Dlaczego Egmont nie powinien wydać kolekcji Vicara? [KWAlieton]
Po tym jak podczas cyfrowej wersji MFKIG Tomasz Kołodziejczak ogłosił, że Egmont planuje na 2022 rok nową kolekcję z komiksami Disneya, w internecie od razu ruszyła giełda nazwisk. Jedni krzyczą o Scarpie, inni o Rocie, kolejni o Cavazzano czy Van Hornie, pewnie ktoś chciałby też kolekcję poświęconą dziełom Michaela Englera-Kellersmanna, ale chyba najczęściej pojawia się nazwisko Vicara.
Vicar, a dokładnie Victor José Arriagada Ríos, to chilijski rysownik komiksów Disneya, którego historie z Donaldem przez lata 90. i pierwszą dekadę tego wieku dominowały w Kaczorze Donaldzie. Praktycznie każdy numer KD w latach 90. zamykał komiks Vicara, a w XXI wieku często jego historie otwierały wydania. Twórca w 2004 roku odwiedził Polskę z okazji 10-lecia pisma, w tym samym roku ukazało się specjalne wydanie z serii Kaczogród. Vicar zmarł w 2012 roku, a w trakcie swojej kariery trwającej ponad 40 lat stworzył tysiąc kilkaset komiksów, z których jeden, Coś z niczego, został napisany przez Tomasza Kołodziejczaka. Na łamach jego komiksów zadebiutowały takie postaci jak Kuzyn Tetryk czy Neolita.
Na papierze wybór twórczości Vicara na kolejną kolekcję z komiksami Disneya wydaje się być doskonałym pomysłem. Po pierwsze - stworzył dużo porządnych historii. Po drugie - jest znany w Polsce, czy to z Kaczora Donalda, czy z wizyty w Polsce, czy z Kaczogrodu. Po trzecie - podobnie jak Rosa, jest swego rodzaju następcą Barksa, więc seria powinna być przystępna dla czytelników. Po czwarte - prawie przez całą karierę tworzył dla Egmontu, więc nie powinno być problemów z dostępnością materiałów. Jednak jak się bardziej wgłębi w szczegóły, to według mnie wybranie Vicara na kolekcję równolegle wydawaną z Kaczogrodem Carla Barksa może być pierwszym krokiem do załamania sprzedaży kaczych kolekcji. Co chciałbym od razu podkreślić - nie twierdzę, że pomysł z wydaniem komiksów Vicara w formie kolekcji jest zły, ale niesie za sobą wiele niebezpieczeństw i publikacja tego typu serii teraz nie jest zbyt dobrym pomysłem.
Obecnie na rynku wydawane są dwie kolekcje: Kaczogród. Carl Barks - 30-tomowa seria zawierająca klasyczne komiksy z Donaldem oraz Kolekcja Dona Rosy - cykl składający się ze znacznie bardziej współczesnych i utrzymanych w innym stylu opowieści. Choć komiksy Rosy na wielu płaszczyznach nawiązują do dzieł Barksa, to zarówno w sferze ilustracyjnej jak i tematów opowieści, bardzo różnią się od historii Barksa. Barks jednak stawiał głównie na Donalda i bardziej komediowe fabuły, natomiast u Rosy głównym bohaterem jest Sknerus i jego przygody w poszukiwaniu skarbów. Kreską Rosy jest także zupełnie inna od tej Barksa, znacznie bardziej undergroundowa i nawet osoba nieznająca świata kaczek na pierwszy rzut oka rozróżni komiks Rosy od Barksa. Też polskie wydania bardzo się różnią - kolekcja Barksa ma średnie okładki składankowe, a seria poświęcona Rosie pełne szczegółów okładkowe ilustracje. To sprawia, że choć w księgarniach pojawia się aż 8 tomów z kaczkami rocznie, to czytelnik nie czuje przesytu, ponieważ pomijając postacie, kolekcje Barksa i Rosy należą do dwóch zupełnie innych światów.
