Roboty i tubulcy - Mechaniczna ziemia 2 "Antarktyka" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Parę miesięcy temu recenzowałem pierwszy tom Mechanicznej ziemi, serii SF/postapo autorstwa mistrza frankofońskich komiksów Jean-Baptiste Andreae. W swojej recenzji podkreślałem, że choć album wywarł na mnie ogromne wrażenie, to ciężko go ocenić, ponieważ był wstępem do właściwej historii. Z tego powodu bardzo czekałem na Oceanikę, drugi tom serii, w którym sporo rzeczy powinno się wyjaśnić. Czy wyjaśniło się? Odpowiedź na to pytanie (i wiele innych) znajdziecie w treści recenzji.

Pierwszy album Mechanicznej ziemi skończył się w momencie, w którym główni bohaterowie - Philéon, Edmée, Bruno i kapitan - uciekli z transatlantyka Mekaton na powierzchnię planety. W drugim odnajdujemy bohaterów zamieszkujących w jednej z jaskiń znajdujących się na lodowej pustyni. Żyli w niej z dnia na dzień, w zimnie, polując na nieliczne króliki i łosie. Wszystko jednak się zmieniło, gdy spotkali tubylcze koczownicze plemię. Choć tubylcy okazali się mili, to od tego momentu bohaterów nie ścigają tylko służby specjalne statku, lecz też tajemnicze, wrogie roboty. Czy uda się im powstrzymać atak z ich strony?
W Antarktyce Andreae powolutku zdejmuje zasłonę tajemnicy, która towarzyszyła przez cały pierwszy album. Czytelnik powoli poznaje odpowiedzi na poszczególne postawione w pierwszym albumie pytania, lecz przy okazji twórca zadaje wiele kolejnych. Na przykład pojawia się wątek związany z robotami, który jest bardzo ciekawy i bardzo tajemniczy, ale tak samo jak wiele wątków z pierwszego albumu, urywa się w takim momencie, że nadal praktycznie nic nie wiadomo czym roboty właściwie są.
Ogólnie jednak, po drugim albumie Mechanicznej ziemi mam podobne odczucie co po pierwszym. Choć czytelnik poznaje pojedyncze odpowiedzi, nadal seria jest w fazie "rozstawiania pionków", czyli prezentowania kolejnych wątków i postaci. Jeżeli w przypadku pierwszego albumu nie miałem obaw dotyczących takiego budowania serii, to teraz lekko się boję. Boję się, że finał serii nie będzie satysfakcjonujący, bo autor nie połączy wszystkich wątków budowanych przez 100 stron, a także nie zostaną rozwiane wszelkie tajemnice. Z tego powodu seria Andreae przypomina wiele współczesnych seriali, których akcja ciągnie i ciągnie się z odcinka na odcinek i czy są dobre, czy nie, wiele zależy od finału. Jeżeli był dobry, to cały serial był, a jeżeli nie, to widz zmarnował tylko kilkanaście godzin na poznawanie ciekawej, ale słabo zakończonej fabuły.
Choć wolałbym aby tajemnice były szybciej rozwiewane, to komiks ogólnie mi się podobał. Zarówno wątek związany z tubylcami jak i robotami był ciekawy, a historia jest wciągająca od pierwszej do ostatniej strony. Co jest zasługą fabuły pełnej przygód, barwnych postaci, akcji czy ciekawych lokacji. Świetnie wypadł punkt kulminacyjny komiksu, jakim była wielka bitwa pomiędzy tubulcami, robotami i... innymi ludźmi, która została tak napisana i narysowana, że niczym nie ustępuje dobremu widowisku kinowemu. Trochę mi zabrakło humoru, szczególnie związanego z postacią Philéona.
Można zastanawiać się czy fabuła jest dobra, czy nie, ale w przypadku rysunków już takiej wątpliwości nie mam. Autor znowu popisał się doskonałymi rysunkami, które nawet w tym albumie według mnie były lepsze niż w pierwszym. Wynika to z dwóch powodów, po pierwsze - bardzo mi się podobało jak została narysowana lodowa pustynia, która w wielu miejscach była tak realistycznie narysowana, że momentami się czułem tak jak podczas lektury Przygód kapitana Hatterasa Verne'a lub jakbym... sam był na Biegunie. Po drugie - świetnie zostały narysowane roboty, które przybliżają komiks do wszelakich tworów z gatunku postapo.
Pierwszy album Mechanicznej ziemi zachwycił mnie ciekawie wykreowanym światem i atmosferą tajemnicy. Drugi jest pod tym względem bardzo podobny, choć minimalnie słabszy, bo zabrakło w nim trochę świeżości. Nadal jest to jednak kawał bardzo dobrego komiksu, pełnego akcji i przygód, który zachwyca też doskonałymi rysunkami. Jednak czy Mechaniczna ziemia jest bardzo dobrą serią czy nie, ostatecznie będę mógł ocenić dopiero po ostatnim albumie. Oby Andreae nie zgubił się w stworzonym przez siebie labiryncie tajemnic.

Ocena albumu: 8,5/10
Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Mechaniczna ziemia 2 - Antarktyka
Data premiery: 17 września 2018, liczba stron: 48, cena okładkowa: 38 zł, format: A4, scenariusz i rysunki: Jean-Baptiste Andreae, tłumaczenie: Jakub Syty, wydawnictwo: Kurc, ISBN 978-83-947753-6-0
Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - wydawnictwo Kurc

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]