Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]
Reprinty, duble, powtórki - nie ma znaczenia, kto jak je nazywa, ale chodzi o historie wcześniej wydane po polsku, które po jakimś czasie ponownie pojawiają się w ramach innego wydania. Niektórzy uznają je za największe zło i przy każdym wydaniu liczą, ile jest nowych historii, a ile powtórek, i tylko na podstawie tego oceniają, czy jest dobrze, czy źle. Inni natomiast twierdzą, że reprinty to nic złego, a przeciętny czytelnik to ma pewnie dziesięć lat, więc można powtarzać komiksy nawet po pięciu latach. Prawda jednak leży pośrodku, i żeby komiksy Disneya w Polsce dalej mogły się rozwijać, trzeba to zrozumieć.
Polska perspektywa na reprinty jest dość specyficzna w świecie komiksów
Disneya, ponieważ przez lata byliśmy jedynym na świecie rynkiem, na którym
wydano stosunkowo dużo historyjek z kaczkami i myszami, wiele z nich więcej
niż jeden raz, a jednocześnie wiele największych klasyków nie było znanych
polskiemu czytelnikowi. Wynikało to z tego, że oferta publikacji w Polsce była
najczęściej odbiciem tego, co wychodziło w Skandynawii i w Niemczech, z
pominięciem najciekawszych publikacji. Doprowadziło to do sytuacji, że jakiś
przeciętny włoski komiks pojawił się u nas trzy razy, a najznamienitszych
historii nigdy po polsku nie wydano.
W ciągu ostatniej dekady sytuacja jednak zaczęła się poprawiać, nie jest jeszcze idealnie, ale nastąpił wyraźny krok naprzód. Największą zmianą było pojawienie się edycji kolekcjonerskich, głównie kolekcji poświęconych komiksom Barksa i Rosy. W tym wypadku fani, choć niektórzy z oporami, zrozumieli, że jeśli wydaje się pełną kolekcję historii danego twórcy, to logiczne, że w tomach znajdą się reprinty. A jeśli jest to kolekcja chronologiczna, to liczba reprintów pomiędzy tomami może się bardzo różnić i wydawnictwo nie ma żadnego wpływu na zawartość.
Tylko co dalej? Kolekcja Rosy się skończyła, kolekcja Barksa skończy się za
rok. Wiadomo, będą dodruki, ale czy komiksy Barksa powinny być dostępne tylko
w kolekcjonerskiej formie. Czy powinniśmy je zamykać przed najmłodszymi fanami
kaczek? Czy pojawienie się komiksu Barksa w
Kaczorze Donaldzie powinniśmy traktować jako reprint, czy może jako
przestawienie świetnej historii nowemu pokoleniu? A pewnie za parę lat pojawi
się temat, by podobnie jak w Niemczech i w Norwegii, wydać komiksy Barksa w
budżetowej formie Giganta. Z perspektywy fana byłby to 100% reprint,
ale dla dzieciaków być może najprzystępniejsza forma zapoznania się z klasyką.
Zresztą ta dyskusja już raz się w Polsce przetoczyła, choć w trochę innej sytuacji. W tym roku z okazji 90. urodzin Donalda pojawił się tom Nasz wielki Donald. Przedruk zagranicznej edycji mającej swoje bolączki, ale dla części polskich czytelników problemem było, że w tomie znalazły się komiksy Barksa i Rosy. Można krzyknąć: reprinty. Tylko że obecnie każdy komiks Barksa i Rosy jest reprintem. Trzeba jednak pamiętać, że tego typu rocznicowy tom dotrze do trochę innej publiki niż liczące po wiele tomów pełne kolekcje, a jego głównym celem było zaprezentowanie przekrojowego przeglądu historii z Donaldem z ostatnich dekad. Pominięcie dwóch najsłynniejszych twórców nie byłoby najlepszym pomysłem.
Co oczywiście nie oznacza, że można przedrukowywać komiksy Barksa i Rosy bez ładu i składu, ponieważ zawsze ma to sens. Było takie wydawnictwo, zwało się Egmont Comic Collection, które po sukcesie podobnego wydania jak Nasz wielki Donald rozpoczęło publikację innych tego typu tomów w twardej oprawie. Kolejne wydania, choć zawierały zawsze jakieś historie Barksa i Rosy, były układane coraz to bardziej niedbale, zniknął też efekt nowości. Obecnie w Niemczech wychodzi mniej kolekcjonerskich wydań komiksów Disneya niż w Polsce, ponieważ rynek został zalany nieprzemyślanymi publikacjami. Dlatego nasz Egmont powinien uważać, co będzie wydawał w ramach ostatnio zapowiedzianej serii antologii, bo w pewnym momencie fani już wszystkiego nie łykną.
