Podróba "Tintina" czy dobry komiks? - Luc Junior - recenzja [Komiksy dla wszyskich]

Goscinny i Uderzo przed stworzeniem Asteriksa pracowali razem nad kilkoma dziś mniej znanymi seriami komiksowymi. Wiele lat temu Egmont wydał Umpa-Pę i Janko Pistoleta, natomiast w ostatnim czasie do sprzedaży trafił Luc Junior. Seria o młodym reporterze została stworzona dla wydawcy, który chciał mieć swoją "wersję" Tintina, Czy to oznacza, że jest to po prostu słaba kopia znanej serii? Nie do końca.

W latach 50. Goscinny i Uderzo, zanim osiągnęli sukces z Asteriksem i zarządzanym przez nich pismem Pilote, imali się różnych prac. Robili rysunki dla gazet, próbowali z różnymi seriami komiksowymi, szukali też szczęścia w USA. Podczas pracy dla World Press dostali zlecenie na stworzenie dla La Libre Belgique własnej wersji Tintina, który wówczas święcił największe triumfy. W ten sposób powstał Luc Junior, którego nawet tytuł był częściowo narzucony przez wydawcę, ponieważ Luc Junior miał być maszyną napędową dziecięcego dodatku o nazwie La Libre Junior. Mogłoby się wydawać, że taka geneza serii może spowodować, że po ponad 60 latach od jej premiery jest ona tylko pewnym odbiciem tamtych czasów, wydawaną przez parę lat podróbą Tintina, o której wszyscy chcieliby szybko zapomnieć. Nic bardziej mylnego, bo to nadal jest komiks Goscinny'ego i Uderzo.

Geniusz Goscinny'ego i Uderzo polegał na tym, że nie stworzyli po prostu prostej podróbki tej serii, ale coś podobnego, lecz innego, a przy tym mającego swój własny sznyt. Jedną z według mnie wad Tintina jest to, że choć sam bohater jest tytułowany jako reporter, to tak naprawdę nigdy czytelnik nie widział efektów jego pracy dziennikarskiej. W pierwszym komiksach jeszcze było często wspominane, że bohater sporządza relację, ale wraz z biegiem lat nawet to się zatarło. Inaczej jest w Lucu Juniorze, gdzie każda historia rozpoczyna się od tego, że redaktor gazety, pan Bomba, wysyła Luca oraz fotografa Ciapciaka na przygotowanie jakiegoś reportażu. Dzięki temu czytelnik faktycznie czuje, że jest to komiks o pracy dziennikarzy, co w przypadku Tintina raczej za bardzo nie ma miejsca. Jest to pokazane w sposób bardzo przerysowany, ale nawet po tylu latach od premiery co najmniej kilka razy zaśmiałem się z gagów związanych z pracą w redakcji gazety.

Dzięki 30 stronom dodatków, które są zamieszczone na początku albumu, widać, że dla Uderzo i Goscinny'ego Luc Junior był okazją do zażartowania z własnego poletka, bo sami mieli spore doświadczenie z pracą w mediach. Świadczy o tym ogromna ilość karykatur samych siebie i znajomych, jakie można znaleźć w tym komiksie. Sam Uderzo pojawia się z teczką co najmniej kilka razy w okolicach redakcji Krzyku, jeden z bohaterów napotkany w pociągu dziwnym przypadkiem bardzo przypomina Morrisa, autora Lucky Luke'a, a Marsjanie z jednej z historyjek wyglądają niczym Yvan Cheron, ówczesny szef Goscinny'ego i Uderzo. Już same dodatki są niezwykle ciekawą lekturą i tylko z ich powodu warto zaopatrzyć się w ten album, bo przedstawiają wiele ciekawych informacji odnośnie pierwszych lat współpracy słynnego duetu.

