Pięć smerfowych opowieści - Smerfy 14 "Latający Smerf" - recenzja [KOMIKSY DLA WSZYSTKICH]

Po 19 latach Smerfy autorstwa Peyo powróciły do Polski [wydawane przez ostatnie 2 lata komiksy były tworzone przez jego następców]! Miałem ogromne oczekiwania co do Latającego Smerfa i niestety całkowicie nie zostały one spełnione. Co zagrało, a co nie zagrało w zbiorze pięciu 8-stronicowych historyjek? Postaram się krótko skomentować i zrecenzować każdy z komiksów.


Jaki był mój największy zarzut do fabuły większości albumów Smerfów wydanych przez ostatnie 2 lata przez Egmont? Komiksy, które powinny mieć kilkanaście stron były na siłę rozciągane do objętości pełnometrażowego albumu. Nie rozumiem dlaczego obecnie są tworzone tylko pełnometrażowe komiksy, skoro większość albumów stworzonych przez Peyo było złożonych z krótkich historyjek. Takim albumem jest Latający Smerf, który oprócz tytułowej historyjki zawiera cztery inne 8-stronicowe komiks. Więc tym razem historyjki nie powinny mieć nadmiernie rozciągniętej fabuły.
Tytułowy komiks jest krótką historyjką o Latającym Smerfie i jego smerfolocie. Pojazd przydaje mu się podczas misji ratowania Smerfetki.
Historyjka według mnie jest przyjemna, ponieważ ma w miarę interesującą fabułę i w wielu momentach jest śmieszna, a przy tym głównie opowiada o pobocznych postaciach. Nawet pomysł z "samolotem" Gargamela mi się spodobał, choć był trochę dziwny. Niestety komiks ma jedną, gigantyczną dziurę fabularną. Skąd w samolocie wzięły się prezenty Zgrywusa? Tego w żadnym miejscu nie wytłumaczono. 6/10
W Łakomstwie Smerfów Gargamel wpadł na nowy plan - upiecze ciasto, które zamieni Smerfy w kamień. Niestety Smerfy zjadają ciasto i trafiają do zamku czarnoksiężnika.
Wydarzenie po wydarzeniu, scena po scenie, każdy kadr komiksu posuwa historię do przodu. Najbardziej podobała mi się w całym komiksie scena w której pozostałe Smerfy próbują uwolnić skamieniałych kolegów, reszta komiksu nie jest zachwyca, ale też nie jest zła. Lekki niesmak pozostawia końcówka i zbyt przesadzona w niej głupota Gargamela. 7/10
W kolejnym komiksie, Smerf w masce, po wiosce Smerfów grasuje tajemniczy Smerf, który rzuca tartą w twarze mieszkańców. Papa Smerf próbuje znaleźć mściciela.
Jest to według mnie najciekawsza historyjka albumu, ponieważ w sprytny sposób łączy elementy kryminalne z komedią, a także w ciekawy sposób pokazuje Smerfy, którzy trochę tak samo jak ludzie próbuje dopiec innym mieszkańcom. 8/10
Szczeniak u Smerfów to opowieść o tajemniczym psie, który pojawił się w wiosce Smerfów. Do kogo należy oraz dlaczego tak bardzo zależy na nim Gargamelowi? O tym opowiada historyjka.
Na pewno sporym minusem komiksu jest to, że pierwsze 4 strony są poświęcone tylko na zabawy z psem. Natomiast druga połowa jest ciekawie napisana i mogłaby być osobną historyjkę, szczególnie podobał mi się końcowy zwrot akcji. 7/10.
W Żartach Zgrywusa Smerfy nie potrafią już wytrzymać ze Zgrywusem, który co chwilę wręcza im wybuchowe prezenty, więc każą mu przestać je dawać. Nie wiedzą, że w pobliżu wioski czai się Gargamel.
Problemem ostatniej historyjki jest nieskładność fabuły. Na początku komiks opowiada o Zgrywusie, potem o Gargamelu i praktycznie do ostatniej strony oba wątki nie łączą się w jakiś logiczny sposób. Na plus mogę dodać, że plansza w której Gargemel próbuje znaleźć wioskę Smerfów, choć oparta na dość oklepanym schematem, jest bardzo śmieszna. 7/10
Jak dla mnie największym plusem całego zbioru są rysunki Peyo. W ostatnio wydanych albumach rysunki często wyglądały sztucznie, przypominały mi wypociny hiszpańskich twórców komiksów Disneya, których jest wiele, ale każdy rysuje praktycznie tak samo, jak od linijki. Tym razem w pełni czuję, że Smerfy żyją, kreska jest bardziej zróżnicowana, a postacie minimalnie się różnią pomiędzy rysunkami. Także wydaje mi się, że tło jest bardziej szczegółowe, choć może jest to wynikiem braku dużych, pustych kadrów.
Polskie wydanie zostało przygotowane bez zastrzeżeń, papier jest dobrej jakości, w tłumaczeniu nie dostrzegłem błędów, a materiały z których wydrukowano komiks wyglądają na tyle dobrze, że nie widać po nich, że historie mają prawie 30 lat.
Po Latającym Smerfie spodziewałem się czegoś lepszego, choć słyszałem, że późniejsze albumy Peyo nie były tak dobre jak pierwsze, to nadal liczyłem, że czymś mnie komiks zaskoczy. A dostałem poprawnie stworzony album, śmieszny, ciekawy, dobrze narysowany, ale w żaden sposób wyjątkowy. Na pewno na plus mogę zaliczyć rysunki oraz skondensowanie fabuły każdej historii do 8 stron. Niestety pod względem pomysłu Latający Smerf w znaczący sposób nie wyróżnią się nad albumami stworzonymi przed następców Peyo. Mimo błędów polecam wam się zapoznać z albumem, ponieważ jest to przyjemna rozrywka zarówno dla dzieci jak i dorosłych, lecz nie spodziewajcie się niczego wybitnego.

Łączna ocena albumu: 7/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za przesłanie egzemplarza recenzenckiego.

Smerfy 14 - Latający Smerf
Data premiery: 25 stycznia 2017, liczba stron: 48, cena okładkowa: 19,99 zł, format: A4, scenariusz:  Peyo, tłumaczenie: Maria Mosiewicz wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN 978-83-281-1875-1
Kupisz m.in. w aros.pl, bonito.pl, sklep.gildia.pl, nieprzeczytane.pl.

Przykładowe strony:

 
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]