Przypuśćmy jednak, że obok kolekcji Barksa pojawia się nie tomik z komiksami Rosy, lecz Vicara. Zadajmy sobie na początek jedno pytanie - co stanowi większą część kolekcji Barksa? 10-stronicowe komiksy z Donaldem. A jakie komiksy najczęściej tworzył Vicar? 10/12-stronicowe historie z Donaldem. Teraz popatrzmy na styl obu twórców. Vicar w drugiej połowie lat 90., kiedy jego komiksy stały się bardzo popularne także w Polsce, opracował swój indywidualny styl, z grubszą kreską, ale jeżeli zerknie się na jego ciut wcześniejsze komiksy, a można domyślać się, że takie w kolekcji też by się pojawiły, to już w nich kreska jest bardzo podobna do Barksa. Kolejny problem pojawia się przy okładkach. Vicar w trakcie swojej kariery bardzo rzadko rysował ilustracje, więc tworząc okładki polskiego wydania prawdopodobnie trzeba było pójść podobną drogą co przy kolekcji Barksa, czyli zrobić składanki kadrów z różnych komiksów. Wszystko to razem sprawi, że dla przeciętnego czytelnika kolekcja Vicara będzie de facto kopią Barksa w każdym jej aspekcie. 8 podobnych tomów rocznie na rynku? Nie wiem czy polski czytelnik to zniesie.
Ogromnym problemem stojącym za potencjalną kolekcją z komiksami Vicara jest też to, że w żadnym innym kraju nie pojawiła się podobna seria. Co prawda, także w Polsce, wydano pojedyncze tomy poświęcone Vicarowi, jednak w żadnym przypadku nie była to chociaż kilkutomowa kolekcja. Jednak jeżeli założymy, że polski Egmont na podstawie ogólnodostępnych komiksów tworzy taką kolekcję, to jednak rodzą się inne problemy. W jaki sposób miałaby być skonstruowana taka kolekcja? Wszystkie komiksy? Wybór? Chronologicznie? Tematycznie? Zaczynając od najlepszych? Vicar w ciągu swojej kariery stworzył ponad 1300 komiksów, czyli prawie 2 razy więcej niż Barks. Biorąc pod uwagę, że większość stanowią historie 10-stronicowe, prowadzi do tego, że gdyby wydać wszystkie komiksy Vicara, to kolekcja byłaby jeszcze dłuższa niż ta poświęcona Barksowi i liczyłaby pewnie koło 40-50 tomów.
Warto także zauważyć, że polscy czytelnicy w 90% znają Vicara z komiksów z lat 90. i późniejszych. Wcześniejsze historie są praktycznie nieznane w Polsce, więc do nich nie jest odczuwalna jakakolwiek nostalgia. Biorąc pod uwagę, że są to historie często prezentujące dużo słabszy poziom niż te późniejsze, to tworzy się naprawdę wielki znak zapytania czy tego typu wydania miałyby jakikolwiek sens bytu w Polsce. Wówczas jednak powstaje pytanie - kto miałby wybrać co ma zostać wydane w kolekcji? Egmont, co widać po dawnym Kaczogrodzie, nigdy nie tworzył najciekawszych wydań. Z drugiej strony - gdyby postawić na pełną kolekcję, to okazuje się, że wiele najwcześniejszych komiksów Vicara nie była nigdy przedrukowywana od lat 70. Co zrobić z takimi historiami? Pominąć, czy może poczekać aż Egmont znajdzie gdzieś materiał? Dużo pytań, mało odpowiedzi.
Jednak według mnie największym problemem potencjalnej serii z komiksami Vicara jest to, że prawdopodobnie po kilku, maksymalnie kilkunastu, tomach kolekcja czytelnikom by się po prostu znudziła. W przypadku serii poświęconej komiksom Barksa jednak każdy z tomów jest mieszanką krótkich komiksów z Donaldem i dłuższych przygodowych opowieści. Nie wspominając, że w wielu tomach pojawiają się historie choćby z debiutami najsłynniejszych komiksowych postaci. A ile w ciągu kilkudziesięciu lat kariery Vicar narysował historii liczących więcej niż 16 stron? 19, przy czym warto podkreślić, że każda z nich powstała przed rokiem 1990. Oznacza to, że kolekcja Vicara byłaby bardzo długim ciągiem ok. 10-stronicowych komiksów z Donaldem w roli głównej, a każdy kolejny tom byłby bardzo podobny do poprzedniego.