Sytuacja z włoskimi komiksami wydawanymi w Gigantach jest bardziej skomplikowana, ponieważ tam trzeba dość jasno podzielić tomy na dwa rodzaje. Są tomy tematyczne jak MegaGiga, Galaxy czy świąteczne wydania, a są te tomy skupiające się ściśle na poszczególnych cyklach, jak np. Kwantomas czy Doubleduck. W Polsce do tej pory mieliśmy do czynienia tylko z tymi pierwszymi, dlatego najpierw skupię się na nich. W przypadku tego typu tomów sprawa reprintów jest zwykle dość prosta - jeśli są dobre i nie ma ich za dużo, to nic w tym złego, jeśli są słabe i jest ich za dużo, to zaczynają stanowić problem. Oczywiście czym innym jest powtórka komiksu, który był wydany trzy lata temu, czym innym powtórka historii sprzed 30 lat, ale tu raczej większych sporów nie ma.
Problemem tak naprawdę jest to, że w Niemczech poziom Gigantów spadł w ciągu ostatnich kilku lat dramatycznie. Wynika to po części z tego, że obecnie na rynku niemieckim wychodzi ponad 60 tomów rocznie, więc nie każde wydanie może zawierać najlepsze komiksy, ale mam też wrażenie, że czasem redakcji po prostu nie chce się za bardzo starać i zamiast przypominać ciekawsze, starsze historie, sięgają po to co jest na wierzchu. Było to widać w wydanym także w Polsce Gigancie Poleca Extra - Wszystkiego najlepszego, Donald!, który jak na rocznicowy tom był bardzo przeciętny. Problemem często nawet nie jest to, że w tomach jest wiele reprintów, tylko że są po prostu wydawane słabe komiksy. Ale tak naprawdę to tylko wierzchołek góry lodowej.
Rok temu w Niemczech rozpoczęto wydawanie serii Lustiges Taschenbuch Abenteuer, która na pierwszy rzut oka nie różni się od Agentów i detektywów czy Dookoła świata. Po prostu kolejny zbiór tematycznych komiksów. Tylko tym razem tomy w 100% składają się z powtórek z ostatnich 5-15 lat. Jako że w Polsce nie każdy Gigant wychodzi, to nie jest tak źle, ale np. w 1. tomie 70% historii to komiksy wydane po polsku w Gigancie Poleca między 2009 a 2018 rokiem. Czyli mówimy o tomach składających się prawie w całości z wydań, które ledwie dwa czy trzy lata temu leżały w pakietach dostępnych w Empikach. I to jeszcze nie o zbiorze najlepszych historii, tylko o dość losowej antologii. Może w Niemczech to jeszcze w ogromie wydań przechodzi, ale wątpię, żeby w Polsce to wypaliło.
Tym bardziej że przykład płynący z Norwegii pokazuje, co może się stać w dłuższej perspektywie, jeśli zaleje się rynek słabej jakości tematycznymi tomami. W Norwegii Tema Pocket, czyli odpowiednik polskiego MegaGiga, w pewnym momencie tak dobrze się sprzedawał, że postanowiono zrobić z niego miesięcznik. Jednak wówczas ktoś pomyślał, że zamiast od postaw tworzyć nowe tomy, można wziąć pół starego tomu, dodać jakieś inne komiksy i to wypuścić. Jeden taki tom wyszedł w Polsce pod tytułem Legenda o wyspie skarbów i mocno na niego narzekałem przed premierą. Historia skończyła się w taki sposób, że Tema Pocket szybko stracił na popularności i obecnie jest wydawany tylko cztery razy do roku. Czytelnicy nie nabrali się na tak układane tomy, ponieważ czymś zupełnie innym jest publikacja zawierająca różne historie od tomu wprost opartego na starszym wydaniu.
