Historia publikacji komiksów Disneya w krajach bałtyckich
Na łamach Kaczej Agencji Informacyjnej często pojawiają się teksty o zachodnioeuropejskich rynkach, gdzie ukazuje się wiele komiksów Disneya. Nie brakuje też sporadycznych informacji o Grecji czy Brazylii. Czasami pojawiały się też artykuły dotyczące Czech, w których polski Egmont ostatecznie zamknął wszystkie pisma z kaczkami i myszami, oraz Rosji, gdzie nowe wydawnictwo ACT coraz lepiej radzi sobie z wydawaniem komiksów Disneya.
Jak jednak wygląda sytuacja komiksów Disneya w krajach bałtyckich - Litwie,
Łotwie i Estonii?
Wbrew pozorom, nie aż tam aż źle. Jak na państwa, które łącznie zamieszkuje 6
mln ludzi, czyli niewiele więcej niż samo województwo śląskie, to ukazuje się
naprawdę wiele komiksów Disneya. Podobnie jak w Polsce, komiksy wydaje tam
Egmont, a niektóre serie są dość zaskakującymi kopiami polskich wydań.
LITWA
Przegląd zaczynamy od sąsiada Polski, czyli Litwy. Historia komiksów Disneya
rozpoczęła się tam w 1993 od publikacji serii
Mickey Mouse, która w 1996 roku została przekształcona w
Donaldas ir kiti. Podobna zmiana tytułu - z Mikiego na Donalda, dokonano na prawie wszystkich
rynkach, a protoplastą w tym był polski Kaczor Donald.
Mickey Mouse było wydawane jako miesięcznik, początkowo pismo z Donaldem ukazywało
się w tej samej częstotliwości, lecz w połowie 1998 przekształcono je w
dwutygodnik.
Donaldas ir kiti jest ewenementem w regionie, ponieważ w
przeciwieństwie do czeskiego, słowackiego, węgierskiego czy, później
wspomnianego, łotewskiego Donalda, nie był nigdy odpowiednikiem polskiego
Kaczora Donalda. Choć liczył tyle samo stron - 48 i zawierał podobne gadżety, to różnił się w środku od polskiego pisma. W 2015 roku magazyn
zmienił częstotliwość wydania na miesięcznik, a teraz ukazuje się co dwa
miesiące. Co warte podkreślenia, tamtejszy Egmont hucznie świętował publikację
500. wydania w 2017 roku, co widać po zamieszczonej poniżej okładce.
Przez wiele lat corocznie na Litwie wydawane było także
specjalne twardo-okładkowe wydanie magazynu. Prawdopodobnie po raz ostatni tego typu tom został opublikowany
2017 roku, ale ze względu na brak numeracji, nie jest to pewna informacja.
Każde tego typu wydanie liczyło 80 stron i było wypełniony różnorakimi współczesnymi
opowieściami z kaczkami i myszami. Prawdopodobnie był to jedyny rynek, gdzie
tego typu rocznik ukazywał się. W ciągu ostatnich lat tamtejszy Egmont nieskutecznie
próbował wprowadzić m.in.
dziecięcą wersję pisma czy też
specjalne wydania z gadżetem.
W 2008 roku na Litwie wystartował
MegaGiga Donaldas ir kiti. Zbieżność nazw z polskim MegaGiga nie jest przypadkowa, ponieważ, jak
możecie zobaczyć poniżej, przez pierwsze kilka lat wydawania serii, używano
tego samego loga co w Polsce. Tomy ukazywały się co pół roku, a w ramach
kolejnych wydań przedrukowano zagraniczne tematyczne tomy, czyli najpierw
448-stronicowe, a później 512-stronnicowe. Ostatni, 15. tom, ukazał się na
początku 2015 roku.
W latach 2012-2014 w cyklu półrocznym, może
czteromiesięcznym, wydawany był też litewski
Donaldas tavo kišenėje. 256-stronnicowa seria jednak nie podbiła litewskiego rynku, ponieważ wydano
jej tylko 7 tomów. Inaczej było z innymi krajami bałtyckimi, co pokaże dalsza
część artykułu.
