Kacze Opowieści - sezon 3, odcinki 17-20 - recenzja

W poprzednim tygodniu Disney XD wyemitował 4 odcinki Kaczych opowieści, które były pełne ciekawych występów. Powrócili greccy bogowie i Daisy, pojawili się ponownie także Fantomen, Gąsia Skrzek czy Mark Dziobs, ale chyba fanów najbardziej zelektryzował występ Matyldy McKwacz oraz jej rodziców. Twórcy powrócili też do samego początku i zaprezentowali pierwszą przygodę Donalda i Delli. Jak wypadły poszczególnie odcinki? Nie tak dobrze jak mogłoby się wydawać.

29 marca - Casting na Zeusa! 

Zeus został wykluczony z panteonu greckich bóstw, dlatego Ćwierkules i Selene udali się do rezydencji McKwaczów, by znaleźć osobę godną lauru Zeusa, o wieniec zawalczą Hyzio, Dyzio, Zyzio i Tasia. Równolegle: Donald po raz kolejny umawia się z Daisy.

Mimo ciekawego zestawu postaci epizod wyszedł po prostu średnio. Wydaje mi się, że twórcy zbyt dużo wątków wcieli wcisnąć w jeden odcinek, przez co żaden nie mógł być dostatecznie zgłębiony. Dodatkowo jakoś niezbyt do gustu przypadła do mnie kolejna historia z greckimi bogami, nie żebym nie lubił te postaci, ale cały wątek z castingiem na Zeusa wydawał mi się dość sztuczny, mało śmieszny i niezwykle przewidywalny, a nawet za bardzo fantastyczny jak na serial. Rozumiem sytuację, w której kaczy bohaterowie podczas eskapady natykają na greckich bogów, ale nadużywanie tego typu postaci sprawia, że serial traci realizm i zainteresowanie wady. Choć nie jest to wątek bez zalety, nieźle wypada np. morał płynący z końcówki odcinka, to według mnie nie rekompensują one wad. 

Natomiast Bardziej podobały mi się sceny z Donaldem, Daisy i Ćwierkulesem, ale ich natomiast było po prostu za mało. Daisy dostała zaledwie parę minut czasu antenowego, co sprawiło, że widz za bardzo nie może wczuć się w relację pomiędzy nią a Donaldem. Poszczególne sceny związane z randką są bardzo śmieszne i wydaje mi się, że można było dookoła tego wątku stworzyć dużo więcej, a przy tym miałby nie tylko więcej gagów, ale i byłby znacznie logiczniejszy. W obecnej formie wygląda to tak jakby Daisy po szybkiej kłótni z Donalda zerwała z nim, co nie wygląda zbyt naturalnie. 

Po raz kolejny polski dubbing traci na braku stałości głosowej. Zeus w w czwartym swoim występie w serialu ma już trzeci głos, najpierw dubbingował go Ciołkosz, później Kmiecik, następnie znów Ciołkosz, a teraz ostatecznie Cezary Nowak. Nie żeby brzmiał on w tej roli źle, ale tego typu zmiany nie powinny tak często następować. tym bardziej, że chociażby taki Ćwierkules po raz kolejny jest dubbingowany przez Grzegorza Kwietnia. W pozostałych rolach powrócili m.in. Jędrzejewska (Daisy) i Łukowiak (Selene). Polska wersja dubbingowa ma pewien dodatkowy smaczek. W jednej ze scen odcinka Della grana przez Julię Kołakowska-Bytner strzela konfetti armatkami, podobnie jak czyniła to często dubbingowana przez tę samą aktorkę Pinkie Pie.

Ocena: 5,5/10

30 marca - Pierwsza przygoda! 

Sknerus, Donald i Della ruszają na swoją pierwszą przygodę w celu odnalezienia Papirusu Ofiarowania., jednak o magiczny artefakt spełniający życzenia będą musieli walczyć z agentami KRUK-a. Dodatkowo: liczne nawiązania do seriali, komiksów i wszystkiego co się rusza.

Odcinek, na co może wskazywać tytuł, rozgrywa się kilkanaście lat przed właściwą akcją serialu. Czytałem wiele zachwytów na temat tego epizodu i z większością potrafiłbym się zgodzić, choć nie nazwałbym go najlepszym elementem tego sezonu. Jednak według mnie na pewno jest to jedna z najciekawszych przygodowych fabuł w całym serialu, ponieważ czuć w nim było ducha kaczych komiksów przygodowych i klasyczny wątek Kaczych opowieści, a cały wątek krążący dookoła pierwszej misji Sknerusa, Donalda i Delli niesamowicie fajnie się oglądało. Miło było zobaczyć te postaci w młodszych wersjach, a także bardzo ciekawie wypadły interakcje pomiędzy bohaterami.  