Jednak rynek się zmienia, nie tylko w naszym regionie, ale także we Włoszech i obecnie tamtejsi redaktorzy coraz bardziej stawiają na dłuższe historie i cykle składające się z wielu komiksów. W Polsce też można zauważyć, że taki Doubleduck czy Kwantomas trochę przyćmiewają popularnością samego Giganta. W przypadku polskich wydań pojawia się jeszcze dodatkowy aspekt, ponieważ nie wszystkie zagraniczne Giganty są przedrukowywane u nas, i przez to często jakaś większa seria jest publikowana z dziurami. Nie jest to jednak najważniejsze. bardziej chodzi o to, że nie każdy jest zainteresowany kupowaniem zbiorków różnych historii, a już tomy poświęcone danej serii są dla niego ciekawą propozycją.
Popatrzmy chociażby na wydany w Niemczech w ramach Lustiges Taschenbuch Premium tom zbierający pierwsze komiksy z serii Zdumiewający Kwantomas - złodziej dżentelmen. Wydanie w 90% zawiera historie, które opublikowano w Gigancie Poleca pomiędzy 2014 a 2021 rokiem. Więc czym to się różni od wspomnianego wcześniej Abenteuer? Wszystkim. Jeśli ktoś chce przeczytać różne przygodowe historie z Donaldem, to może kupić dowolny tom z ostatnich lat, a redakcja może znaleźć coś lepszego niż Abenteuer, ale jeśli ktoś chce poznać historię Kwantomasa od A do Z, to nie ma innej opcji, musi już kupić kilkanaście archiwalnych Gigantów. Tom zbierający wszystko w jednym wydaniu wydaje się być wówczas dużo bardziej kuszącą propozycją.
Trzeba też pamiętać o tym, że polski rynek komiksów Disneya powoli, ale jednak się starzeje. Zdumiewający Kwantomas może nie jest najlepszym przykładem, ponieważ wychodzi od "zaledwie" 10 lat, ale już Doubleduck jest publikowany od 15 lat, komiksy z Centralną Agencją Paranormalną ponad dwie dekady, a niektóre historie Vicara, Rota, Van Horna z lat 90. ostatni raz były wydane w Polsce prawie trzy dekady temu. Jeśli chcemy, żeby nowe osoby wskakiwały do pociągu fanów kaczych historii, to nie możemy od nich na starcie oczekiwać, że będą w antykwariatach czy bibliotekach szukać starych tomów.
Z przytoczonych przykładów może płynąć tylko jeden wniosek. Reprint sam w sobie nie jest zły, a wszystko zależy od sytuacji. Jeśli jest zapotrzebowanie na dany komiks, to nie można go zamykać w sejfie, ponieważ wąskie grono długoletnich fanów ma go w kolekcji. Może istnieć wydanie w 100% składające się z powtórek, które będzie lepszym tomem, posiadającym większy potencjał sprzedażowy, niż wydanie skupiające się w pełni na premierowych komiksach. Jednak wszystko musi być robione z głową. Jeśli pójdziemy drogą niemiecką czy norweską i na polski rynek będą trafiać nieprzemyślane publikacje, które tylko rozgniewają starszych czytelników, a nie przyciągną nowych, to daleko na tym nie zajdziemy. Żeby osiągnąć pełnię sukcesu, trzeba tak balansować, by najwięksi fani aż tak nie utyskiwali na powtórki. a nowi mieli łatwy dostęp do najlepszych historii.
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont, Disney Publishing Worldwide
Całkiem logiczny ten artykuł. 👍
OdpowiedzUsuńW Niemczech wychodzi ponad 60. Gigantów rocznie?
Co tydzień gigant, nieźle
UsuńW tym roku naliczyłem już 57. numerów, a to przecież nie wszystkie wydania wchodzące w poniższe serie:
UsuńLustiges Taschenbuch Enten-Edition
Lustiges Taschenbuch Entenhausen Stars
Lustiges Taschenbuch Extra
Lustiges Taschenbuch Marathon i Berlin
Lustiges Taschenbuch Maus-Edition
Lustiges Taschenbuch Premium
Lustiges Taschenbuch Spezial
Lustiges Taschenbuch Young Comics
Lustiges Taschenbuch Sonderband: Aktivitaten
Lustiges Taschenbuch Sonderband: Halloween
Lustiges Taschenbuch Sonderband: Ostern
Lustiges Taschenbuch Sonderband: Winter
Lustiges Taschenbuch Sonderband: Waihnachten
Lustiges Taschenbuch Sonderedition
Ale chyba nie dążymy do tego by u nas wydawali takie ilości?
