Ach, ta młodzież... - Asteriks 38 "Córka Wercyngetoryksa" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]
Odkąd Jean-Yves Ferri i Didier Conrad przejęli Asteriksa, to ostatnie dni października nieparzystych lat kojarzą mi się z jednym - z nowym albumem serii o dzielnych Galach. Nie inaczej jest tym razem, właśnie do księgarń polskich jak i zagranicznych trafiła nowa przygoda Asteriksa - Córka Wercyngetoryksa. Wydany przed dwoma laty album miał swoje plusy, ale też sporo wad, czy ten jest lepszy?
Ocena albumu: 7,5/10
Asteriks 38 - Córka Wercyngetoryksa
Data premiery: 30 października 2019, liczba stron: 48, cena okładkowa: 19,99 zł, format: B5, oprawa: miękka, scenariusz: Jean-Yves Ferri, rysunki: Didier Conrad, tłumaczenie: Marek Puszczewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9714-5
Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont
Wiesz co, Asteriksie, zastanawiam się, czy nie wolę misji zagranicznych... - taką opinię na jednej z plansz prezentuje Obeliks. Prawdopodobnie, gdy się zapyta czytelników o zdanie, to połowa bardziej woli komiksy rozgrywające się w wiosce i na jej obrzeżach, a druga połowa zagraniczne eskapady dzielnych Galów. Która z tych grup ma rację? Chyba żadna, ponieważ da się znaleźć doskonałe albumy należące do obu kategorii. Jednak tradycją się stało, że seria, obchodząca w tym roku swoje 60-lecie, na zmianę rozgrywa się zagranicą i w wiosce Galów. Z tego powodu po poprzednim, włoskim albumie, tym razem czytelnik dostanie opowieść w dużej mierze tocząca się w wiosce, ale nie brakuje też morskich scen. Cała akcja rozgrywa się dookoła tytułowej córki Wercyngetoryksa, czyli Adrenaliny.
Twórcy, co stwierdzili na spotkaniu z mediami w Warszawie, od dawna zastanawiali się, czy da się w jakiś sposób wykorzystać postać słynnego wodza Galów. Stwierdzono jednak, że nie warto go mieszać w przygody Asteriksa i Obeliksa, lecz fajnym pomysłem będzie pojawienie się jego córki, której występ będzie świetną okazją by podjąć temat odwiecznego konfliktu między dorosłymi a młodzieżą. Adrenalina nie jest jedyną młodą bohaterką, która pojawia się w albumie, poza tym istotne role odgrywają Bliniks, syn Ahigieniksa i Felsiks, syn Tenautomatiksa. Motorem napędowym fabuły jest natomiast pościg Rzymian, którzy, a szczególnie jeden Gal po ich stronie, chcą za wszelką cenę porwać córkę wodza i jej torkwes.
Po pierwszej połowie albumu myślałem, że Córka Wercyngetoryksa może być komiksem niewiele odstającym od dzieł Goscinny'ego. Całość rozpoczyna się od bardzo fajnie zrealizowanej retrospekcji, która dobrze nawiązuje do pierwszego albumu serii i jest ciekawym wprowadzeniem do przygody. Później akcja przenosi się do wioski Gałów i głównie sprowadza się do niezwykle zabawnych interakcji pomiędzy Adrenaliną a mieszkańcami wioski. Po tych scenach doskonale było czuć czym album próbował być. Komiksem o konflikcie pokoleń - starszego, reprezentowanego przez zaprawionych w walce wojów, z młodszym, które już ma trochę inny pomysł na życie. To według mnie udało się całkiem fajnie realizować, a album czytało się z ciekawością, ponieważ gagi przeplatały się z wątkiem czyhającego zagrożenia w postaci Rzymian.
Po kilkunastu stronach, niezwykle śmiesznych, ale pozbawionych scen akcji, dochodzi do punktu kulminacyjnego. Adrenalina chce uciec z wioski, a w tym samym momencie rzymski szpieg czatuje w okolicy. Prowadzi to do nie aż takiej śmiesznej, ale bardzo ciekawej sekwencji z udziałem całej galijskiej wioski, wielu Rzymian i piratów. Dzięki pojawieniu się tylu stron w walce, przebieg fabuły nie jest tak oczywisty i może być dla niektórych zaskoczeniem.
