalu, bo mają zadziory na końcu. W swoim dwudziestodwuletnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania, to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła, to kazała buta ściągać xD, bo myślała, że znowu kajzerka w nodze.

      Druga połowa mieszkania zagracona „Kajzerkarzem Polskim”, „Światem Kajzerki”, „Super Kajzerką” xD itp. Co tydzień Marcin robi objazd po wszystkich piekiarniach w mieście, żeby skompletować wszystkie kajzerkowe tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety, bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach, ale teraz nie dosyć, że je kupuje, to jeszcze siedzi na jakichś forach dla kajzerkarzy i kręci pełne ekspresji dyskusje z innymi kajzerkarzami o najlepsze przepisy na kajzerki itp. Potrafi krzyczeć do monitora albo wyrzucić klawiaturę za okno. Kiedyś Marcin mnie wkurzył, to założyłem tam konto i go trollowałem, pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty, typu „Hipolit Warkot nie lubi kajzerek”. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę KAJZER za napisanie10 tysięcy postów.

      Jak jest ciepło, to co weekend chodzi na kajzerki. Od jakichś pięciu lat w każdą niedzielę jem kajzerkę na obiad, a Marcin ględzi o zaletach jedzenia tego kajzerkowego pieczywa. Jak się dostałem na studia, to Marcin przez tydzień gadał, że to dzięki temu, że jem dużo kajzerek, bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje.

      Co sobotę budzi ze swoim znajomym Michałem całą rodzinę o czwartej w nocy, bo hałasują, pakując kajzerki, robiąc kajzerki itd.

      Przy jedzeniu zawsze gada o kajzerach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Kajzerkarski, Marcin sam się nakręca i dostaje strasznego bólu pleców durr, niedostatecznie zakajzerkowują, tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu, klnąc, i idzie czytać Wielką Encyklopedię Kajzerek Pszenicznych, żeby się uspokoić.

      W tym roku sam sobie kupił na święta kajzerki. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał, tylko już wczoraj je zjadł i spałaszował w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój kajzerkarski i jadł cały dzień te kajzerki na środku mieszkania. Obiad (kajzerki) też w nim zjadł.
      Gdyby mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich kajzerek w Polsce, tobym wziął i zdekapitował.

      Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny, to Marcin jako prezent wziął mnie ze sobą na kajzerki w drodze wyjątku. Super prezent Marcin.

      Usuń
    24. Pojechaliśmy gdzieś w daleko za miasto, dochodzimy do piekarni, a Marcinowi już się oczy świecą i oblizuje wargi, podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad piekarnią, i patrzymy na kajzerki. Po pięciu minutach mi się znudziło, więc włączyłem discmana, to mnie Marcin uderzył wędką po głowie, że kajzerki słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po plecach, to zaraz krzyczał szeptem, żebym się nie wiercił, bo szeleszczę i kajzerki z piekarni widzą, jak się ruszam, i uciekają. Sześć godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na kajzerki jak w jakimś Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie, więc jeszcze do tego było zimno jak na Spitsbergenie. W pewnym momencie Marcin odszedł kilkanaście metrów do piekarni i się spierdział. Wytłumaczył mi, że nie wolno w piekarni pierdzieć, bo inaczej kajzerki słyszą i czują.

      Wspomniałem, że ojciec ma kolegę Michała, z którym jeździ na kajzerki. Kiedyś towarzyszem wypraw kajzerskich był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z Marcinem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na Wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny, Zbysio przyszedł na hehe kielicha. Napili się i oczywiście cały czas gadali o kajzerkach i pieczywie. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli krzyczeć na siebie w niebohłosy, czy generalnie lepsze są kajzerki, czy grahamki.

      WEŹ MNIE NIE WKURZAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ, JAKIE GRAHAMKI MAJĄ CIASTO? CHAPS I RĘKA ZŁAMANA!

      KURCZĘ MARCIN KAJZERY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWOJE GRAHAMKI TO IM MOGĄ NASKOCZYĆ.