UsuńJa bym chciał
UsuńA ja nie. Ani w tym sens, ani poziomu nie trzyma.
UsuńA czy w USA wydano jakieś zbiorcze wydanie kwantomasa? Mimo że mam już prawie wszystkie roczniki giganta to bardzo chciałbym mieć te historię w jednym tomie. Jeśli nie po polsku to po angielsku.
OdpowiedzUsuńW USA wychodzi znikoma ilość włoskich komiksów Disneya. Kwantomasa nic nie wyszło.
UsuńSzkoda. Ale doceniam, że odpowiedziałeś. Dzięki:)
UsuńObawiam się, że trzeba zainwestować w naukę niemieckiego albo włoskiego. ;)
UsuńNiemiecki nie najgorzej mi idzie a do tego blisko do granicy. Może rzeczywiście będzie warto zainwestować 😅 macie namiary na sprzedaż internetową niemieckich kwantomasów?
UsuńJak ktoś mądry napisał w dyskusji na ten temat:
OdpowiedzUsuńNajgorsze są tomy składające się w połowie z reprintów, bo nowemu czytelnikowi nie dają więcej niż 100% reprint, a czytelnik ze stażem denerwuje się, bo jednocześnie chce się zapoznać z nowymi historiami i tomik jest kompletnie nieefektywny cenowo dla niego.
Także jeśli o mnie chodzi, niech robią antologie powtórkowe,a nawet wydają ponownie stare giganty, ale jak wydają coś nowego, to niech to będzie przynajmniej w trzech czwartych nowe.
Oczywiście to moje prywatne oczekiwanie, nie wiem na ile zbieżne z generalnymi potrzebami rynku. ;)
Tylko właśnie nie do końca tak to działa. Jeśli wydasz zbiorczego Kwantomasa, to wyjdzie, że jest to tom w 90% powtórkowy, ale to nie dyskwalifikuje tego tomu. To jednak coś bardziej skomplikowanego.
UsuńTak samo, nie ma sensu robić jakiś zbiorków "the best of" tylko z komiksami, które nie były w Polsce wydane.
Oczywiście "the Best of" można robić bez dubli. Tym bardziej jeśli to pojedynczy komiks ma tle serii. Co innego jeśli mowa o pełnej kolekcji jakiegoś twórcy.
UsuńSuper jesli takie wydanie(w stylu kompletnego Kwantomasa) by powstało, ale dla mnie jednak byłoby irytujące, gdyby to był jedyny sposób, żeby przez dłuższy czas dostać te komiksy. Zwłaszcza gdyby cena była "kolekcjonerska".
UsuńZamiast dać dwukrotnie historie o Dziesieciocentowce, mogli wydac Giganta o Marsie, ktory w Niemczech sie ukazał
OdpowiedzUsuń"przeciętny czytelnik ma dziesięć lat,"
OdpowiedzUsuńŚmiem mocno wątpić, że taki jest średni wiek czytelnika kaczych komiksów, niezależnie czy to KD czy gigant czy coś jeszcze innego.
To nie było przedstawienie faktu, lecz argumentu osób, które twierdzą, że reprinty to nic złego i nawet po pięciu latach można bez problemu przedrukowywać komiksy. Co oczywiście jest bzdurą.
UsuńPrzedewszystkim czym innym jest pojedynczy reprint w kolejnych wydaniach różnego typu a czym innym zbiorcze wydanie całej twórczości jakiegoś rysownika. Wtedy trudno mówić o teprincie jako takim.
OdpowiedzUsuńI bardzo wątpię, że "Nasz wielki Donald" trafi do innej (choćby częściowo) do innej grupy odbiorców niż np. Kolekcja Barksa. Barksa zawsze można wydać ale z głową czyli w KD tak, w jakiś kolekcjonerskich zbiorach - nie.
No i 9by nikt nie wpadł na pomysł ponownego wydawania kolekcji Barksa (albo Rosy) w jakiś pseudo-"budżetowy" sposób. Rynek Polski jest na to za mały. Gdybyśmy byli Niemcami czy Włochami to co innego. Ale nie jesteśmy.
Już nie mówiąc, że "budżetowe wydanie" Barksa w formie Giganta za kilka lat pewnie będzie kosztować tyle ile kosztowały pierwsze tomy obecnej kolekcji...
