Wciągnie cię w przygody wir - Hilda, sezon 2 - recenzja
Ponad dwa lata temu zachwycałem się pierwszym sezonem Hildy, animowanej adaptacji komiksu Luke'a Peasona o młodej dziewczynce mieszkającej w świecie pełnym magicznych stworzeń. Wówczas porównywałem serię m.in. z takimi cenionymi produkcjami jak Muminki czy Wodogrzmoty Małe. Minęły dwa lata, na Netflixa trafił w końcu drugi sezonu serialu i zacząłem się zastanawiać - dlaczego nie czerpię takiej przyjemności z oglądania Kaczych Opowieści co z seansu Hildy.
Drugi sezon Hildy liczy 13 odcinków, które przedstawiają kolejne przygody tytułowej dziewczynki oraz jej przyjaciół - Davida i Fridy. Bohaterowie cały czas wpakują się w kolejne przygody, co rusz walczą z magicznymi stworami lub próbują rozwiązywać paranormalne konflikty. Podczas ich przygód w Trollbergu i poza nim towarzyszą im lisojeleń Rożek i elf Alfur, nie raz powracają też postaci i stwory znane z wcześniejszych przygód, do grona powracających bohaterów serialu dołączają członkowie Straży Trollbergskiej, którzy nie raz komplikują sytuację.
Twórcy serialu pracując nad scenariuszami do drugiego sezonu Hildy mieli poważny problem - w przeciwieństwie do pierwszego sezonu, który opierał się aż na czterech pierwszych albumach komiksowej serii Luke'a Pearsona, w tym wypadku jedynie początek i koniec sezonu są adaptacją Hildy i Kamiennego Lasu, a reszta odcinków to autorskie pomysły scenarzystów, choć czasami powstałe na bazie pojedynczych kadrów z komiksowego pierwowzoru. Jednak czy jest to wada serialu? Z jednej strony - tak, a z drugiej - nie.
Wiele odcinków drugiego sezonu to doskonałe przygody z ciekawymi wątkami
fantasy. Na szczególne wyróżnienie zasługują m.in. Wiedźma (3.)
świetnie kontynuująca wątek pewnej bibliotekarki,
Stare dzwony Trolbergu (6.) będące czymś w stylu Trolberskiego
Ocean's 11. czy mój ulubiony epizod poza finałem -
Pięćdziesięcioletnia noc (8.), w którym główna bohaterka przenosi się w
czasie. Są to historie, które jednocześnie wciągają od pierwszej do ostatniej
minuty, a przy tym są niezwykle mądre, pogodne i pełne ciepła, więc potrafią
podnieść na duchu. Nie ma w nich żadnych niepotrzebnych komplikacji,
lecz jedynie jest w nich czysta i przyjemna rozrywka, coś co w
Kaczych opowieściach trzeba szukać pod setkami postaci, nawiązań i
gagów.
Przez cały sezon świetnie są także rozwijane relacje pomiędzy bohaterami, nic
nie bierze się z niczego, a pewne pojedyncze, czasem nawet drobne, decyzje
bohaterów mają odzwierciedlenie w kolejnych epizodach. Mam jednak wrażenie, że
gdyby skrócić sezon o 2 lub 3 ciut słabsze odcinki to byłby on jeszcze lepszy,
ponieważ momentami czuć pewną powtarzalność i przeciąganie
wątków przed wielkim finałem. A trzeba przyznać, że Kamienny las, oparty
na komiksie o tym samym tytule, robi ogromne wrażenie. Finałowy odcinek sezonu
trwa aż 45 minut i mimo swej długości nie nudzi ani na chwilę. Jest pełen
doskonałej akcji jak i wzruszających scen. Powiem szczerze - podoba mi się
nawet on bardziej niż komiksowy oryginał, ponieważ w serialu znacznie lepiej, na
przestrzeni wcześniejszych odcinków, pokazano relację między Hildą a mamą, a
dodatkowy wątek z udziałem Davida i Fridy wnosi historię na jeszcze wyższy
poziom.
Skoro mowa o Fridzie, to w tym sezonie, to nie magiczne stwory, których jest sporo, a część z nich jest naprawdę ciekawa, lecz właśnie Frida jest największą zaletą. To w jaką stronę idzie wątek Fridy daje nadzieję, że twórcy mają jeszcze wiele doskonałych pomysłów na kolejne sezony. W komiksie, gdzie Frida jest drugoplanową postacią, brakuje jakiejś przeciwwagi dla wiecznie roztrzepanej Hildy, a serialowa Frida doskonale wypełnia tę lukę i czyni opowieści jeszcze ciekawszymi i mądrzejszymi dla młodego widza. Ogólnie - praktycznie z każdego odcinka widz poza ciekawą przygodą może wynieść morał, ale ani na moment nie czuć jakiegokolwiek dydaktyzmu.
Na jeszcze wyższy poziom Hildę wznosi znakomita oprawa audiowizualna. Choć mam zastrzeżenia do fabuł kilku odcinków, to cały serial prezentuje się po prostu pięknie. W żadnej sekundzie nie czuć, żeby twórcy w jakikolwiek sposób oszczędzali, a produkcja jest wprost wypełniona świetnie animowanymi dynamicznymi scenami. Animacja zachwyca także niesamowitymi fantastycznymi stworami, ale też pięknymi krajobrazami, co w połączeniu z nastrojową muzyką powoduje, że widz wprost zanurza się do świata Hildy.
Drugi sezon Hildy to kilka godzin doskonałej i mądrej rozrywki w niesamowitym świecie pełnym magicznych stworzeń. Poszczególne opowieści są doskonałymi i ciekawymi przygodami, które potrafią zaciekawić, ale też podnieść na duchu. Jeżeli do tej pory nie zanurzyliście się w świat Hildy, to warto zrobić to czym prędzej, ale ciężko będzie wam z niego wynurzyć, ponieważ niesamowity klimat potrafi wciągnąć. W nowych odcinkach można dostrzec kilka wad, ale nadal jest to ten sam niesamowicie ciekawy, przepięknie animowany, a przy tym pełen ciepła, serial.
Ocena serialu: 8,5/10
Hildę obejrzyjcie na
Netflixie. Serial dostępny jest zarówno w wersji z polskim dubbingiem, jak i z
napisami.
Źródło ilustracji: Netflix
Komentarze
Prześlij komentarz