Skoro już mowa o punkcie kulminacyjnym - to muszę przyznać, że rysunki w całym albumie są utrzymane na doskonałym poziomie. Większość postaci jest narysowanych w stylu wręcz imitującym Uderzo, ale widać też drobne różnice, szczególnie w przypadku wyglądu bohaterów drugo- i trzecioplanowych. Jednak to chyba sceny akcji robią największe wrażenie, ponieważ wówczas rysownik może pokazać pełnię swych możliwości w większych kadrach.
Niestety druga połowa komiksu już tak dobra nie jest. Choć nadal w centrum uwagi mamy młodych bohaterów, to jednak brakuje tu kontynuacji wątku konfliktu pokoleń. Niby jakieś pojedyncze sceny z nim związane są, ale zabrakło spójnej wizji. Mimo tego lektura komiksu jest całkiem przyjemna, co jest zasługą wartko prowadzonej akcji. Szczególnie dobrze wypada wątek związany z Adrenaliną, który nie licząc zakończenia, jest poprowadzony bardzo dobrze, z sporą ilością gagów i scen akcji. Osobiście jednak ulubioną sekwencją z drugiej połowy albumu jest atak na statek w wykonaniu Asteriksa i Obeliksa, który pod względem realizacji przypomina po części Opowieści Koka. Bardzo dobrze wypadli także piraci, których jest zdecydowanie więcej niż zwykle, ale sceny z ich udziałem nie nużyły i udało się wprowadzić do nich różnorodność.
Jednak, nie licząc paru pozytywów, to im dalej w las, tym gorzej. Już od samego początku sceny rozgrywające się na morzu aż tak mi się nie podobały, znacznie przyjemniej czytało mi się zabawniejsze perypetie bohaterów w wiosce. Coraz bardziej widoczne były też wady fabuły, np. wątek z napojem magicznym, którzy autorzy na potrzeby powtarzającego żartu zrównali z alkoholem. Pojawia się też parę postaci, którzy chyba mieli być comic reliefami, ale ich występ nie wypadł zbyt zabawnie, a także dość wymuszone nawiązanie do jednego ze starszych albumów. W połowie albumu debiutuje też pewien bohater. Gdy go zobaczyłem, to w głowie zapaliła mi się pewna lampka - oho, czyżby ten album miał się tak skończyć?
Niestety - tak się kończy. Jednak przewidywalność zakończenia nie jest jego jedyną wadą. Pod koniec albumu także nagle bohaterowie podejmują decyzje, które teoretycznie po części wynikają z reszty historii, ale tak naprawdę nie są dobrze umotywowane. Komiks też pozostawia po sobie ogromny niedosyt, ponieważ nie licząc nagłego rozwiązania paru wątków, to nic z niego nie wynika i nawet czytelnik nie dostaje satysfakcjonującego zakończenia motywu młodzież vs dorośli. A postaci synów Ahigieniksa i Tenautomatiksa na sam koniec są nadal tak samo nijakie, jak były na początku.
Lektura albumu jednak nie byłaby jednak tak przyjemnym doświadczeniem, gdyby nie bardzo dobre tłumaczenie Marka Puszczewicza. W komiksie da się znaleźć wiele ciekawych gier słownych, szczególnie fajnie w polskiej wersji wyszły potyczki między kowalem a sprzedawcą ryb. Wiem o tym, że część czytelników miała zastrzeżenia do żartu z XIII emeryturą, jednak nie sądzę by wybijał on z komiksu. Wydaje mi się, że temat trzynastek jest dość uniwersalną sprawą i pewnie będzie powracał przez lata. Na dodatek oryginalnie Asteriks nie raz był komentarzem do bieżącej francuskiej polityki,
Po raz kolejny sporym minusem jest jakość wydania. Komiks, podobnie jak pierwsze wydania wcześniejszych tomów, jest prawdopodobnie drukowany gdzieś w Azji, przez co jest klejony, a nie zszywany i klejony, oraz drukowany na papierze o gorszej gramaturze. W jednym miejscu komiksu rzuciły mi się w oko pewne dziwne plamy, ale poza tym żadnych błędów w druku nie doświadczyłem.