Usuń"Nasz wielki Donald" trafił do innej grupy odbiorców niż np. kolekcja Barksa i Rosy. Po prostu nie każdy jest zainteresowany w trzymanie na półce 40 tomów Barksa i Rosy, a już w jeden rocznicowy tom zainwestują. Tylko że podobnej akcji nie da się powtarzać wiele razy.
UsuńCo do budżetowego wydania Barksa. Czyli co, 2025 rok i kończymy Barksa i Rosę na wieki wieków w Polsce, i dodrukowujemy w kółko tylko jedną edycję? To tak nie działa. Nie można przesadzić, ale też nie można zamknąć Barksa i Rosę do jednego kolekcjonerskiego wydania. Oczywiście wiadomo jak będzie wyglądał rynek za parę lat, ale też nie można z góry stwierdzać, że to nigdy nie będzie miało jakiegokolwiek sensu.
Nie napisałem, że nigdy, ale w perspektywie kilku lat na pewno nie ma sensu wydawać na nowo kolekcji Barksa. Obecną kolekcję kupują fani na fali nostalgii za komiksami które czytali jako dzieci w latach 90. Na jakiej fali miałoby iść kolejne takie wydanie? Na poprzednim? To się nie sprzeda.
UsuńPanie Radku, nie odniósł się Pan do ciekawej rzeczy, która się dzieje w Niemczech - powtórnego wydawania tomów sprzed lat. W swojej kolekcji mam niemieckie tomy o identycznej zawartości, numerze, nawet grzbiet się zgadza, ale okładka jest inna. Myślę że byłby to fajny pomysł dla wszystkich - brak potrzeby wydawania nowego wydania (mniejsze koszty), młodsi czytelnicy mogliby się zapoznać że starszymi komiksami, a weterani mogliby je pominąć. Unikamy w ten sposób reprintow 🙂
OdpowiedzUsuńTo właśnie bez sensu na naszym rynku. Ponowne wydania starych tomów z przed lat ma sens tylko na bardzo dużym rynku i to dostatecznie wiekowym by się sorzedało i by był utrudniony dostęp do oryginalnego wydania. U nas tak nie jest. Jedynie może reprinty Kaczora Donalda by miały sens, bo wychodzą od 30 lat, jest duża nostalgia a dostęp do większości numerów archiwalnych nikły lub żadny. Ale tylko to.
UsuńJeszcze pierwszą serię Giganta myślę, że można by tak puścić.
UsuńMyślę, że nie bardzo. Wybitnych komiksów tam nie było.
UsuńChodzi o wartość historyczną.
UsuńAkurat pierwsza seria Komiksu Gigant (lata 1992-1994) to były moim zdaniem naprawdę dobre tomy.
UsuńAczkolwiek według mnie ponowne wydawanie starych numerów gigantów np. z lat 90 trochę mija się z celem. W każdym bądź razie osobiście chyba nie byłbym zainteresowany takimi wydaniami i wolałbym zbierać archiwalne numery z lat 90 (mam w swojej kolekcji komplet komiksów gigant z lat 1992-2000 aczkolwiek to nie ma znaczenia w tej dyskusji :) )
Tak samo uważam co do ponownego wydawania np. numerów Kaczora Donalda z lat 90.
Jako pojedyncze akcje z okazji jakichś rocznic spoko (jak np. reprint pierwszego numeru KD w numerze 2024-03 z okazji 30 lecia pisma).
Był kiedyś artkuł o tym na KAI https://www.komiksydisneya.pl/2023/04/warto-wydac-12-przedruki-najstarszych.html i z tego co pamiętam to taki pomysł w komentarzach spotkał się z dużym zainteresowaniem aczkolwiek osobiście nie byłbym zainteresowany chyba takimi wydaniami i np. dla mnie dużo większą frajdą byłoby (nawet jeśli czasochłonne i droższe) polowanie na aukcjach czy antykwariatach na oryginalne wydania z lat 90 niż kupować takie zbiorcze wydania.
Aczkolwiek są takie wydania np. w Norwegii które zbierają twardookładowo numery Donald Duck & Co z lat 40-70 XX wieku.
Jeśli chodzi o legalny płatny dostęp do archiwalnych numerów gigantów czy Kaczora Donalda to moim zdaniem miałoby to sens jedynie w formie cyfrowej.
Tak lekko poszerzając temat. Marzyłoby mi się wydanie w Polsce serii z disneyowskimi adaptacjami klasyki literatury, coś może na kształt włoskiej "Classici della literatura" (wydanej w kilku edycjach). Przedstawiło by to młodszym czytelnikom komiksy wydane w starszych gigantach, a jednocześnie ukazałoby się wiele nieznanych polskiemu odbiorcy historii. Nie wiem czy są jakieś szanse?