Problem jednak jest znacznie bardziej szerszy. Ile komiksów Vicara pamiętacie niezwykle szczegółowo i możecie powiedzieć, że zaliczają się do waszych ulubionych historii? Kilka, może kilkanaście. Jest to zaledwie niewielki procent całej twórczości Vicara. Podobna długość i tematyka historii jest istotną wadą, ale tak naprawdę liczy się jakość historii, a te narysowane przez Vicara są najczęściej po prostu porządne, a wybitnych jest po prostu niewiele. Komiksy Vicara świetnie odnajdywały się w Kaczorze Donaldzie, gdzie wyróżniały się przy większości historii, ale po wydaniu w twardej oprawie jednak oczekuje się czegoś co nie jest tylko porządne, ale jest po prostu dobre i ciekawe. W takim wypadku trzeba zadać pytanie: ilu czytelników byłoby w stanie wytrwać przy kupowaniu tego typu powtarzalnych tomów co kwartał w cenie okładkowej 69,99 zł? Według mnie - ta liczba mogłaby być zbyt mała. Wydaje mi się, że racjonalnym wyjściem byłoby stworzenie kilkutomowej kolekcji z ściśle wyselekcjonowymi komiksami albo wydanie twórczości Vicara w mniej ekskluzywnym wydaniu, które bardziej pasuje do tych dobrych, ale nie wybitnych komiksów.
Co według mnie znacznie lepiej mogłoby się sprawdzić w przyszłym roku obok kolekcji Barksa niż historie Vicara? Ogólnie mówiąc - włoskie komiksy. Niezależnie czy byłby to Scarpa, Cavazzano, Rota, Doubleduck, Kwantomas czy parodie - każda tego typu seria byłaby doskonałą przeciwwagą dla Barksa i starałaby się o trochę inne grono odbiorców. Można także pomyśleć nad mysimi komiksami, np. Gottfredsonem czy młodszymi twórcami pracującymi dla Egmontu typu Korhonen, Ferioli czy Midthun. O kilku swoich propozycjach pisałem jakiś czas temu. Jednak każdy pomysł należy dokładnie przemyśleć, ponieważ widać wszędzie, że cały czas rośnie nostalgia do kaczek, ale nie zawsze to co sprawdziło się na Zachodzie czy w USA, także będzie sukcesem w Polsce. A jeden zły krok może doprowadzić do tego samego co stało się w 2011 roku w kioskach - przesycenia rynku, które na lata zamknie drogę kaczek do księgarń.
Chętnie jednak poznam w komentarzach waszą opinię. W tekście zaprezentowałem swoją perspektywę, ale może istnieją jakieś racjonalne kontrargumenty, których nie zauważyłem, i jednak dobrym pomysłem byłoby wydanie w przyszłym roku kolekcji Vicara.
Gottfredson w oryginale, niekoloryzowane :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że seria jest już na rynku, tak naprawdę wystarczy ją przetłumaczyć tylko :)
UsuńWydaje mi się, że Gottfredson cz-b to jednak "za dużo" dla polskiego czytelnika. Bardziej bym widział edycję kolorową (we Włoszech cały Gottfredson wyszedł w kolorze), ale też raczej nie całości, lecz "the best of".
UsuńPytanie w kogo celujemy. Jeśli w "nowych" czytelników, młodzież, dzieci to faktycznie kolor byłby potrzebny. Wydaje mi się jednak, że jest to ryzykowny target (to już bardziej kaczki się tu nadają). Jeśli w fanów to imo lepiej zachować oryginał - przez kolor straci to trochę ze swojej uniwersalności, klimatu czy nawet oryginalności.
UsuńDlaczego cz-b wersja to "za dużo"? Fistaszki są wydawane czarno-białe (na słabej jakości papierze) i dobrze się sprzedają.
UsuńTylko "Fistaszki" u nas mają długoletnią tradycje wydawania w cz-b (w gazetach, w książeczkach itp.), natomiast komiksy Disneya są kojarzone jednak z kolorem. Włoskie kolorowe wydanie Gottfredsona jest bardzo fajne i nie wydaje mi się, żeby komiks tracił w jakimkolwiek stopniu ze swojej uniwersalności, klimatu czy oryginalności.