Po pierwszej połowie albumu myślałem, że Córka Wercyngetoryksa może być komiksem niewiele odstającym od dzieł Goscinny'ego. Całość rozpoczyna się od bardzo fajnie zrealizowanej retrospekcji, która dobrze nawiązuje do pierwszego albumu serii i jest ciekawym wprowadzeniem do przygody. Później akcja przenosi się do wioski Gałów i głównie sprowadza się do niezwykle zabawnych interakcji pomiędzy Adrenaliną a mieszkańcami wioski. Po tych scenach doskonale było czuć czym album próbował być. Komiksem o konflikcie pokoleń - starszego, reprezentowanego przez zaprawionych w walce wojów, z młodszym, które już ma trochę inny pomysł na życie. To według mnie udało się całkiem fajnie realizować, a album czytało się z ciekawością, ponieważ gagi przeplatały się z wątkiem czyhającego zagrożenia w postaci Rzymian.
Po kilkunastu stronach, niezwykle śmiesznych, ale pozbawionych scen akcji, dochodzi do punktu kulminacyjnego. Adrenalina chce uciec z wioski, a w tym samym momencie rzymski szpieg czatuje w okolicy. Prowadzi to do nie aż takiej śmiesznej, ale bardzo ciekawej sekwencji z udziałem całej galijskiej wioski, wielu Rzymian i piratów. Dzięki pojawieniu się tylu stron w walce, przebieg fabuły nie jest tak oczywisty i może być dla niektórych zaskoczeniem.
Skoro już mowa o punkcie kulminacyjnym - to muszę przyznać, że rysunki w całym albumie są utrzymane na doskonałym poziomie. Większość postaci jest narysowanych w stylu wręcz imitującym Uderzo, ale widać też drobne różnice, szczególnie w przypadku wyglądu bohaterów drugo- i trzecioplanowych. Jednak to chyba sceny akcji robią największe wrażenie, ponieważ wówczas rysownik może pokazać pełnię swych możliwości w większych kadrach.
Niestety druga połowa komiksu już tak dobra nie jest. Choć nadal w centrum uwagi mamy młodych bohaterów, to jednak brakuje tu kontynuacji wątku konfliktu pokoleń. Niby jakieś pojedyncze sceny z nim związane są, ale zabrakło spójnej wizji. Mimo tego lektura komiksu jest całkiem przyjemna, co jest zasługą wartko prowadzonej akcji. Szczególnie dobrze wypada wątek związany z Adrenaliną, który nie licząc zakończenia, jest poprowadzony bardzo dobrze, z sporą ilością gagów i scen akcji. Osobiście jednak ulubioną sekwencją z drugiej połowy albumu jest atak na statek w wykonaniu Asteriksa i Obeliksa, który pod względem realizacji przypomina po części Opowieści Koka. Bardzo dobrze wypadli także piraci, których jest zdecydowanie więcej niż zwykle, ale sceny z ich udziałem nie nużyły i udało się wprowadzić do nich różnorodność.
Jednak, nie licząc paru pozytywów, to im dalej w las, tym gorzej. Już od samego początku sceny rozgrywające się na morzu aż tak mi się nie podobały, znacznie przyjemniej czytało mi się zabawniejsze perypetie bohaterów w wiosce. Coraz bardziej widoczne były też wady fabuły, np. wątek z napojem magicznym, którzy autorzy na potrzeby powtarzającego żartu zrównali z alkoholem. Pojawia się też parę postaci, którzy chyba mieli być comic reliefami, ale ich występ nie wypadł zbyt zabawnie, a także dość wymuszone nawiązanie do jednego ze starszych albumów. W połowie albumu debiutuje też pewien bohater. Gdy go zobaczyłem, to w głowie zapaliła mi się pewna lampka - oho, czyżby ten album miał się tak skończyć?
Niestety - tak się kończy. Jednak przewidywalność zakończenia nie jest jego jedyną wadą. Pod koniec albumu także nagle bohaterowie podejmują decyzje, które teoretycznie po części wynikają z reszty historii, ale tak naprawdę nie są dobrze umotywowane. Komiks też pozostawia po sobie ogromny niedosyt, ponieważ nie licząc nagłego rozwiązania paru wątków, to nic z niego nie wynika i nawet czytelnik nie dostaje satysfakcjonującego zakończenia motywu młodzież vs dorośli. A postaci synów Ahigieniksa i Tenautomatiksa na sam koniec są nadal tak samo nijakie, jak były na początku.