      CO TY MI MARIN GODOSZ, JAK LEDWO BAGIETKĘ POTRAFISZ Z PIECA WYCIĄGNĄĆ. GRAHAMKA TO JEST KRÓLOWA BUŁEK JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI.
      No i aż się zaczęli bić, zapasy na dywanie w dużym pokoju, a ja z matką musieliśmy ich rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona Zbysia, że Zbysio spadł z rowerka, i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym Marcinowi, a Marcin

      I BARDZO KURCZĘ DOBRZE.

      Tak go za te grahamki znienawidził.
      Wspominałem też o arcywrogu Marcina czyli Polskim Związku Kajzerskim. Stał się on kompletną obsesją Marcina i jak na przykład w telewizji mówią, że gdzieś było trzęsienie ziemi, to Marcin zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych gałganach z PZK powiedzieć. Gazety niekajzerskie też przestał czytać, bo miał ból pleców, że o kajzerkarstwie polskim ani aferach w PZK nic się nie pisze.

      Usuń
    25. Szefem koła PZK w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim kajzerkom przez związek i Marcin przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie kajzerkarskie, na którym występował Adam, i stary wrócił do domu z podartą koszulą, bo siłą go usuwali z sali, takie tam inby uskuteczniał.

      Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PZK Marcin rozpoczął partyzantkę internetową, polegającą na szkalowaniu PZK i Adama na forach lokalnych gazet. Najeżdzał na niego jakieś głupoty, typu że Adam był tajnym współpracownikiem UB albo że go widział na ulicy, jak komuś gwoździem samochód rysował itd. Nie nauczyłem ojca into TOR, więc skończyło się kajzerkami za szkalowanie i Marcin musiał zapłacić Adamowi dwa tysiące złotych..

      Jak płacił, to przez tydzień w domu się nie dało żyć, Marcin złorzeczył na przekupne sądy, PZK, Adama i w ogóle cały świat. Z jego gadaniny wynikało, że PZ jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te dwa tysiące na kajzerki, mąkę do kajzerek czy formy do kajzerek i dostawał strasznego bólu pleców, ile on by mógł na przykład zakwasu na kajzerki za te 2k kupić (kilkaset kilo).
      Marcin jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć piec do wypieku kajzerek, bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać.

      SYNEK, W PIECU TO SIĘ PRAWDZIWE KAJZERY PIECZE! TAM JEST ŻYWIOŁ!

      Ale nie było go stać ani nie miał jej gdzie trzymać, a hehe frajerem to on nie jest, żeby komuś płacić za przechowywanie, więc zgadał się z jakimiś kajzerkowiczami z okolicy, że kupią piec na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś Janusza, który ma dom, a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe, na przyczepie, którą ten Janusz ma, i się będą tym piecem dzielili albo będą piec kajzerki razem.

      Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle, ale w któryś weekend Marcin się rozchorował i nie mógł z nimi piec kajzerki, i miał o to olbrzymi ból czterech liter. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że kajzery wypiekają się jak messerszmity, więc Marcin tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurzenia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy, co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni pieką bez niego, bo przecież po równo się zrzucali na piec i w niedzielę wieczorem, jak te Janusze już wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu.

      Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz, a tam nasz samochód z przyczepą i piecem xD. Pytam, skąd on ją wziął, a on mówi, że Januszowi ukradł z podjazdu przed domem, bo oni go oszukali, i żebym łapał z nim piec, i wnosimy do mieszkania xD. Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście piec nie zmieścił się w drzwiach do klatki, więc stary stwierdził, że on go przed domem zostawi.

      Za pomocą jakichś łańcuchów, co były na piecu, i mojej kłódki od roweru przypiął ją do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania, a tu nagle przyjeżdżają dwa samochody z Januszami współwłaścicielami, którzy się domyślili, gdzie ich własność może się znajdować xD. Zaczęła się nieziemska inba, bo Janusze drą koty, dlaczego piec ukradł i że ma oddawać, a Marcin się drze, że oni go oszukali i on 500 złotych się składał, a nie piekł w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację, żeby Marcin od nich nie dostał łonotu, bo było blisko.