ŁOTWA
Na Łotwie komiksy Disneya zaczęły być wydawane w 1992 roku. Od razu
wystartowano z dwoma tytułami -
Mickey Mouse, wydawanym jako miesięcznik, i
DuckTales, publikowanym w cyklu dwumiesięcznym. W 1993 roku dołączyło do nich pismo
Knaps Makdaks (czyli Wujek Sknerus) będące lokalną wersją
Donalda i spółki, 96-stronnicowym magazynem w formacie Giganta,
lecz zawierającym komiksy ze starszych zagranicznych tomów i wydawanym tylko
2-3 razy do roku. Później nastąpiło wiele zmian - w 1994
DuckTales przestało być wydawane, w 3 lata później
Knaps Makdaks został zlikwidowany, a Mickey Mouse przekształcony
w
Donalds Daks.
Szybko po zmianie nazwy Donald Daks stał się dwutygodnikiem,
początkowo zawierającym inne komiksy niż polski Kaczor Donald, a od
końca 2000 roku wydawanym razem w polskim pismem. Do 2012 roku magazyn był
dwutygodnikiem, później jego tryb wydawania zmienił się na miesięcznik, a
od połowy 2016 roku jest wydawany jako dwumiesięcznik. Co ciekawe, choć od
połowy 2018 roku polski Kaczor Donald jest drukowany niezależnie od
innych krajów, to łotewskie pismo nadal bazuje na wybranych polskich
wydaniach i, co widać po okładce, najnowszy numer łotewskiego
Donalds Daksa jest dokładnie tym samym co kolejny numer polskiego
Kaczora Donalda.
W przeciwieństwie do Litwy, na Łotwie nigdy nie próbowano wydawać
512-stronnicowych Gigantowych tomów, za to od 2012 roku z sukcesem jest
publikowana lokalna wersja Giganta, czyli
Donalds Daks Tavā Kabatā. W ramach serii są przedrukowywane wybrane tomy produkowane na rynki Europy
Zachodniej. Do 2016 roku kolejne tomy ukazywały się co 2 miesiące, natomiast
obecnie cykl wydawany jest jako kwartalnik. Co ciekawe, w przeciwieństwie do estońskiej czy polskiej wersji, łotewski Gigant jest drukowany osobno - na grubszym papierze.
Na tamtejszym rynku ukazały
się także dwa specjalne albumy z okazji okrągłych urodzin Kaczora Donalda -
Mickey Mouse Extra - Donaldam 60, będący łotewską wersją wydanych także w Polsce
Urodzin Kaczora Donalda oraz
Donalds Ducks - Daudz laimes, Donald! wydany w 2004 roku na 70. urodziny Donalda na bazie tomu opublikowanego w
Skandynawii.
ESTONIA
Estonia to najmniejszy z krajów bałtyckich, lecz wydaje się tam od wielu lat
najwięcej komiksów Disneya. W latach 70. na tamtejszy rynek trafił jeden tom z
przetłumaczonymi z fińskiego komiksami, lecz regularna publikacja kaczych i
mysich historii rozpoczęła się w 1992 roku wraz z startem
Miki Hiir. Co jest bardzo ciekawe, pisma w innych krajach nieustannie się zmieniały -
wprowadzano dodatkowe działy, zwiększano objętość, dodawano gadżety itp..
Natomiast estoński Miki Hiir od 28 lat jest dokładnie tą samą gazetą -
36-stronicowym magazynem zawierającym 32 strony komiksu. To tak jakby w Polsce
cały czas był wydawany Mickey Mouse tak samo jak w 1992 roku. Obecnie
pismo ukazuje się jako miesięcznik, natomiast przez krótki okres, w latach
1998-2002, było dwutygodnikiem.