Natomiast troszkę zawiódł mnie wątek związany z KRUK-iem i Bradfordem. Sekwencja umieszczona przed czołówką była po prostu świetna. Pokazuje ona ciekawą genezę organizacji, a przy tym jest niezwykle dynamiczna i pełna ciekawych, ale też bardzo uzasadnionych występów gościnnych. W późniejszej części zabrakło ciut świeżości - większość scen sprowadza się do średnich utarczek pomiędzy Bradfordem i Czaplą, a wydaje mi się, że są to postaci mające większy potencjał. Zwrot akcji z końca odcinka też jest dość przewidywalny i zabrakło w tym jakiegoś elementu zaskoczenia, który sprawiłby, że bardziej zapamiętałbym odcinek. 

Trzeba także podkreślić ile nawiązań do komiksów i oryginalnego serialu pojawiło się w odcinku. Sknerusa wspomina o dolinie Złotych Słońc znanej z pilota oryginalnych Kaczych opowieści, wymieniony został też skarb dziesięciu awatar z komiksu Rosy, który w tym miesiącu zostanie wydany po polsku, a także kolos z Nilu z historii Scarpy, która pewnie także wcześniej czy później zostanie wydana. Ważną rolę odgrywa też Żółtodziób, czyli bohater z pierwszego komiksu narysowanego przez Barksa, jest też niezwykle sympatyczne nawiązanie do pierwszego paska komiksowego z Donaldem i jego siostrzeńcami. Nie brakuje też nawiązań do wielu poprzednich odcinków tej produkcji, a przy tym nie czuć, żeby było cokolwiek wstawione na siłę

Bardzo dobrze wypadła też polska wersja - wszystkie tłumaczenia są poprawnie zrobione, a w swoich rolach powracają Wojciech Paszkowski (Cezar), Andrzej Chudy (Ludwig Von Drake), Beata Jankowska-Tzimas (młody Donald) czy Janusz Wituch (Bradford). Chyba po raz pierwszy od dawna ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić w polskiej wersji.

Ocena: 8,5/10 

31 marca - Bitwa o zamek McKwaczów!

W kolejnym odcinku Sknerus, siostrzeńcy Donalda oraz Tasia ponownie udają się do Szkocji, ponieważ chcą odnaleźć potężne magiczne dudy, ale na drodze staje im Fantomen oraz jego nowa pomocnica, a Sknerus kłóci się ze swoją siostrą Matyldą. Także: wiele dużych (i nie tylko) posągów przodków Sknerusa.

Nie jest to tragiczny epizod, ale miał on gigantyczny potencjał, który w dużej części został przez twórców po prostu roztrwoniony. Nie będę jednak od początku narzekał, ponieważ jednak parę zalet on ma. Na pewno sam powrót do zamku McKwaczów jest fajnym pomysłem, dudy potrafiące ożywiać same w sobie są ciekawym artefaktem. Fajnie wypadły sceny z udziałem dzieciaków, było w nich sporo humoru, który dobrze działał, a także posuwały fabułę do przodu. Sama finałowa walka też nie jest zła, a momentami nawet jest interesująca, choć ja najbardziej z niej zapamiętałem sceny z ojcem Fergusa. 

Wszystkie zalety jednak bledną przy potężnym problemie tego odcinka - wszystko co wiąże się ze sporem pomiędzy Sknerusem i Matyldą wypada fatalnie, a jest to główny wątek. Matylda McKwacz jest zupełnie inną postacią niż w komiksie, co nie jest według mnie samo w sobie wadą, ale uczynienie z niej dziwnej kopii Sknerusa nie jest zbyt dobre. Zupełnie nie rozumiem dlaczego w jakikolwiek sposób, choćby na zdjęciu, nie została wspominana Hortensja. Jednak największym przewinieniem twórców jest brak porządnego motywu kłótni, zamiast tego widz dostaje taki, z którego nie wiem czy się śmiać czy płakać. Rozumiem, że twórcy Kaczych opowieści chcieli bardziej postawić na komedię, ale w tym wypadku sprawia to, że odcinek dziwnie balansuje pomiędzy śmiechem i powagą. Dodanie na siłę postaci Fantomena i jeszcze bardziej na siłę postaci jego pomocnicy też nie wpływa pozytywnie na epizod, a fabuła przez to często traci tempo. 

Do polskich dialogów nie mogę mieć zastrzeżeń, ponieważ zarówno imię Matyldy czy Kaczencji są poprawnie użyte. W przypadku imion przodków - są to głównie nowe postaci lub postaci ze szkiców Rosy, więc nie ma tutaj mowy o błędach. Głosu Matyldzie użyczyła Izabella Bukowska-Chądzyńska, co jest ciekawym zachowaniem polskiego głosu Michelle Gomez po Chilling Adventures of Sabrina. Natomiast w roli rodziców Sknerusa powracają Janusz Witch i Klementyna Umer.