UsuńChyba nie będzie lepszego momentu, żeby Egmont w końcu zabrał się za PKNA. No i czekamy na sierpień, który może w końcu przyniesie kontynuację 11 tomu megagiga...
OdpowiedzUsuńCo ma być w sierpniu?
UsuńCzarodzieje i ich dzieje część druga
UsuńSzanuję za wspomnienie pewnej słynnej ,,afery" z tematem o Michael Engler-Kellersmannie z forum disneypolski :)
OdpowiedzUsuńCiekawe argumenty. Postaram się spojrzeć na to z drugiej strony: Włoskie komiksy to jednak też trochę odważny krok. Sprzedaż gigantów trochę weryfikuje te komiksy "innego" typu. Boję się, że ktoś przechodząc z kolekcji Barksa/Rosy może po prostu się odbić od tych pozycji; spodziewając się jednak czegoś innego, czegoś bardziej...Barksowego? (Vicara). Być może byłby to katalizator, który nakręciłby ludzi na inne kaczkowe komiksy, ale równie dobrze możemy w ten sposób wrócić właśnie do punktu wyjścia i zrazić zebraną klientelę.
OdpowiedzUsuńTymczasem podobny styl Vicara do Barksa + mniejszy bo mniejszy, ale wciąż jednak pewien sentyment do niektórych jego historii lub chociaż jego stylu, może być tym co jednak rynek dalej łyknie. Skoro coś działa (się sprzedaje) to może lepiej nie eksperymentować zbyt mocno i nie próbować zmieniać toru? A skoro Barks się sprzedaje jak ciepłe bułeczki...
Zakładając, że sprzedaż byłaby trochę słabsza niż Barksa, to czy wciąż nie byłaby bardzo zyskowna? Barksa/Rosę poszczególne tomy się wyprzedają i muszą być robione dodruki. Przy Vicarze nawet jeśli by nie było tak silnego popytu, to nie sądzę żeby okazał się mega wtopą i komiksy zalegały latami w księgarniach, jak to przy niektórych DC/Marvel.
Kolekcja 50-60 tomów Vicary dla mnie nie byłaby problemem. Myślę, że obecne kolekcje są głównie kupowane przez osoby dorosłe. Najliczniejsza grupa to pewnie albo 18-25 albo 25-35 lat które wracają z sentymentu po latach. Dla takiego targetu 8-10 tomów rocznie to nie jest jakiś wysoki wydatek jeśli cena by się utrzymała.
Jest też opcja z trochę lżejszym podejściem do formatu wydania: tj, jakaś pół-twarda okładka ze skrzydełkami (coś a la Marvel). Na plus: mniejsza cena i mniej miejsca na półce, na minus: jednak twarda oprawa i szyty tom robią robotę i wytrzymałość.
Co by nie myśleć to i tak wróżenie z fusów i rynek zweryfikuje.
W sumie obecnie kolekcję Dona Rosy czy Barksa głównie kupują dorośli czytelnicy komiksów. Myślę iż dość sporą grupę mogą stanowić czytelnicy którzy poza tymi kolekcjami raczej nie kupują innych nowych polskich wydań (Tzn. nie czytają KD i giganta ) a w każdym bądź razie nie robią tego od co najmniej kilkunastu lat. Czy też dorośli fani komiksu jako takiego którzy głównie czytają komiksy niedisnejowskie, kolekcjonerzy. Takie osoby prawdopodobnie być może prędzej kupiło komiksy bardziej podobne do Barksa/Rosy generalnie raczej klasyka niż nowe komiksy a więc bardziej Vicara (prywatnie bym lansował tutaj Jippesa) niż włoskie komiksy. Pokutował kiedyś (może nadal pokutuję) wśród niektórych czytelników moim zdaniem niesłuszny pogląd iż komiksy włoskie (z gigantów) są bardziej dziecinne, dla młodszych czytelników, (być może niektóry mogą nie lubić wątków Fantasy w komiksach z Donaldem czy Mikim ) . Dla dzieci. Nie to co ten poważny i dla dorosłych Rosa czy Barks :)
UsuńNiemniej dla takich osób (i w sumie mógłbym to powiedzieć też patrząc na siebie co ja bym osobiście wolał) Egmont zapowiedział Disney for Glenat. Plus lepszym pomysłem niż wydanie kolekcji Vicara według mnie jeśli by celować w taki target ( sam też bym chętniej przeczytał) jest kolekcja Gottfredona choć tutaj czytałem obawy czy nie byłoby za dużo wydań z komiksami z Mikim. Nie wiem.