Fabularnie Luc Junior jest z dzisiejszej perspektywy sympatycznym komiksem humorystyczno-przygodowym. Podobnie jak w przypadku innych opowieści Goscinny'ego z lat 50. nie jest to ten poziom, który znany jest z najlepszych lat kariery, ale na pewno nie są to złe komiksy. Chyba najgorzej wypada pierwsza opowieść, czyli Skradzione klejnoty, który jest trochę niestandardową historią o kradzieży diamentów, według mnie zbyt przekombinowaną, przez co nie wszystkie gagi wybrzmiewają odpowiednio, ale dalej jest lepiej. Nie wszystkie są równe, ale na łamach tomu dostajemy aż siedem ok. 22-23 stronicowych historii. Chyba najlepiej wypadły te, które rozgrywają się w bardziej lub mniej egzotycznych lokacjach, czyli W Ameryce, U Paspartosów i Wśród Marsjan. W nich najbardziej poczułem, że są to opowieści stworzone przez tego gościa, który później odpowiadał za Asteriksa. Są one poparte na ciekawym pomyśle, który jest obudowany zwrotami akcji, a także doprawiony w wielu miejscach zabawnymi gagami. Bywają też takie jak chociażby Potajemny reportaż, w którym jest parę świetnych scen z pobytu Ciapciaka w więzieniu, ale ostatecznie fabularnie zawodzi.

Skoro mówimy o Ciapciaku, to też trzeba powiedzieć, że Goscinny'emu i Uderzo na ramach tych siedmiu opowieści, udało się wykreować fajnych bohaterów, o których przygodach czytelnik chce czytać. Choć Luc Junior jest postacią bezbarwną, i chyba pod tym względem najbardziej przypomina Tintina, to zarówno fotoreporter Ciapciak, zarządzający gazetą pan Bomba czy pies Alfons sprawiają, że poszczególne opowieści przyjemnie się czyta. Spora w tym zasługa Alberta Uderzo, którego rysunki wyglądają gorzej niż w późniejszych komiksach, ale nadal jest to kawał świetnej roboty, który sprawia, że nawet dziś te opowieści prezentują się bardzo fajnie, a kreska Uderzo sprawia, że poszczególne plansze są jeszcze śmieszniejsze. Tak naprawdę można się przyczepić do jednej rzeczy - gdzieniegdzie widać, że komiks był robiony w pośpiechu, bo niektóre strony są świetnie dopracowane, a inne dużo mniej.

Jednak Luc Junior nie jest jedynym komiksem, który został zamieszczony w tomie. Na końcu wydania pojawił się Bill Blanchart, czyli jedyny realistyczny komiks stworzony przez Uderzo i Goscinny'ego. Tak jak Luc Junior jest nadal sympatyczną humorystyczną serią, tak opowieść o łowcy bestii wygląda dziś na bardzo generyczną czarno-białą historyjkę o potężnym mężczyźnie stawiającym czoła złu. Nie jest to złe, ale obaj autorzy zdecydowanie bardziej sprawdzali się w humorystycznych opowieściach. Na pewno jednak zamieszczenie tej historii powoduje, że tom jest jeszcze ciekawszym wydaniem. Wydaniem, które świetnie się prezentuje, ponieważ jest to kawał tomiszcza opublikowanego w formacie A4, w twardej oprawie i na papierze offsetowym.

Jeżeli jesteście fanami komiksów Goscinny'ego i Uderzo, to Luc Junior jest pozycją obowiązkową. To fajna seria humorystyczna o dwójce reporterów, która być może nie jest równie śmieszna co najlepsze komiksy tego duetu, ale nadal dostarcza dużo rozrywki. Widać inspiracje Tintinem, ale nie ma ich więcej niż inspiracji Asteriksem w Kajku i Kokoszu. A dzięki materiałom dodatkowych jest to kawał ciekawego wydania, które pozwala zagłębić się w początki pracy słynnego duetu.

Ocena tomu: 8/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Luc Junior
Data premiery: 9 listopada 2022, liczba stron: 232, cena okładkowa: 119,99 zł, format: A4, oprawa: twarda, scenariusz: René Goscinny, rysunki: Albert Uderzo, tłumaczenie: Marek Puszczewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-5555-8

Przykładowe strony:

Źródło ilustracji: materialy prasowe - Egmont Polska

Komentarze

  1. A jak wygląda sprawa z jakością papieru? Pojawiały się Gdzieś pojawiały się głosy, że jest bardzo cienki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]