OdpowiedzUsuńParę razy była mowa o czymś takim. Ale moim zdaniem to by się nie sprzedało. Żeby taki komiks działał to trzeba znać oruginalne dzieło, a tak to tylko dziwna historyjka z kaczkami. Plus nigdy te komiksy mi się jakoś nie podobały (po za wyjątkami).
Usuń"Jeśli chcemy, żeby nowe osoby wskakiwały do pociągu fanów kaczych historii."
OdpowiedzUsuńNie chcemy. A komu to potrzebne? :)
"Reprint sam w sobie nie jest zły"
Jest :)
"jeśli ktoś chce poznać historię Kwantomasa od A do Z, to nie ma innej opcji, musi już kupić kilkanaście archiwalnych Gigantów."
No tak. Co w tym złego?
"zapotrzebowanie na dany komiks, to nie można go zamykać w sejfie, ponieważ wąskie grono długoletnich fanów ma go w kolekcji"
Można :)
"Tak samo, nie ma sensu robić jakiś zbiorków "the best of" tylko z komiksami, które nie były w Polsce wydane."
JEST. Tylko takie wydania mają sens.
Tak jak napisał ktoś wyżej. Jak już idą w duble, to niech tzw. nowy komiks w całości składa się z dubli a inny nowy komiks z premier. Wtedy jeden można kupić, drugi pominąć. Najgorsze są półduble - mieszanki nowych i powtórzonych komiksów. Dlatego właśnie nie kupiłem tego pierwszego rocznicowego Giganta Extra, tylko ten drugi - 90 lat przygód.
I całe to założenie, że co roku są nowe dzieci które chciałyby poznać najlepsze historyjki ma jeden wielki wielbłąd. ZA CO ONE SOBIE KUPIĄ TE BARDZO JUŻ DROGIE KOMIKSY?? Czy u nas dzieci i nastolatkowie mają jakieś własne dochody? Przecież miłość do kaczek idzie też z ojca, na syna, bo słusznie zauważono, że prawdziwi kaczkofani to już stare dziady. To nie jest tak, że jak w latach 90-tych dzieci rzucały się na komiksy, a starzy nie znali tematu. i np. ja jako potencjalny rodzic na pewno nie kupiłbym swojemu dziecku komiksu z historyjkami, które są już na mojej półce w innym wydaniu.
Felieton to próba usprawiedliwienia dubli, których uzasadnić się nie da. Tym bardziej, że wydawnictwo kładzie już lachę na jakość druku i dobór historyjek do kolejnych albumów i Gigantów. Jednocześnie ciągle jest masa dobrych premier u nas nie wydanych. Najważniejszą sprawą powinien być powrót do 12 normalnych Gigantów rocznie, zamiast serwować nam Halloweeny, Święta i zdublowane urodziny. #je bo ETZ
Zacytuję to, o co cię prosiła już wielokrotnie masa innych osób, spójrz proszę poza czubek własnego nosa, bo wnioskując po treści twojego komentarza, to naprawdę nic poza nim nie widzisz ;)
Usuńbazyliszek, już w pierwszej rzeczy którą napisałeś tutaj pokazujesz że uważasz że powinno się tylko robić tak żeby tobie pasowało bo ty akurat masz upodobania takie a takie i chciałbyś żeby było tak i tak, no i jasne możesz sobie tak myśleć ale fajnie byłoby jakbyś to tylko myślał a nie pisał ani mówił
UsuńZa to inni wolą święta, wakacje i Galaxy, zamiast kupować zlepek wszystkiego w GP
Usuń"Jeśli chcemy, żeby nowe osoby wskakiwały do pociągu fanów kaczych historii."
UsuńNie chcemy. A komu to potrzebne? :)
"
Mam wszystkim, inaczej prędzej czy później zupełnie wyginą fani kaczych komiksów.
Należy brać pod uwage, ze wiele archiwalne komiksy jak gigant poleca oraz inne można kupić z łatwością na allegro olx. Tym bardziej uwazam ze zbyt dużo reprinty to jest pozbawiny sens.
OdpowiedzUsuńJuż jest ich coraz mniej. Przynajmniej tych w dobrej jakości. Starzy kolekcjonerzy wykupili co dobre i zostały zużyte ochłapy.
