Młodzi detektywi kontra pomocnicy Moriarty'ego - Czwórka z Baker Street 5-6 - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Sherlock Holmes zginął... choć w sumie nie do końca! W piątym i szóstym albumie Czwórki z Baker Street bohaterowie muszą zmierzyć się z nowymi zagrożeniami, a głównym ich przeciwnikiem są pozostałości po firmie profesora Moriarty'ego. Czy Dijanowi, Legrandowi i Etienowi udało się stworzyć kolejną dobrą opowieść o pomocnikach Sherlocka Holmesa? Odpowiedź znajdziecie w nowym tekście.

Recenzowanie kolejnych albumów dłuższych serii jest często ciężkie. Teoretycznie można w kółko powtarzać te same banały, chwalić za te same elementy i narzekać na te same wady, ale tego typu recenzje są po prostu nudne. Mógłbym w taki sposób napisać o piątym i szóstym tomie Czwórki z Baker Street, doskonałego komiksu o młodych pomocnikach Sherlocka Holmesa, ponieważ dwa kolejne albumy serii prezentują niezwykle równy i wysoki poziom. Jednak bardziej chciałbym skupić się na innym elemencie: dlaczego wraz z każdym kolejnym albumem serię czyta mi się coraz lepiej i coraz goręcej ją polecam.

Same historie nie są w jakiś sposób szczególnie lepsze ani gorsze niż wcześniejsze albumy. Dziedzictwo Moriarty'ego i Człowiek ze Scotland Yardu w zasadzie kontynuują opowieść związaną z fikcyjną śmiercią Holmesa, która została rozpoczęta we wcześniejszej historii. Młodzi pomocnicy, czyli Czarny Tom, Billy, Charlie i kot Watson, na zlecenie Sherlocka śledzą poczynania byłych współpracowników profesora Moriarty'ego - pułkownika Morana, Desmonda Keene'a i nadkomisarza Blackstone'a. W piątym albumie głównym wątkiem jest porwanie pewnego dziecka, a w kolejnym to tytułowa czwórka znajduje się w sercu akcji, ponieważ bohaterów ściga cała londyńska policja.

Oba albumy są napisane w doskonały sposób, akcja wręcz wylewa się ze stron komiksu, a twórcy cały czas zaskakują kolejnymi rozwiązaniami fabularnym. Ciężko mi wymienić jakiś szczególne lepszy fragment, ponieważ praktycznie przez cały czas poziom historii jest na niesamowicie wysokim poziomie i, chcąc dowiedzieć jak akcja potoczy się dalej, wręcz połykałem kolejne strony. Twórcy sprawnie grają na emocjach, w historiach nie brakuje humorystycznych akcentów, ale także znacznie bardziej smutnych czy wzruszających. Podobnie jak wcześniej, przez albumy przewijają się też elementy obyczajowe związane z wiktoriańskim Londynem - zarówno te dobre jak i złe, w tym wypadku czytelnik może głębiej zaglądnąć do irlandzkiej dzielnicy - jak i nawiązania do wielu opowiadań z Sherlockiem, nie tylko do wspominanej na początku historii o śmierci detektywa.

W jednym elemencie jednak albumy znacząco się różnią od wcześniejszych historii - znacznie bardziej istotną rolę odgrywa Sherlock Holmes, który teraz często jest w środku akcji komiksu. Można byłoby się obawiać czy występ słynnego detektywa nie przysłoni trochę głównych bohaterów serii, ale na szczęście tak się nie stało. Sherlock pełni istotną rolę, ale cały czas pierwsze skrzypce odgrywa tytułowa czwórka. Nie można także zapomnieć o fantastycznych scenach akcji, które są napisane i narysowane w sposób niezwykle zjawiskowy i przypominają najlepsze filmy kinowe. Jednak podobnie było we wcześniejszych albumach, z których jednak miałem ciut mniejszą frajdę z lektury.

Co według mnie sprawia, że Czwórkę z Baker Street czyta się coraz lepiej wraz z każdym kolejnym albumem? Przyzwyczajenie. Czytelnik po kilkuset stronach serii zna już bohaterów, zna świat i konwencję komiksu. Nie musi się zastanawiać nad poszczególnymi elementami, nie jest potrzebna jakakolwiek zbędna ekspozycja, więc lektura historii jest po prostu przyjemną rozrywką bez zobowiązań. W przypadku komiksu Dijana, Legranda i Etiena działa to samo zjawisko co przy najlepszych seriach filmowych. Czytelnik zna serię, a twórcy komiksu, niczym scenarzyści i reżyserzy Jamesów Bondów czy filmów Marvela, tak mieszają składnikami, że każdy kolejny album prezentuje jednocześnie coś znajomego, a przy tym nowego i zaskakującego. 

Piąty i szósty tom Czwórki z Baker Street udowodniają po raz kolejny, że jest to jedna z najlepszych frankofońskich serii komiksowych wydawanych na polskim rynku. Gorąco polecam, nie tylko fanom kryminalnych historii.

Ocena albumów: 9,5/10
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Czwórka z Baker Street 5 - Dziedzictwo Moriarty'ego
Data premiery: 12 sierpnia 2020, liczba stron: 56, cena okładkowa: 34,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz: Jean-Blaise Djian i Olivier Legrand, rysunki: David Etien, tłumaczenie: Ernest Kacperski, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9832-6

Przykładowe strony:

Czwórka z Baker Street 6 - Człowiek ze Scotland Yardu
Data premiery: 14 października 2020, liczba stron: 56, cena okładkowa: 34,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz: Jean-Blaise Djian i Olivier Legrand, rysunki: David Etien, tłumaczenie: Ernest Kacperski, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9833-3

Przykładowe strony:

źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

  1. Niezła recenzja, przy okazji zaciekawiłeś mnie tą serią, może warto będzie kupić 1 tom?

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Przyzwyczajenie. Czytelnik po kilkuset stronach serii zna już bohaterów, zna świat i konwencję komiksu. Nie musi się zastanawiać nad poszczególnymi elementami, nie jest potrzebna jakakolwiek zbędna ekspozycja, więc lektura historii jest po prostu przyjemną rozrywką bez zobowiązań " - w sumie mógłbym bardzo podobnie odpowiedzieć na pytanie dlaczego lubię czytać komiksy disnejowskie z Kaczorem Donaldem,Myszką Miki i Sknerusem McKwaczem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]