Trzy klasyczne opowiastki - Lucky Luke 2 "Rodeo" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]
Egmont w ostatnim czasie przedstawia czytelnikom opowieści z Lucky Lukiem pochodzące z różnych okresów. Zaledwie parę miesięcy temu po polsku ukazały się najnowsze tomy serii, natomiast teraz cofnięto się praktycznie do samego początku i postanowiono wydać drugi album cyklu pod tytułem Rodeo wydany oryginalnie w 1948 roku.
Ocena albumu: 7,5/10
Lucky Luke 2 - Rodeo
Data premiery: 12 lutego 2020, liczba stron: 64, cena okładkowa: 24,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz i rysunki: Morris, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9690-2
Mało kto dzisiaj pamięta, że na samym początku jedynym twórcą Lucky Luke'a był Morris. Dopiero od 1955 roku dołączył do niego René Goscinny, który wniósł nowe pokłady sił do serii o przygodach samotnego kowboja i stworzył fenomen popkulturowy znany dzisiaj na całym świecie. Warto jednak wrócić do tych pierwszych przygód, tworzonych przez 25-letniego Morrisa, ponieważ choć dzisiaj mogą wydawać bardzo archaiczne, to jednak pokazują czym seria była u samego początku i jak bardzo zmieniła się w późniejszych latach. Jednak czy są one czymś więcej niż ciekawostką historyczną? Według mnie tak.
Rodeo, w przeciwieństwie do późniejszych albumów pisanych przez Goscinny'ego, nie składa się z jednej, 44-stronicowej opowieści, ale z trzech krótszych, ok. 20-stronicowych. Razem to daje 57 plansz komiksowych, co czyni Rodeo najdłuższym albumem Lucky Luke'a w historii. Różna długość historyjek wynikała po części z tego, że oryginalnie były wydawane w odcinkach w Spirou, a dopiero kolejnym etapem dystrybucji były albumy. Poza tytułową historią album zawiera jeszcze Desperado City oraz Gorączkę złota nad Buffalo Creek.
Jeżeli miałbym szczerze wymienić największą zaletę całego albumu to jest nią historyjka Gorączkę złota nad Buffalo Creek. Komiks, który zaczyna się w bardzo nietypowy dla serii sposób, ponieważ na pierwszej planszy tytułowy kowboj podrzuca poszukiwaczowi bryłkę złota. W dalszej części jednak przypomina on późniejsze historie pisane przez Goscinny'ego, ponieważ praktycznie w całości skupia się na pokazaniu w krzywym zwierciadle gorączki złota. Morris robi jednak coś więcej, ponieważ nie tylko pokazuje jak w ekspresowym tempie jest budowane miasteczko w okolicy potencjalnej żyły złota, ale przy okazji porusza temat banków, które na własny sposób próbują wykorzystać gorączkę złota. Choć Lucky Luke ma niezwykle małą rolę w historii, to gigantyczna dawka satyry rekompensuje to po dwakroć.
Dwie pozostałe historie są już bardziej archaicznymi komiksami opowiadającymi o dwóch standardowych przygodach Lucky Luke'a. W Rodeo kowboj mierzy się z Kaktusem Kidem, który za wszelką cenę chce wygrać w rodeo, natomiast w Desperado City Lucky Luke dociera do miasta terroryzowanego przez braci Pistol. Archaiczność opowieści wynika głównie z tego w jaki sposób są przedstawiane gagi. Czytelnik ma tu do czynienia z slapstickiem przypominającym klasyczne krótkometrażówki Warnera czy Disneya, natomiast sama historia jest dość prosta. Chyba najgorzej wypada Rodeo, ponieważ jest to komiks o niezwykle przewidywalnej fabule, trochę lepiej jest z drugą opowieścią, w której pojawia się kilka ciekawych zwrotów akcji. Historią wyróżnia się też postacią miejscowego szeryfa, z którym związanych jest kilka zabawnych gagów jak i dobrych scen.
Elementem, który najbardziej wyróżnia się tle późniejszych albumów, są oczywiście rysunki. Przy czym jest to sprawa dość skomplikowana, ponieważ w zamieszczonych historiach widać, że styl Morrisa mocno ewoluował wraz z kolejnymi planszami. Tak jak Lucky Luke jest cały czas narysowany w dość prostym, kreskówkowym stylu, to w przypadku innych postaci można zauważyć elementy bardziej realistyczne, charakterystyczne dla kolejnych albumów. Choć nadal, szczególnie w przypadku dwóch pierwszych historii, sporo kadrów bardziej przypomina wczesne dzieła Papcia Chmiela niż późniejszy styl Morrisa.
Do polskiego wydania nie można się przyczepić - jest przygotowane naprawdę dobrze, szczególnie warto zwrócić uwagę na bardzo ładnie wyglądające polskie onomatopeje. Co ciekawe, choć album jest grubszy o 16 stron od pozostałych albumów o samotnym kowboju, został wydany w tej samej cenie co reszta.
Rodeo warto znać z dwóch powodów. Po pierwsze - jest to album pokazujący jak szybko zmieniał się styl Morrisa w pierwszych latach pracy nad Lucky Lukiem. Po drugie - zawiera całkiem niezłe opowieści, z których ostatnia, Gorączka złota nad Buffalo Creek, wcale nie jest gorsza od późniejszych historii pisanych przez Goscinny'ego.
Ocena albumu: 7,5/10
Data premiery: 12 lutego 2020, liczba stron: 64, cena okładkowa: 24,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz i rysunki: Morris, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9690-2
Komentarze
Prześlij komentarz