Ocena: 5/10

1 kwietnia - Z dużej chmury mały Dziobs!

Fabuła historii opowiada o Hydrancie i Gąsi oraz ich nowym wynalazku - RoboChmurze, programie pozwalającym robić w wirtualnej rzeczywistości wszystko co dusza zapragnie, jednak w oddali cały czyha Mark Dziobs, który chętnie położyłby łapę na projekcie. Gościnnie: mamcia.

TO SĄ MOJE KACZE OPOWIEŚCI! Od samego początku, gdy usłyszałem o produkcji serialu, chciałem, żeby wyglądał on właśnie tak jak ten odcinek, czyli składał się z mniej lub bardziej powiązanych ze sobą przygód o szerokiej gamie bohaterów drugoplanowych. Oczywiście - epizody o Sknerusie i reszcie kaczej rodziny też mi się podobają, ale jak dla mnie siła Kaczych opowieści tkwi w postaciach drugoplanowych i opowieściach o nich. A to właśnie robi ten odcinek. Choć pojawią się w nim Dyzio oraz na chwilę Zyzio, to centralnymi postaciami są Hydrant i Gąsia, a to w jaki sposób udało się na łamach zaledwie 20-minutowego odcinka zarysować relację ich łączącą, jest po prostu doskonałe i żałuję, że ta para, a szczególnie Gąsia, nie dostała więcej czasu ekranowego.

Odcinek jednak nie opiera się tylko na Hydrancie i Gąsi, ponieważ wątek poświęcony Markowi Dziobsowi też jest bardzo dobrze napisany, podobnie jest z Diodakiem oraz matką Hydranta. Są to postaci, które od bardzo dawna nie dostały więcej czasu ekranowego, a jeżeli się pojawiały, to na chwilę i ciężko było choćby zrozumieć ich motywacje. Tutaj natomiast błyszczą, a sceny z nimi są zarówno bardzo śmieszne jak i ciekawe. Szkoda, że tego typu odcinków nie powstało dużo więcej, ponieważ jak dla mnie ogląda się to znacznie lepiej niż n-tą historię o kaczej rodzinie, a można wymienić dużo drugoplanowych postaci, które dostały bardzo niewiele czasu ekranowego, a ich potencjał został słabo wykorzystany. Epizod kończy się też naprawdę dobrym cliffhangerem, który sprawia, że wprost nie mogę się doczekać na finałowe odcinki. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to do finałowej walki, która była trochę zbyt sztampowa i za bardzo przypomina Shazama.

Polski dubbing także wypadł bardzo dobrze. W swoich rolach powrócili Kamil Pruban (Diodak), Anna Szymańczyk (Oficer Cabrera), Krzysztof Szczepaniak (Hydrant), Magdalena Herman-Urbańska (Gąsia Skrzek) i Szymon Roszak (Mark Dziobs), co w sumie nie było aż tak pewne biorąc pod uwagę jak w międzyczasie zmieniały się głosy postaci.

Ocena: 9/10

Ranking Kaczych opowieści - sezon trzeci:
1. Oj, powieje grozą! - 9,5/10
2. Kacza paczka! - 9/10
3. Z dużej chmury mały Dziobs! - 9/10
4. 00 Kwak rozbija się tylko dwa razy! - 8,5/10
5. Ucieczka z niewydoskarbca! - 8,5/10
6. Pierwsza przygoda! - 8,5/10
7. Ktoś tu spadł z Księżyca! - 8/10
8. Zakazana fontanna z Bagien Wieczności! - 8/10
9. Psikus albo nie psikus! - 7,5/10
10. Wielkie wyzwanie Młodego Skauta! - 7,5/10
11. Jedenastka Zyzia: Ryzykowna gra! - 7,5/10
12. Bitwa o Ragnarok! - 7,5/10
13. Duch i czarodziejka! - 6,5/10
14. Zaginiona harfa Mervany! - 6,5/10
15. Astro M.O.D.! - 6/10
16. Podzielony miecz Łąbędziantyna! - 6/10
17. Casting na Zeusa! - 5,5/10
18. Bitwa o zamek McKwaczów! - 5/10

A co wy sądzicie o tych odcinkach? Podobnie jak ja myślicie, że dwa z nich były bardzo dobre, a dwa pozostałe słabe, czy może jednak macie inną opinię? Cały czas czekamy na informację kiedy finałowe pięć odcinków pojawi się po polsku.

Źródło ilustracji: Disney/materiały własne 

Komentarze

  1. W zasadzie to mam podobnie do ciebie, tylko ja bym dał tak 7,5/10 odcinkowi casting na zeusa, mi się podbał, choć mało wątku Daisy i Donalda, gdyby dać wiecej ich wątku to byłoby z 9/10.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie każdy odcinek z Robokwakiem jest bardzo dobry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]