UsuńPokutował kiedyś (może nadal pokutuję) wśród niektórych czytelników moim zdaniem niesłuszny pogląd iż komiksy włoskie (z gigantów) są bardziej dziecinne, dla młodszych czytelników, - no nie powiedziałbym
UsuńTzn. ja się z tym poglądem nie zdarza, choć myślę iż paradoksalnie może być tak iż Kaczora Donalda czytają i kupują dwie grupy czytelników : albo dzieci w młodym wieku albo dorośli czytelnicy po 25-30 roku życia i trochę brakuję czytelników środka. Giganty i inne pockety (megagiga,mamuty) wydaję mnie się iż mają więcej czytelników w wieku nastoletnim.
UsuńTzn. myślę iż może rzeczywiście trochę za bardzo uogólniłem jeśli chodzi o to jakie wydania czytają różne grupy odbiorców.
UsuńMiałem na myśli iż moim zdaniem Egmont powinien wydawać zarówno klasykę (Rosa,Barks ; częściowo można tu zaliczyć Vicara) jak i nowsze historyjki. Komiksy 4-rzędowe amerykańśkie/duńskie/holenderskie jak i komiksy włoskie. Twardookładkowe grubsze wydania kosztujące troszkę więcej bardziej dla fanów (z jakimiś dodatkowymi tekstami) jak i tańsze miękkookładkowe tomy . I cały czas piszę o wydaniach księgarskich.
Moim zdaniem w ogóle raczej Egmont powinien wydawać komiksu stosując inny klucz niż tylko nazwisko twórcy. Poza Gottfredsonem nie widzę sensu wydawać pełnej kolekcji żadnego twórcy. Jakieś rozsądne best of kilka tomów także Vicara czy też innych bardziej klasycznych twórców 4-rzędowych typu Branca,William Van Horn ale też np . Ferioli,Midthun - jak najbardziej .
OdpowiedzUsuńNiemniej wydanie włoskich serii typu Czarodzieje i ich dzieje, Wehikuł Czasu, PKNA,Ultraheroes, może jakiś tomik z pierwszymi komiksami z Superkwękiem albo np. Jakiś jest of Castiego czy Scarpy to moim zdaniem dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, zgadzam się z tobą wydanie albumu z vicarem byłoby błędem, owszem są fani Vicara, ale bardziej chodzi o sam komiks a nie o twórce gdyby zaczęli go wydawać łącznie z pozostałymi dwoma, niczym specjalnym by się nie wyróżniał. Natomiast co do włoskich serii to jestem za, PKNA, Czarodzieje ich dzieje, to świetne komiksy i myślę że by się dobrze sprzedawały.
OdpowiedzUsuńZastanówmy się co tak naprawdę tworzy fenomen komiksów Barksa i Rosy poza tym że byli niejako kaczymi "ojcami". Czy rzeczywiście rysunki i narracja są aż tak wspaniałe że nie mają sobie równych i totalnie miażdżą twórczość innych autorów?
OdpowiedzUsuńMyślę że największa rzesza fanów, nie tylko w Polsce ale i na świecie, ceni twórczość Barksa i Rosy głównie ze względu na historie wyjęte z różnych sytuacji ze zwykłego życia, do których każdy może się odnieść. Historie te ukazują naszą ludzką codzienność w kaczym świecie.
https://www.youtube.com/watch?t=270&v=SLIJ5ilM5eA&feature=youtu.be
Nie twierdzę że długie czy epickie historie fantasy, świat magii, superhero i różne inne "niezwykłe" tematy w kaczych komiksach są złe. Myślę jednak, że grono odbiorców tych komiksów jest znacznie mniejsze niż tych zwykłych 10/12-stronnicowych komiksów o szarej rzeczywistości. To co my jako zagorzali fani byśmy chcieli nie odzwierciedla tego co rynek by preferował.