      Usuń
    26. Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:
      – Marcin leży na ziemi, kurczowo trzyma się pieca i krzyczy, że nie odda.
      – Janusze krzyczą, że ma oddawać.
      – Jeden Janusz ma złamany nos, bo próbował leżącego Marcina odciągnąć od pieca za nogę i dostał drugą nogą z kopa.
      – Dwóch policjantów ciągnie Marcina za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat, bo pobił człowieka.
      – We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi.
      – Moja stara płacze i błaga Marcina, żeby zostawił piec, a policjantów, żeby go nie aresztowali.
      – Ja: smutnazaba.psd.
      W końcu policjanci oderwali Marcina od pieca. Ja podałem Januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali piec, rzucając wcześniej Marcinowi 500 złotych i mówiąc, że nie ma już do pieca żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na kajzerkach nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali Marcina. Janusz, co dostał w twarz butem, powiedział, że on się nie będzie pierdolił z łażeniem po komisariatach i ma to w czterech, tylko Marcina nie chce więcej widzieć.
      Marcim do tej pory robi z Januszami gównoburzę na forach dla kajzerkarzy, bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z Marcinem. Obserwowałem ten temat i widziałem, jak ojciec nieudolnie porobił trollkonta:

      tłumaczkaczoradonalda54
      Liczba postów: 1
      Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika marcin_furgał od dawna i to bardzo porządny człowiek i wspaniały kajzerkarz! Chcą go oczernić bo zazdroszczą upieczonych okazów!

      Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od kajzerek. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat, to Marcin się tam logował na trollkoncie i na przykład pisał, że brzydkie kajzerki pieką i widać, że nie umie ją piec kajzerek xD.

      Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia upieczonych przez siebie kajzerek, to sam sobie pisał NOOOO GRATULUJĘ OKAZU! WIDAĆ, ŻE DOŚWIADCZONY KAJZERKARZ! a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej, jak go chwalą na forum

      Usuń
    27. Zapomniałeś usunąć jedno przekleństwo…

      Usuń
    28. To co ? Napisać jeszcze raz skoro jedno przekleństwo zostało ? :)
      Do trzech razy sztuka ? ;)

      Usuń
    29. Napisz jeszcze raz bez przekleństw 😁

      Usuń
    30. A czemu bez?

      Usuń
  4. Ja również proszę o usunięcie tych komentarzy panie Radosław.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpinam się do prośby

    OdpowiedzUsuń
  6. I w dodatku to jest taaaakie odtwórcze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Złota pasta przerobiona na potrzebę chwili :D Niech wisi dla potomnych

    OdpowiedzUsuń
  8. Tu się tworzy historia internetu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w jakim sensie?

      Usuń
    2. Nie wiem czy jest Wam znany pewien humorystyczny paradoks zwany w pewnych kręgach paradoksem kota z kajzerką posmarowaną masłem. Nawiązuje on do dwóch popularnych przekonań:

      1)kot zawsze spada na cztery łapy,
      2) kajzerka z masłem zawsze spada stroną posmarowaną na dół.

      Paradoks powstaje, gdy w drodze eksperymentu myślowego badacz usiłuje ustalić, co się stanie z kotem po umocowaniu na jego grzbiecie posmarowanej z wierzchu masłem kajzerki i spuszczeniu go z pewnej wysokości.

      Tok myślenia jest następujący :
      1. Kot zaczyna spadać na cztery łapy
      2. Kot zaczyna obracać się, aby kajzerka spadła stroną posmarowaną masłem
      3. Kot zaczyna lewitować, wirować w nieskończoność, powstaje siła antygrawitacyjna oraz perpetuum mobile.

      Niepotwierdzone plotki głoszą, że tak skonstruowany perpetum mobile jest w posiadaniu Marcina Furgała.

      Usuń
    3. Bardziej mnie ciekawi, czy cena masła, która spadła w biedronce przełoży się na niższą cenę Giganta?

      Usuń
    4. To zależy od tego czy Marcin je kajzerki z masłem czy bez masła.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Extra 2025-01 "Miecz z lodu" - przykładowe strony - legendarna saga fantasy De Vity!