UsuńJa się cieszę, że skompletowałem co chciałem dziesięć - kilkanaście lat temu :) Wtedy było dużo wszystkiego i tanio :) Ale i tak nie sądzę, żeby były większe trudności że zdobyciem czegokolwiek zwłaszcza kolekcjonerskich wydań typu Barks.
Usuń"zapotrzebowanie na dany komiks, to nie można go zamykać w sejfie, ponieważ wąskie grono długoletnich fanów ma go w kolekcji".
OdpowiedzUsuńW Polskich realiach nic nie jest w sejfie bo prawie wszystko jest łatwo dostępne do kupienia. A tego Barksa i tak Egmont póki co dodrukowuje sukcesywnie.
To teraz policz ile kosztuje zebranie kompletnego (czy tam prawie kompletnego) Doubleducka czy Kwantomasa po polsku.
UsuńI tak mniej niż by kosztowała kolekcjonerska seria jednego albo drugiego :)
UsuńW przypadku Tomu Kaczogród. Carl Barks Na dalekiej północy. To sprawa wcale nie jest taka prosta, ten tom chwyta jakies 550 złoty na allergo . Pewien dlatego ze disney zakazał publikacje "Wudu dla ludu" przez to egmont nie moze robic dodruki. i pewnie dlatego tyle kosztuje na allego.
OdpowiedzUsuńAle każdy kaczkofan ma każdy tom Kaczogrodu. Bo komiksy kupuje się zaraz po premierze.
UsuńXd no rel hahahahha nie
UsuńObecni kolekcjonerzy Barksa to czytelnicy KD z lat 90. A czy za parę albo paręnaście lat będzie popyt na Barksa? Wątpliwe, zwłaszcza jeżeli archiwalne komiksy Kaczogród barksa ciągle będzie można kupić na allegro i olx. Wtedy robić reprinty komiksy barksa to byłoby pozbawienie sensu. Lepiej byłoby, gdyby egmont skupiłbym sie na wydanie inne kolekcje na przykład Scarpa albo William Van Horn.
OdpowiedzUsuńBardzo mądry artykuł. Rozwiązanie natomiast jest proste - wydawać Giganty i jakieś kolekcje na bieżąco (kolekcje twórców, nie postaci), a inne publikacje redagować z uwzględnieniem naszego rynku, a nie bezmyślnie kopiować zagraniczne wydania. Tylko czy to wykonalne? Pewnie nie, a rynek w końcu przestanie wchłaniać wszystko jak leci, a serie zostaną pozamykane z powodu słabej sprzedaży :(
OdpowiedzUsuńreprinty starych numerow Kaczora Donalda tak od 1994 roku do ja wiem 2001 go byloby fajnie uzupelnic kolekcje dla starych wyjadaczy ze tak ujme ....
OdpowiedzUsuńTeż bym tego chciał.
UsuńJa też, a nawet Wilk Bardzozly, Wiedźma Mim czy Hiawatha
OdpowiedzUsuńNormalnym ludziom reprinty i duble nie przeszkadzają. Jeśli komuś natomiast przeszkadzają, to znaczy że mamy do czynienia z człowiekiem nienormalnym. Rzekłem!
OdpowiedzUsuńJeżeli większość ludzi uważa ze jest zbyt dużo reprinty. A prawda jest taka, ze naprawdę jest ich za dużo to ludzie mają prawo skarżyć sie na nie. Przypominam ze te skargi przyniosły skutki. Dzięki temu nie mamy juz reprinty w MegaGiga I Mamut.
OdpowiedzUsuńA na zakończenie powiem że uważam ze egmont powinienen wydawać kolekcje twórców a nie postacie. Lepieje byłoby gdyby Zaczęli myśleć jakie kolekcje wydawać po Barksa do końca Kaczogród zostało już tylko 4 tomy do wydania.
Dawać Gottfredsona! Akurat jeden duży projekt za drugi, do tego równie wielki klasyk.
UsuńZ Gottfredsonem nie powinno być jakis problem z wydaniem jego kolekcji , co najmniej teraz. Ale lepieje żeby Egmont rzucił to na nasz rynek teraz. Ponieważ później disney może zrobic afere ta jak było z barksem "Wudu dla ludu" .
OdpowiedzUsuńDokładnie. Niech wydają, zanim ktoś "mądry" to zbanuje.
