Klasyka, ale z nutką nowości - Myszka Miki "Tysiąc Czarnych Piotrusiów" - recenzja
Opowieść o średniowiecznych przygodach Mikiego i Minnie rozpoczyna się całkowicie niepozornie. Dwie myszy mieszkają w królestwie rządzonym przez dobrego władcę Władysława Łasucha. Żyją sobie w spokoju, aż przypadkiem trafiają do domu czarodzieja Chlodomira, gdzie natrafiają na miksturę multiplikującą. Jest to jednak tylko początek większej historii, ponieważ w wyniku zbiegu okoliczności miksturę zdobywa Czarny Piotruś, który pragnie posiąść bogactwa strzeżone przez smoka. Jak można się spodziewać, łotr szybko zaprowadza terror w całej krainie.
Komiks Cornette'a i Martina znacząco się różni od wszystkich dotąd wydanych w Polsce albumów stworzonych na zlecenie Glénatu, ponieważ jest to pierwszy tego typu komiks, który nie próbuje zachwycać czytelnika rysunkami na każdej planszy. Pod tym względem jest to historia będąca najbliżej tradycyjnych historii Disneya. Choć Egmont udostępnił przykładowe plansze sugerujące, że jest to komiks pełen ogromnych, narysowanych z ogromnym rozmachem kadrów, to tak wcale nie jest. 90% komiksu opiera się na planszach narysowanych w układzie po 3 kadry w 4 rzędach, czyli formie bliższej komiksom w Kaczorze Donaldzie niż innym albumom Glénatu.
Nie da się jednak jednoznacznie stwierdzić, czy taka forma jest wadą komiksu czy jego zaletą. Ponieważ niektórzy kupując pięknie wydany album z Mikim liczą na narysowany z niezwykłym pietyzmem komiks. Natomiast inni uważają, że twórcy tych albumów często zbyt bardzo zwracają uwagę na rysunki niż na scenariusz. Co trzeba zaznaczyć, choć komiks Cornette'a i Martina jest historią narysowaną w dość prostym stylu, przypominającym trochę komiksy Disneya z początku lat 30., to nie oznacza to od razu, że jest on źle narysowany. Mnie całkowicie kupiła ta oprawa graficzna, idealnie pasuje do czasu akcji komiksu, a kilka wielkich splash-paneli pełnych szczegółów wybija się na tle pozostałych niewielkich kadrów.
Jak natomiast prezentuje się fabuła? Na pewno jest ona dużo bardziej rozbudowana niż w innych albumowych wydaniach. Dzięki temu, że historia liczy prawie 80 stron, a często plansze są gęsto napakowane kadrami i dialogami, nie miałem tutaj uczucia, że akcja biegnie na złamanie karku i czytelnik nawet nie jest w stanie poznać bohaterów. Tu jest nawet odwrotnie, jest miejsce na powolne spacery Mikiego i Pluto czy gagi z udziałem Goofiego. Historia w udany sposób miesza motywy typowe dla średniowiecznego fantasy, takie jak turnieje rycerskie, smoki, czarodzieje z bohaterami Disneya. Nie tworzy w ten sposób czegoś unikatowego, choć kilka wątków jest ciekawie poprowadzonych, ale gdyby tego typu historia pojawiła się chociażby w Gigancie, na pewno zostałaby ciepło przyjęta.
Nie tylko rysunki, ale też prosta oprawa kolorystyczna tego albumu wskazuje na inspirację klasycznymi dziełami z postaciami Disneya, co idealnie komponuje się ze stylem rysunków jak i klimatem komiksu. Nie wiem jak wyglądało francuskie wydanie, ale być może ten komiks ciut lepiej prezentowałby się na papierze offsetowym. Jest to jednak jedyne zastrzeżenie, ponieważ komiks i tak prezentuje się świetnie, a brak płóciennego grzbietu nie jest aż tak widoczny.
Jeżeli niezbyt was przekonały wcześniej wydane albumy z Mikim, a szukaliście czegoś, co bardziej przypomina standardowe komiksy Disneya, to Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów powinien wam się spodobać. Połączenie klasycznych postaci Disneya z fantasy i średniowiecznymi motywami wypadło świetnie, a twórcy ani na chwilę nie zapominają, że humor i przygoda to nieodzowne elementy dobrej disnejowskiej historii.
Ocena albumu: 9/10
Myszka Miki - Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów
Data premiery: 12 kwietnia 2023, liczba stron: 80, cena okładkowa: 49,99 zł, format: A4, oprawa:
twarda, scenariusz: Jean-Luc Cornette, rysunki: Thierry Martin, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN:
978-83-281-5505-3
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont
Jak dla mnie najlepszy do tej pory tom :-) Przypominający momentami Gnata
OdpowiedzUsuńWiadomo coś o Megagiga tom 3/2023
OdpowiedzUsuńMi ten komiks, średnio przypadł do gustu, od taka historyjka właśnie do giganta. Ale może zawód był większy bo zapoznawałem się tą opowieścią bo absolutnie fantastycznym Miki – Szalone przygody, który z marszu został moim ulubioną i najlepszym komiksem od Glénatu.
OdpowiedzUsuń