NIE DISNEY: Smerfy vs roboty - Smerfy 21 "Nie igra się z postępem" - recenzja
Hej dzieci jeśli chcecie, Zobaczyć Smerfów las, Przed ekran dziś zapraszam was. - tę piosenkę zna chyba każdy kto oglądał Wieczorynkę. Mimo że Smerfy są tak popularne w Polsce, to przez wiele lat komiksy, a przecież serial powstał na podstawie komiksu, nie były wydawane w Polsce. Od poprzedniego roku ponownie komiksy ze Smerfami wydaje Egmont, zapraszam więc do przeczytania recenzji ostatnio wydanego albumu Nie igra się z postępem.
Dwudziesty pierwszy album Smerfów, czyli przed jego przeczytaniem muszę nadrobić 20 wcześniejszych - tak może ktoś pomyśleć i jest to błąd. Smerfy są przykładem komiksu, który można czytać w dowolnej kolejności. W albumach, które przeczytałem w ostatnim czasie, nie ma, lub są bardzo nieliczne nawiązania do poprzednich przygód. Jedyna wiedza potrzebna do przeczytania albumów, to kojarzenie mniej więcej głównych postaci. Obecnie Egmont wydaje albumy wydane po śmierci Peyo, tworzone przez Thierry'ego Culliforda z Ludo Boreckim przy współudziale innych twórców pracujących dla Peyo Studios.
Album, który recenzuję, Nie igra się z postępem rozpoczyna się od tego, że Papa Smerf wyjechał. Smerfy muszą same sobie radzić, więc Śpioch zleca Pracusiowi zbudowanie robota. W ciągu kolejnych dni Smerfy przyzwyczajają się do wygód i proszą o coraz to nowe roboty. Po pewnym czasie maszyny zaczynają się buntować.
Komiks ma w sobie wszystko co oczekuje po humorystycznym komiksie: dobry humor, świeży pomysł i będącą w tle, ale ciekawą akcję. Choć pewnie kojarzycie wiele tytułów, w których roboty buntują się człowiekowi, wydaje mi się, że dzięki dobremu połączeniu tego pomysłu z pokaźną dawką humoru, komiks nie nudzi. Historyjka ma bardzo prostą fabułę, ale na każdej stronie jest tyle gagów, że tego nie czuć. Podoba mi się też, że komiks mimo że opowiada o Smerfach, to jest tak skonstruowany, że Smerfy tak naprawdę są bardzo podobne do ludzi, dzięki temu historyjka staje się uniwersalna. W albumie pojawia się ogromna dawka humoru sytuacyjnego, interakcje pomiędzy Smerfami, a robotami są niezwykle śmieszne. Jest natomiast kilka gagów z Smerfetką, które średnio mi się podobają i które średnio pasują do całego komiksu (na przykład widzimy prawie nagą Smerfetkę), ale to jedyne zastrzeżenie. Nie jest to wybitna historyjka, ale jest według mnie lepsza niż kilka najnowszych komiksów z serii Asteriks.
Rysunki są po prostu dobre. Autor świetnie naśladuje styl Peyo, mimika Smerfów jest oddana bardzo dobrze, roboty są wykreowane w sposób pasujący do świata Smerfów, do teł nie mam żadnych zastrzeżeń. Komiks nie jest wielkim wyzwaniem dla rysownika, ponieważ pojawiają się w nim tylko Smerfy i ich roboty, a wszystko rozgrywa się w wiosce. Rysunki nie wyglądają sztucznie, co czasami spotyka komiksy rysowane przez studia, widać w nim pewną dawkę oryginalności i nadal to wygląda jak komiks, a nie jak kadry z serialu animowanego.
Komiks ma w sobie wszystko co oczekuje po humorystycznym komiksie: dobry humor, świeży pomysł i będącą w tle, ale ciekawą akcję. Choć pewnie kojarzycie wiele tytułów, w których roboty buntują się człowiekowi, wydaje mi się, że dzięki dobremu połączeniu tego pomysłu z pokaźną dawką humoru, komiks nie nudzi. Historyjka ma bardzo prostą fabułę, ale na każdej stronie jest tyle gagów, że tego nie czuć. Podoba mi się też, że komiks mimo że opowiada o Smerfach, to jest tak skonstruowany, że Smerfy tak naprawdę są bardzo podobne do ludzi, dzięki temu historyjka staje się uniwersalna. W albumie pojawia się ogromna dawka humoru sytuacyjnego, interakcje pomiędzy Smerfami, a robotami są niezwykle śmieszne. Jest natomiast kilka gagów z Smerfetką, które średnio mi się podobają i które średnio pasują do całego komiksu (na przykład widzimy prawie nagą Smerfetkę), ale to jedyne zastrzeżenie. Nie jest to wybitna historyjka, ale jest według mnie lepsza niż kilka najnowszych komiksów z serii Asteriks.
Rysunki są po prostu dobre. Autor świetnie naśladuje styl Peyo, mimika Smerfów jest oddana bardzo dobrze, roboty są wykreowane w sposób pasujący do świata Smerfów, do teł nie mam żadnych zastrzeżeń. Komiks nie jest wielkim wyzwaniem dla rysownika, ponieważ pojawiają się w nim tylko Smerfy i ich roboty, a wszystko rozgrywa się w wiosce. Rysunki nie wyglądają sztucznie, co czasami spotyka komiksy rysowane przez studia, widać w nim pewną dawkę oryginalności i nadal to wygląda jak komiks, a nie jak kadry z serialu animowanego.
Smerfy są wydawane są w formacie Asteriksa, dzięki temu komiks można dostać w dobrej cenie i w dobrej jakości. Tłumaczenie jest dobre, w żadnym momencie nie miałem do niego zastrzeżeń.
Niestety poziom komiksów ze Smerfami jest różny, z wydanych w poprzednim roku podobał mi się jedynie Smerf Reporter, ale może to się wiązać z tym, że ogólnie lubię komiksy o tematyce dziennikarskiej. Dwa pozostałe albumy były dla mnie po prostu średnie, a Sałatka ze Smerfów czasem straszyła sztucznością rysunków. Na szczęście 21. album Nie igra się z postępem to ciekawa historyjka, która broni się sama w sobie. Polecam ją zarówno dzieciom jak i dorosłym, ponieważ jest to po prostu dobry humorystyczny komiks.
Łączna ocena albumu: 8/10
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za przesłanie egzemplarza recenzenckiego.
Smerfy 21 - Nie igra się z postępem
Data premiery: 27 stycznia 2016, liczba stron: 48, cena okładkowa: 19,99 zł, format: A4, scenariusz: Philippe Delzenne i Thierry Culliford, rysunki: Ludo Borecki i Pascal Garray, tłumaczenie: Maria Mosiewicz wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN 978-83-281-1615-3
Kupisz m.in. w aros.pl, bonito.pl, sklep.gildia.pl, sklep.egmont.pl
Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska
Komentarze
Prześlij komentarz