Lektura albumu jednak nie byłaby jednak tak przyjemnym doświadczeniem, gdyby nie bardzo dobre tłumaczenie Marka Puszczewicza. W komiksie da się znaleźć wiele ciekawych gier słownych, szczególnie fajnie w polskiej wersji wyszły potyczki między kowalem a sprzedawcą ryb. Wiem o tym, że część czytelników miała zastrzeżenia do żartu z XIII emeryturą, jednak nie sądzę by wybijał on z komiksu. Wydaje mi się, że temat trzynastek jest dość uniwersalną sprawą i pewnie będzie powracał przez lata. Na dodatek oryginalnie Asteriks nie raz był komentarzem do bieżącej francuskiej polityki,
Po raz kolejny sporym minusem jest jakość wydania. Komiks, podobnie jak pierwsze wydania wcześniejszych tomów, jest prawdopodobnie drukowany gdzieś w Azji, przez co jest klejony, a nie zszywany i klejony, oraz drukowany na papierze o gorszej gramaturze. W jednym miejscu komiksu rzuciły mi się w oko pewne dziwne plamy, ale poza tym żadnych błędów w druku nie doświadczyłem.
Czy Córka Wercyngetoryksa to najlepszy album o Asteriksie duetu Ferri/Conrad? Jest to całkiem prawdopodobne. Jednak czy czuć wyraźny skok w jakości? Raczej nie. Po raz kolejny rysunki Conrada są świetne, lecz nadal scenariuszowi Ferriego brakuje czegoś - może jakiejś dodatkowej korekty. Album jest przyjemną lekturą, humoru w nim nie brakuje, lecz po bardzo dobrym początku, dalsza część komiksu zawodzi. Natomiast zakończenie jest po prostu ogromnym rozczarowaniem.
Czy mimo wad fan Asteriksa powinien zapoznać się z nim? Tak, ponieważ jest to kolejny ciekawy komiks o dzielnych Galach. Na dodatek album w dość interesujący sposób nawiązuje do początków serii.
Ocena albumu: 7,5/10
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Asteriks 38 - Córka Wercyngetoryksa
Data premiery: 30 października 2019, liczba stron: 48, cena okładkowa: 19,99 zł, format: B5, oprawa: miękka, scenariusz: Jean-Yves Ferri, rysunki: Didier Conrad, tłumaczenie: Marek Puszczewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9714-5
Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont
Żałuję, że polskie wydania Asteriksa są teraz takie sobie. Niebieska seria, w twardej oprawie to było coś. Obecnie to.dla mnie śmiech na sali i kupuję wydanie angielskie. Lepszy papier, twarda oprawa. Za recenzję dziękuję, czytało się zacnie :)
OdpowiedzUsuńNiebieskie wydanie też nie było aż tak dobre. Papier tam to był poziomu Gigantowego.
UsuńTak, ale miał bardzo dobre dodatki i do dzisiejszego dnia to wydanie bardzo dobrze jest wymieniane na Allegro. W sumie jedyne kolekcjonerskie.
UsuńJa kiedyś sprzedałem kilkanaście egz. tego wydania, ponieważ stwierdziłem, że potrzebowałbym sporo pieniędzy by je skompletować, a same dodatki były fajne... ale głównie pierwsza strona.
UsuńKiedy wychodzi 31 ,,GM", bo od 6 września o mamutach ani widu ani ani słychu
OdpowiedzUsuńHarmonogramy wydawnicze są ustalane na rok, więc standardowo zapowiedzi na pierwsze miesiące kolejnego roku pojawiają się stosunkowo później. Dla przykładu, ostatnio zapowiedź 29. Mamuta pojawiła się na początku grudnia.
UsuńA jeszcze mnie taka jedna refleksja na temat tego albumu naszła.
OdpowiedzUsuń*SPOILER*
Robią wielkie halo, że wreszcie w Asteriksie będzie jakaś bohaterka... po czym historia kończy się pozbyciem się jej na dobre. Nie mówię,że powinna zostać jako część obsady, ale patrząc ile już było ciekawych bohaterek co się pojawiło w Asteriksie jednorazowo (chociażby nawet w "Italii") trochę zabiera to wyjątkowości sprawie.