Myślę, że kolekcja Vicara by pobiła sprzedażą innych twórców. Wymagałoby to sporo pracy żeby przygotować taką kolekcję, ale myślę że warto. Uważam, że na pewno nie można odrzucać czyjejś twórczości na podstawie tego, że "jest tego za dużo". W żadnej dziedzinie sztuki nikt nie podchodzi do tematu w taki sposób. Gdyby Barks stworzył 2, 3 albo jeszcze kilka razy więcej to też byśmy jednak pominęli?
Mam wrażenie, że komiksy Barksa i Rosy są cenione przez fanów bardziej niż przez zwykłych czytelników kaczek. Zerknij na grupę "Żyjemy w Kaczogrodzie", które liczy kilka tysięcy osób i bardziej odzwierciedla gusta fanów niż blog czy fanpage, które jednak odwiedza dwu czy trzykrotnie mniejsze grono fanów. Tam postów o Barksie czy Rosie nie ma jakoś dużo, sporo jest natomiast o włoskich rysownikach kaczek. Vicar w Polsce jest wielbiony głównie przez 30-, 40-letnich fanów, którzy są tym samym targetem, który kupuje Barksa i Rosę. Natomiast całkowicie zapomina się o czytelnikach, którzy nigdy w swoim życiu nie dotknęli pisma "Kaczor Donald", natomiast od ćwierć wieku zapoznają się z Gigantowymi historiami. Oni nie do końca są zadowoleni z obecnego poziomu serii, a chcieliby, podobnie jak koledzy z Niemiec czy Norwegii, przeczytać podobnie kolekcje jak z Barksą i Rosem, ale z włoskimi historiami. Zresztą - sam popatrz jak wygląda rynek komiksów Disneya na zachodzie. Barks i Rosa regularnie wychodzą, ale teraz wszystkie wydawnictwa stawiają na wszelakie gigantowe specjalne wydania. Czy Polska jest jakaś szczególna?
UsuńMoim zdaniem ważne by zachować balans : wydawać ,,klasykę" 4 rzędową pokroju Vicara (czy obecnie Rosę i Barksa ; sam też bardzo lubię komiksy Vicara ) ale także coś włoskiego dla częściowo innego targetu.
UsuńFair enough. Ja i tak bym się cieszył z czegokolwiek co wyjdzie. Najważniejsze to nie kłócić się we własnym gronie czyja twórczość miałaby pójść na pierwszy ogień. Jeśli Rosę zastąpiłby jakiś włoski twórca, a jak kiedyś dojdzie do końca Barksa to Vicar by go zastąpił to chyba każdy byłby uradowany.
UsuńMam nadzieje na 2 rzeczy:
- że Egmont nie pójdzie w jakieś archaiczne antologie jak stare Hall of Fame (ja bym kupił i tak, ale raczej nie tędy droga). Podobnie mam nadzieję że będzie się opierać na autorze niż na jakimś losowym temacie jak to bywa w przypadku Gigantów. (No chyba że jako wyjątek jeśli mówimy o jakiejś dobrej, konkretnej, gotowej serii z importu, albo naprawdę mocno precyzyjny temat - np seria komiksów Double Duck)
- że utrzymamy status "Premium" kolejnej serii. Najlepiej zachowany ten sam format, twarda oprawa, rozmiary i cena która wypada naprawdę atrakcyjnie póki co.
Zobaczcie jak Szwedzi się starają: z okazji 70 rocznicy Donalda wypuścili reprint pierwszego numeru i 250 stronicowy "70 years with Kalle Anka & C:o". Dodatkowo w zeszłym roku puścili zbiorcze zestaw wybranych włoskich historii.
OdpowiedzUsuńhttps://www.aftonbladet.se/nyheter/a/On9eV3/kvack--nu-firar-kalle-70-ar-i-tryck
U nas tak samo można zrobić - nie trzeba puszczać serii nazwiskami, ktoś musiałby tylko zrobić selekcję najlepszych włoskich historii, bo wiele z nich to kupa.
