Miki ożenił się z czarownicą?! - zakazana historia Cavazzano
Zwykle włoskie komiksy Disneya, szczególnie te najlepszych twórców, w ciągu kilku lat są wydawane na kilku kontynentach. Jest jedna pewna historia autorstwa Cavazzano i Marconiego, która w ciągu ostatnich 30 lat nigdzie nie została przedrukowana, ani we Włoszech, ani gdziekolwiek na świecie. Mowa o komiksie Topolino in: "Ho sposato una strega", w którym Miki... się żeni.
W 1990 roku w okolicy walentynek w 1785. numerze włoskiego Topolino pojawił się komiks o Mikim, który na pierwszy rzut oka wygląda jak każda kolejna historia. Topolino in: "Ho sposato una strega" rozpoczyna się od sceny kłótni Minnie z Mikim, który wraz z O'Harą ma wybrać się w miesięczną podróż w poszukiwaniu złoczyńców. Jak się szybko okazuje - przestępcy zostali złapani na przedmieściach. Natychmiastowo Miki próbuje przeprosić Minnie, ale bezskutecznie. Z tego powodu bohater i tak postanawia wyruszyć na wyprawę. Podczas ulewy na autostradzie spotyka tajemniczą przepiękną dziewczynę - Samanthę, czarownicę. Okazuje się, że ona jak i jej ojciec, stary mag, są prześladowani przez mieszkańców, którzy sądzą, że czary przynoszą pecha.
Miki szybko zakochuje się w Samancie, co zostaje przepiękne zilustrowane na kilku kadrach, i szybko dochodzi do jednej z najdziwniejszych rzeczy w historii komiksów Disneya - Miki się żeni. Samantha jednak obiecuje ojcu, że będzie starała się żyć jak zwykły człowiek i nigdy więcej nie użyje magii. Młoda para zamieszkuje w Myszogrodzie, gdzie powoli zaczynają się ukazywać kolejne problemy. Samancie jednak ciężko żyć normalnym życiem i coraz częściej zaczyna używać czarów, co doprowadza do wielu dziwnych sytuacji. Mieszkańcy Myszogrodu to zauważają i zaczynają protestować, ponieważ sądzą, że ich miasto to nie jest dobre miejsce na czary. Jak się jednak okazuje w końcówce komiksu - Miki tak naprawdę nie ożenił się z Samanthą, a wszystko było tylko wizualizacją przyszłości stworzoną przez ojca dziewczyny, który w tej sposób chciał pokazać bohaterom, że nie jest im pisana miłość. Miki żegna się z dziewczyną i wraca do Myszogrodu, jednak pozostawia pamięć Samancie na zawsze w swoim sercu.
Jest to historia, która zarówno w warstwie scenopisarskiej jak i rysunkowej plasuje się w czołówce najlepszych mysich włoskich komiksów. Niestety - komiks wywołał prawdziwą burzę we Włoszech po tym jak jedna z gazet wrzuciła kilka wyjętych z kontekstu kadrów z dwuznacznymi komentarzami, przez co historia nigdzie później się nie pojawiła. Szkoda, ponieważ zarówno Marconi i Cavazzano byli wówczas u szczytu swej kariery, co zresztą widać po wydanej we Włoszech rok później, a znanej także w Polsce, parodii La Strady. Może jednak kiedyś ktoś zmieni decyzję i cały świat będzie mógł poznać Topolino in: Ho sposato una strega. Na ten moment jednak trzymajmy kciuki, żeby w bliższej lub dalszej przyszłości po polsku pojawił się jakiś tom poświęcony twórczości mistrza jakim jest Cavazzano.
Źródło ilustracji: Disney Publishing Worldwide
Ponoć w tym komiksie było pokazane podwójne łóżko Samanthy i Mikiego, stąd ta cenzura.
OdpowiedzUsuńWagę "małżeństwa" Mikiego może osłabiać też trochę fakt, że komiks nie jest w pełni samodzielną historią, tylko w pewnej części parodią filmu z 1942 r. "I Married a Witch" Rene Claira i opartego na nim sitcomu - więc idea małżeństwa nie została pomyślana jako coś specjalnie dla Mikiego, tylko przejęta z tekstu adaptowanego.
OdpowiedzUsuńWedług włoskiego artykułu, który przeczytałem z pomocą Tłumacza Google (więc nie ręczę w 100%, że dobrze zrozumiałem), początkowo publikacja tego komiksu przeszła bez echa, ale po pewnym czasie jakaś satyryczna gazeta wyczuła "temat" (biorąc pod uwagę popularność Disneya we Włoszech) i zrobiła artykuł o tej historyjce, w którym przedrukowano wyrwane z kontekstu kadry w taki sposób i z takimi komentarzami, że nabierały one dwuznacznego znaczenia. Dodatkowo cały artykuł skupiał się niezbyt wybrednie na kwestiach życia intymnego postaci Disneya.
Wtedy temat zaczął żyć własnym życiem i nabierać rozgłosu, aż w końcu wieści doszły do kwatery głównej Disneya, która zażądała przesłania im przetłumaczonego komiksu, a potem się wściekła i nakazała zniszczenie oryginałów. Moim zdaniem nie chodziło tyle o sam komiks, co o szum medialny, jaki się wokół niego zrobił, i o charakter komentarzy.
Link do tego artykułu: https://www.ventennipaperoni.com/2020/06/25/topolino-tromba/
Dzięki. Chyba nawet ten tekst czytałem kiedyś tam. Trochę poprawiłem końcówkę.
UsuńJest to na pewno dobry tekst na artykuł, ale na razie bardziej myślę o tekstach tego typu - krótszych, bardziej skupiających się na fabule danej dziwnej historii.
Kiedy komiksy Disneya osiągają dno dna... sama fabuła w sumie nie byłaby taka zła, ale scenarzysta musiał się wykazać i dał jakąś czarownicę... hańba temu, kto to wymyślił.
OdpowiedzUsuńMistrzowski trolling, dawno sie tak nie usmiałem czytając komentarze
UsuńW sumie to jakoś szczególnie nie dziwi mnie to, że nie powielano tego komiksu i w zasadzie moim zdaniem to nawet lepiej. Historia opowiedziana w tym komiksie burzy utrwalony dotychczas w komiksach i kreskówkach wizerunek miłości Mikiego i Minnie i jakoś mi nie pasuje zbytnio do niego - nie jest to jak dla mnie historia, którą można wpasować w to przyjazne rodzinie, disneyowskie uniwersum. Ok, gdyby to był komiks dla dojrzalszych czytelników to może bym to jeszcze przetrawił, ale jakoś komiks, który ma być tworzony również z myślą o dzieciach, to to raczej by się nie sprawdziło.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy takie przyjazne rodzinie? Wszystkie rodziny są dysfunkcyjne - Donald ma tylko wujka i sam jako wujek wychowuje siostrzeńców. Podobnie wujkiem jest Miki. Bohaterowie żyją w nieformalnych, luźnych związkach i wychowują nie swoje dzieci. Jeśli Miki chciałby być z Minie, to by chociaż zamieszkali razem ;)
Usuń