Innym od lat publikowanym pismem jest
Miki Hiir - Eriväljaanne, które można nazwać regularnym wydaniem specjalnym. Wydawany od 1995 roku
magazyn ukazuje się co kwartał, lecz bywały okresy, kiedy kolejne numery
trafiły co 2 miesiące,. Pismo bardzo przypomina polskiego Kaczora Donalda - każdy z numerów liczy 48 stron, poza komiksami zawiera inne działy, a
prezentem jest plastikowy gadżet.
W latach 1992-1996 w Estonii była wydawana seria
Onu Robert będąca bardzo nieregularnie publikowanym odpowiednikiem polskiego
Donalda i spółki. Tomy pokrywały się z wcześniej wspomnianą łotewską
edycją i składały się głównie z komiksów wydanych kilka lat wcześniej w
Europie Zachodniej. W 1995 roku natomiast pojawił się album
Minu elu lugu zawierający komiks Roty o narodzinach Donalda.
Gigantowe komiksy
powróciły do Estonii po 12 latach, w 2008 roku, w ramach serii
Miki Hiir Koomiksikogu
będącej niczym innym jak estońską wersją Giganta. 256-stronicowe tomy w
kieszonkowym formacie musiały trafić na podatny grunt, ponieważ seria,
początkowo wydawana jako kwartalnik, od 2011 nieprzerwanie ukazuje się w cyklu dwumiesięcznym. Na ten moment ukazało się już 68 tomów estońskiego wydania.
Tuż
po tym, pod koniec 2010 roku, ruszyła kolejna seria, czyli
Koomiksikogu Extra, znana też jako Suurkoomiks, będąca estońskim odpowiednikiem
polskiego MegaGiga. Kolejne 512-stronnicowe tomy były wydawane raz, dwa
do roku. Ostatni tom do tej pory pojawił się wiosną 2019 roku, lecz ze względu
na bardzo nieregularny tryb wydawniczy, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy seria została jedynie zawieszona, czy ją zlikwidowano.
Na tym jednak nie kończą się estońskie wydania komiksów Disneya. W 2014 roku
na tamtejszy rynek trafiło aż 5 tomów specjalnej Gigantowej serii -
Miki Hiir. Koomiksikogu. Maailma ajalugu będącej kopią historycznych
cyklów wydanych w Europie Zachodniej, choćby norweskiego
Donalds verdenshistorie. Każdy z tomów zawierał 300 stron komiksów opowiadających o przygodach
kaczek w jednej z epok historycznych.
Kolejny tego typu cykl pojawił się w Estonii 2016 roku. Wówczas ukazały się 3
tomy serii
Miki Hiir. Kirjandusklassika poświęconej parodiom literackich dzieł
z kaczkami i myszami. Podobnie jak w poprzednim przypadku, tomy były
wzorowane na podobnej
edycji wydanej
w Norwegii, a każdy z nich liczył 384 strony.
Ciut wcześniej, w 2013
roku estoński Egmont poszedł w stronę bardzo ekskluzywnego wydania,
kosztującego znacznie więcej niż inne wydane do tej pory komiksy. W
księgarniach pojawił się pierwszy tom Hall of Fame Dona Rosy, który w
Polsce jest znany jako
Kaczogród. Wydany w dużym formacie i w twardej oprawie album jednak na pewno nie był
sprzedażowym hitem, bo jeszcze przez dłuższy czas był sprzedawany w
wyprzedażach.
Litwa, Łotwa, Estonia - niby podobne rynki, a jednak zupełnie inne. W każdym z nich historia wydawania komiksów Disneya potoczyła się inaczej. Czy nie zaskakuje was fakt, że obecnie najlepiej wychodzi na tym Estonia, gdzie główny magazyn nigdy nie stał się dodatkiem do plastikowego gadżetu, a pozostał tym samym czym był Mickey Mouse w 1992 roku? Z drugiej strony - to litewski Donald ir kiti jako jedyne pismo z tego regionu osiągnęło liczbę 500 wydanych numerów. Warto też zadać sobie pytanie jak to możliwe, że w malutkiej Estonii można wydawać historyczne lub literackie Giganty, a w Polsce nie.