Mimo że jestem pokoleniem wychowanym na KD lata 95, 96, 97 i dalej i bardzo lubię Vicara i mam do Niego sentyment to zgadzam się że wydanie pełnej kolekcji nie ma sensu. Ja bym ją kupił ale jestem pewien że po roku/dwóch zostala by wstrzymana ze względu na slabnące zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńWedług mnie można wydać max do 10 tomów - "THE BEST OF Vicar". Może jakaś selekcja tematyczna- np komiksy świąteczne (np genialny komiks z KD 25/26 z 1996r -Niezapomniana Wigilia), prace Donalda itp. Po Vicarze można by pójść podobnym tropem i wydawać The Best of np Roty, Scarpy, Korhonena, Cavazzano i innych.
Ps. Radku- nie myślałeś o stworzeniu jakiegoś mini forum?
Zapraszam na forum : www.disneypolska.pl
UsuńForum disneypolska znam :) Wiele lat temu byłem aktywnym uczestnikiem, ale niestety "umarło ono śmiercią naturalną". Bardziej myślałem o jakimś mini forum bezpośrednio połączonym z tą stroną, gdzie o dodawannych przez Radka postach można by w miarę "normalnie" porozmawiać. Np każdny nowy temat=nowy temat na forum. Formuła z komentarzami jest według mnie bardzo nieczytelna i męcząca.
UsuńBardzo lubię kreskę Giuseppe Dalla Santa - chętnie bym kupił zbiorczy album z historiami przez niego narysowanymi.
OdpowiedzUsuńNa przykład "Niekończąca się opowieść" z pamiętnego Giganta Vi - chyba najlepszego tomu w dziejach.
Oj, Niekończąca się opowieść to był jeden z moich absolutnie ulubionych kaczych komiksów! Bardziej mi zapadł w pamięci niż sam film (pomijając oczywiście scenę z koniem), pewnie przez te wszystkie znane disnejowskie postacie dodające więcej poczucia "epickości". Aż się łezka w oku kręci na wspomnienie. :)
UsuńTeż chętnie bym kupiła wydania "pod rysowników"! Choć tematyczne też, np. najlepsze przygodówki fantasy. Od dziecka to były moje ulubione komiksy z kaczkami, a nie okruchy życia (choć je też lubię, ale są bardziej "tylko" do pośmiania się niż dodatkowo do wciągnięcia w fabułę).
Jak już piszemy o trochę mniej oczywistych wyborach twórców to ja bym chętnie zobaczył tomik poświęcony Sergio Asteriti . A z komiksów 4-rzędowych - Daan Jippes (choć tutaj podobieństwa do Barksa są duże jak u Vicara)
UsuńJippes będzie prawdopodobnie w "Kaczogrodzie. Carl Barks" (tzn. komiksy, które narysował do scenariuszy Barksa). Poza tym - 200 stron świetnych historii Jippes/Milton i jakieś 500 stron innych historii. Z tego nawet kolekcyjki by nie było.
UsuńNie do końca się zgodzę. Tak, np. 50 tomów mogłoby być nie do przełknięcia (niektórzy mogliby nie dożyć zakończenia ;)). Choć kurde, chciałbym taką serię. Nie, jestem przeciwny szatkowaniu twórczości któregokolwiek autora. Kto decydowałby o zawartości "best of" ? Może mam inne gusta ? Gottfredson - jak najbardziej. Scarpa, Rota - jak najbardziej. PKNA - meh. Cz - b komiks mógłby się nie sprzedać ? Wrzucić w środek kolekcji. Jeżeli miałaby być to seria tematyczna, na przykład Kwantomas to widziałbym to bardziej w formacie gigantowym, w twardej oprawie oczywiście.