UsuńJeżeli Disney ma problem z Bombiem Zombiem, to nie za bardzo wyobrażam sobie, jak dziś mogliby się zgodzić na wydanie niektórych spośród komiksów Gottfredsona, gdzie treści są znacznie bardziej kontrowersyjne.
UsuńNo może być różnie. Aczkolwiek póki co chyba nie słyszałem, żeby była jakaś aferka z Gottfredsonem. W każdym razie według mnie albo teraz albo nigdy - to jednak trochę większy projekt, więc jeśli byłaby szansa, to po zakończeniu Barksa moment jest idealny. A te komiksy to taka sama klasyka. No chyba, że faktycznie Disney już blokuje, w sumie może warto byłoby kiedyś podpytać na jakimś spotkaniu z E.
UsuńImho komiksy Barksa czy Rosy są bardziej znane niż komiksy Gottfredsona (może poza Włochami) więc w tym bym upatrywał nadziei iż nie dopadną ich takie zabiegi cenzorskie jak w przypadku Bombie Zombie bo Disney o Gottfredsonie nie słyszał :)
UsuńEgmontu nie ma co pytać, bo jak wskazuje post Dona Rosy z informacjami o zbanowaniu historii z Bombiem, kiedy Disney zakazuje publikacji jakiegoś komiksu, to zakazuje też licencjobiorcom mówić cokolwiek o przyczynach, dla których ten komiks się nie ukazuje. Tak więc Egmont nie będzie mógł odpowiedzieć na żadne pytania w tej kwestii. A to, czy komiks jest znany, czy nieznany, nie ma chyba większego znaczenia - Disney przegląda właśnie cały katalog historii i gdy trafi na coś, co mu się nie podoba - banuje po cichu, nieważne, czy to jest popularny komiks, czy mało znany.
UsuńTeoretycznie tak, aczkolwiek to, że nie mogą dodrukować Rosy czy Na dalekiej północy Barksa zasugerowali dosyć jasno.
Usuńndz mi się
OdpowiedzUsuńA ten Gottfredson, dużo komiksów stworzył???
OdpowiedzUsuńTak, bardzo dużo.
UsuńJeśli to miałaby byc kolekcja z mysiego uniwersum to ja podziękuję. Pojedyncze historie od glenatu albo jakieś crossovery spoko ale całe tomy z myszami zamiast kaczorów to nie dla mnie.
Usuńa może to nie myszy są zamiast kaczorów tylko kaczory są zamiast myszy?
UsuńUważam ze dobrym pomysłem byłby wydawanie kolekcji Scarpy, a moze by tak Guido Martina albo Paul Murry. Niech ten egmont opamięta sie i weźmie za robotę. W zagranicy jest pełno rzeczy wydany ktory u nasz nie ma. Na przykład Fantagraphics opublikował dwie tomy które zawiera komiksy Dick Kinney i Al Hubbard a Dziobas gra gra główne role w nich.
OdpowiedzUsuńKolekcja Scarpy ma ponad pięćdziesiąt tomów, każdy półtora raza grubszy od "Kaczogrodu" Barksa. Guido Martina podczas swojej kariery napisał ponad 20 000 stron komiksów Disneya (dla porównania - łącznie "Kaczogród" Barksa będzie miał ok. 7200 stron). Z kolei komiksy Paula Murry'ego mają większą wartość sentymentalną raczej tylko dla Amerykanów - u nas ewentualnie mógłby się sprawdzić raczej wybór jego najlepszych historii, bo drukowanie dzieł wszystkich Murry'ego dość szybko wymęczyłoby czytelników.
UsuńRozwiązanie jest dość oczywiste i proste. Egmont zresztą poniekąd je realizuje. Papierowe kioskowe wydania powinny być skierowane głównie do młodego pokolenia (poza Gigant Poleca gdzie powinny dalej wychodzić nowe komiksy). Dla weteranów powinny być twarde oprawy i serie jak Rosy i Barksa, a po nich po prostu kolejne. I niekoniecznie autorami, a bardziej tematyką, np. tom z Superkwękiem itd. Tam mogłyby nawet być częściowo jakieś reprinty ale głównie żeby były to lepsze i wybrane komiksy. Obecnie bardzo mnie męczy, że dla przeczytania 2-3 dobrych komiksów często trzeba się przedrzeć przez powtórki i słabiznę.
OdpowiedzUsuń