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont, Disney Publishing Worldwide
Byłem w Estonii i na Łotwie w tym roku w lutym (na Litwie dwa lata temu), i mam stamtąd dwa tomy ,,Miki Hiir Koomiksikogu" (64 i 65, odpowiedniki polskich GP 221 i 222), i jeden tom ,,Tavā Kabatā" (38), no i faktycznie wszystko (znaczy może nie wszystko) ale widać różnicr, zwłaszcza na Łotwie, gdzie papier okładkowy jest całkiem gruby, tak samo jak papier wewnątrz. Naprawdę gruby, i chyba przez to z boku tom wygląda na jakieś 300, a nie 256 stron. Spis treści- identycznie jak w Polsce, podobnie jak w przypadku Estonii, jednak tam aż takich różnic nie ma. Z tyłu czarno-białe reklamy, które wyglądają dramatycznie. W jednym z tomów reklamy jakichś starych tomów z 2011/12/13 roku. A, no i w Estonii sprzedają Giganty w foliach. Co do ,,Miki Hiir"- widziałem tylko jeden egzemplarzach w ponoć najpopularniejszej sieci sklepów w tym kraju, w dodatku z prezentem...doklejonym do magazynu. Tak jest, był prezent, ale dosłownie przyklejony do pisma. Dziwne...
OdpowiedzUsuń,,Suurkoomiks" widziałem w kiosku przy lotnisku, ale niestety go nie kupiłem. Okładka taka sama jak w jednym z zachodnich tomów z 2019.
,,Donalds Daksa" (wracając do Łotwy) też widziałem, okładka z Jonesem wpadającym do studzienki, u nas KD 1/2020, nie widziałem niestety czy był dołączony prezent, aczkolwiek w DDTK była reklama pisma,
co ciekawe są informacje o komiksie, nie ma żadnych o prezenci, więc chyba po prostu tam nie ma (albo Łotysze stawiają bardziej na komiksy).
W kwestii sprzedaży- nie wiem, ale jeżeli na stronie estońskiego Egmontu moża zakupić archiwalne tomy Giganta z 2011 i późniejsze, to chyba dobrze nie jest. Ba, można nawet kupić cały rocznik ,,Miki Hiir" z 19XX roku. Łotwa- nie wiem, w kiosku gdzie kupowałem były tylko trzy egzemplarze, i to prawdopodobnie w dniu premiery (ok. 2 tygodnie od premiery tomu w Polsce), w centrum. Hmm...
No ale chyba nie mamy co narzekać, chcę zwrócić uwagę, że w krajach bałtyckich Disneya zaczęli wydawać dwa-trzy lata po polskim ,,Mickey Mousie", a przecież była jeszcze ,,Gazetka Miki " itd. Po za tym wg. Inducks serie disnejowskie w krajach bałtyckich nie przekraczają dwudziestu, w Polsce- to 77.
P.S Na Litwie w latach 70. też ukazała się publikacja disnejowska, z taką samą okładką jak w estońskiej wersji.
"Co do ,,Miki Hiir"- widziałem tylko jeden egzemplarzach w ponoć najpopularniejszej sieci sklepów w tym kraju, w dodatku z prezentem...doklejonym do magazynu. Tak jest, był prezent, ale dosłownie przyklejony do pisma"
UsuńA tu nie chodzi o wydanie specjalne, czyli " Miki Hiir - Eriväljaanne"? Bo sprawdziłem we wszystkich źródłach i ze wszystkich wynikało, że "Miki Hiir" jest pozbawiony dodatkowych gadżetów.