OdpowiedzUsuńPytanie brzmi, czy Egmont potrafi jednocześnie rozwijać wydania skierowane do księgarń i kiosków. Przez długi okres czasu to w kioskach wychodziło najwięcej komiksów. Rekord padł chyba w 2010, kiedy do sprzedaży trafiło: 52 numery KD, 13 Gigantów, 4 Mamuty, 6 MGG i dwa tomy ,,Komiksów z Kaczogrodu'', łącznie 77 wydań kioskowych, przy równoczesnym braku wprowadzaniu nowości do księgarń. Przed 2017 żadnych kaczek twardookładkowych nie mieliśmy (poza ,,Kaczogrodami'', które i tak zresztą były formatu Giganta''). Teraz sytuacja jest diametralnie odwrotna: w tym roku do sprzedaży trafią: 4 tomy Barksa, 5 tomów Rosy i 3 albumy z Mikim od Glenatu, łącznie 12 wydań księgarnianych, i: 6 tomów Giganta, 6 numerów KD, 4 tomy MGG/MAM. Czyli łącznie 16 wydań kioskowych. Z czego żadna z serii jako osobna całość nie dorównuje nawet ilości wydań księgarnianych. Pragnę zauważyć, że zmiana KD najpierw na 1,5 miesięcznik a następnie dwumiesięcznik nastąpiła w momencie intensywnego rozwoju wydań skierowanych do księgarń. Jak tak dalej pójdzie, do końca miesiąca KD przestanie istnieć, Gigant stanie się kwartalnikiem, a MGG/MAM- rocznikiem.
OdpowiedzUsuńCo do nowej serii- wydaje mi się, że Gottfredsona raczej nie będzie, poza Włochami i USA jest bardzo nieznany i jego wydawanie może okazać się finansową klapą. Moim zdaniem Egmont, wydając Mikiego od Glenata, puszcza oko w kierunku fanów myszy, ten Glenat ma być jakby za Gottfredsona. Bo, nie oszukujmy się, Miki od początków istnienia komiksów Disneya w Polsce był marginalizowany. A zmiana tytułu flagowego pisma z ,,Mickey Mouse'a'' na ,,Kaczora Donalda'' jest wybitnym tego przykładem. Nawet w Gigantach królowały nędzne duńskie historyjki, rzadko pojawiał się jakiś komiks włoski. Te duńskie historie mogły zrazić do siebie sporo osób.
Więc- odrzucam myszy, w tym, niestety, Casty'ego, bo po prostu może nie być na to zbytu.
Z kaczek- Vicar? Hmm...nie wszyscy fani kaczych komiksów wychowali się na KD z lat 90., więc nie widzę żadnego racjonalnego powodu do wydania jego kolekcji, zwłaszcza że i tak co kwartał będzie ileś tam stron łudząco podobnych 10 i 12 stronicowych komiksów, które po chwili mogą stać się zwyczajnie nudne.
Moim zdaniem mogliby wypuścić Cavazzano, zwłaszcza że we Włoszech właśnie wychodzi jego kolekcja. I... to właściwie tyle. Nie kojarzę żadnego innego twórcy, którego można by wydać w ramach księgarnianej (nie kioskowej) serii. Nawet na Zachodzie wychodzą tylko kolekcje Barksa i Rosy, wydawano pojedyncze zbiory np. Vicara czy Roty, ale nigdzie nie przerodziło się to w kolekcję. A, i jest jeszcze kolekcja Gottfredsona. Kolekcja Sergio Asteritiego? Ten autor stworzył tylko 362 komiksy. Z tego będzie jakieś 5-6 tomów. I to w zasadzie tyle. Więc, po odrzuceniu serii wybranego autora, co jeszcze pozostaje? Parodie? Aczkolwiek nie wiadomo czy Egmont pójdzie w stronę wydań typu powiększony Gigant, czy też twardookładkowej edycji. A zresztą- kto powiedział, że musi to być twardookładowa seria?
Czy mógłby ktoś podrzucić link do jakiegoś info odnośnie albumów z Mikim od Glenatu?
OdpowiedzUsuńhttp://www.komiksydisneya.pl/2020/11/egmont-wyda-mickeys-craziest-adventures.html
Usuńdzięki!
UsuńTaaa, już widzę Kolekcję Scarpy. Przeżółcony papier, rozmyte kolory, na których to stronach rozgrywają się idiotyczne historyjki z lat 50-tych. Podziękuję.
OdpowiedzUsuńTylko i wyłącznie Paperinik, czyli powrót do bardziej rozbudowanych przygód Superkwęka. Wreszcie mógłbym zobaczyć jak zaczęła i skończyła się historia z kosmitami, czy dowiedzieć się kim jest ta brązowa kurka w masce.