"jeden tom ,,Tavā Kabatā" (38), no i faktycznie wszystko (znaczy może nie wszystko) ale widać różnicr, zwłaszcza na Łotwie, gdzie papier okładkowy jest całkiem gruby, tak samo jak papier wewnątrz"
Miałem właśnie sygnały, że łotewski Gigant, choć zawiera dokładnie te same komiksy co zagraniczne wydania, jest drukowany osobno. Czyli w tym wypadku się to potwierdza. Ciekawe dlaczego i ciekawe czy nie może tak być z polskim Gigantem (wówczas można robić jakieś podmiany komiksów).
Co do ,,Miki Hiir"- na okładce był kadr z komiksu który ukazał się w KD, a samo pismo wyglądało na liche (mała liczba stron), ale chyba jednak faktycznie było to ,,Eriväljaanne".
UsuńNapomnknę jeszcze, że w łotewskim Gigancie nad stopką redakcyjną jest spis wszystkich postaci które pojawiły się w tomie.
UsuńWarto jeszcze powiedzieć, że tytuły i onomatopeje są kolorowe, a także numery stron są pośrodku- niby nic ale rzuca się to w oczy. No i ten papier...jest bardzo dobrej jakości, miły w dotyku, strony nie gną się za bardzo, szkoda że w Polsce takiego nie ma.
co do numerów stron - w "Wakacyjnej katastrofie" każda strona "Na przyjęciu" znajdująca się po prawej ma numer strony po lewej.
UsuńWydaje mi się że wpływ na dobrą sprzedaż w Estonii może mieć też sąsiedztwo Finlandii gdzie kaczki są bardzo popularne
OdpowiedzUsuńO kurczaczki! Ten komiks o narodzinach Donalda od razu mnie zaciekawił. Okładka estońskiego wydania wygląda super.
OdpowiedzUsuńSzansa na wydanie go w Polsce raczej mała? Jako, że to komiks włoski, to pozostaje nam chyba liczyć tylko na MegaGiga albo Mamuta.
Tylko to jest włoski komiks przygotowany z myślą do publikacji albumowej, 4-rzędowy, tak jak wydany w ramach "Wydania specjalnego" "Skarb Donaldyna". Z tego powodu jeżeli on miałby się gdzieś pojawić, to raczej w jakimś tomie w HC lub wydaniu specjalnym.
Usuń"Do 2012 roku magazyn był dwumiesięcznikiem, później jego tryb wydawania zmienił się na miesięcznik, a od połowy 2016 roku jest wydawany jako dwumiesięcznik"
OdpowiedzUsuńPoprawcie to
ale co?
UsuńPoprawiłem.
UsuńWitam. Nie mam konta na fb więc napiszę tutaj. Chcę Gottfredsona, całą kolekcję. Baaardzo proszę. W Gigantach też zdarzają się literówki ale KD i tak jest liderem jeżeli chodzi o błędy. "Przygoda na balkonie" jest w punkt. Nie ze względu na komiksy (choć niezłe) a ze względu na przerywniki. Miło przeczytać jakiś przepis, zwykły żart czy inną wstawkę pomiędzy komiksami. Chciałbym bardzo takiej formy w KD. Tak jeszcze, gdyby ktoś nie znał, https://www.youtube.com/watch?v=O6ZoHdFg_Bs. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakie pytanko: Czy only a poor old man zostanie przetłumaczony na biedny stary kaczor tak jak to było napisane w kolekcji Rosy?
OdpowiedzUsuńJeszcze na Islandii jest tygodnik ,,Andres Önd", który od momentu powstania w 1984 roku w ogóle się nie zmieniał, jak ,,Miki Hiir", i podobno sprzedaje się doskonale.
OdpowiedzUsuńW sumie o Islandii też mógłby powstać artykuł, bo niby to Skandynawia, ale wychodzi tam kilkanaście razy mniej serii niż np. w Norwegii.
W Skandynawii i tak wychodzi bardzo, ale to bardzo dużo komiksów (porównywanie z Danią) biorąc pod uwagę, że mieszka tam zaledwie 350 tysięcy ludzi.
Usuń