W poszukiwaniu eteru - Gwiezdny zamek "1869 - Podbój kosmosu" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Francuska odpowiedź na Niezwykłą podróż. Tak można byłoby zareklamować Gwiezdny zamek, komiks wydany ostatnio przez Egmont, gdyby był filmem. Na szczęście jest to seria, który choć pod pewnymi względami jest dość podobna do Niezwykłej podróży, to w dużej części znacząco się różni. Ale czy jest równie dobra, a może nawet i lepsza? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w recenzji pierwszego tomu - 1869 - Podbój kosmosu. Czas by wyruszyć w nieznane, oby z dobrym rezultatem.

Nie wiem czy wspominałem wcześniej, że uwielbiam powieści Juliusza Verne'a. Ostatnimi czasy nie miałem za bardzo czasu by je czytać, ale cały czas uwielbiam książki czarodzieja z Nantes. Ostatnio w księgarniach pojawiło się sporo komiksów, które w jakimś stopniu wykorzystują dzieła Verne'a. W Niezwykłej podróży głównym tematem komiksu był konkurs im. Juliusza Verne'a, ale oprócz tego wątku brakowało trochę nawiązań do jego twórczości. Zupełnie inaczej wygląda w przypadku Gwiezdnego zamku, w którym choć brak bezpośrednich nawiązań, to album wygląda niczym adaptacja zaginionej powieści Verne'a. Już sama okładka jest wielkim nawiązaniem do okładek Voyages extraordinaires, czyli serii w której publikowano powieści Verne'a, a komiks zarówno pod względem czasu akcji, tematyki oraz fabuły jest bardzo vernowski.
Sama historia zaczyna się w 1868 roku od startu balonu kierowanego przez matkę głównego bohatera historii, czyli Serafina. Celem jej misji było osiągnięcie sporej wysokości i udowodnienie istnienia eteru, magicznej substancji, która pozwoli zasilać statki kosmiczne. Choć odkrywa eter, to niestety nie ma możliwości powrotu na Ziemię, na szczęście dziennik z jej notatkami wylądował w Bawarii. Główna fabuła komiksu to opowieść o profesorze Dulacu i jego synu Serafinie, którzy na zlecenie króla Bawarii, Ludwika, mają stworzyć wielki statek powietrzny. Nie będzie to łatwa misja, bo wielu osobom nie podobają się działania króla.
Na szczęście główną zaletą Gwiezdnego zamku nie jest fakt, że komiks jest ogromnym hołdem dla twórczości Verne'a. Największą zaletą jest po prostu fenomenalna fabuła opowieści. Już pierwsze strony komiksu dostarczają wielu emocji, zarówno sceny dotyczące wyprawy balonem jak i pewien tajemniczy list powodują, że historia jest niezwykle ciekawa od pierwszych stron. Dalej nie jest gorzej, ponieważ pojawia się pewien wróg, który będzie towarzyszył przez cały album, a także dochodzi do fenomenalnego zawiązania akcji, które jest niezwykle wzruszające. Dalsza część komiksu to świetne połączenie ciekawej akcji, elementów humoru, a także interesujących występów postaci historycznych. Akcja toczy się niezwykle wartko, a oprócz scen budowy statku, bohaterowie muszą też zdemaskować pewnego szpiega. A zakończenie tylko wzbudza apetyt przed kolejnym tomem.
Gwiezdny zamek to też paleta niezwykle ciekawych bohaterów. Począwszy od matki głównego bohatera, poprzez Serafina i jego kolegów z zamku, kończąc na postaciach historycznych takich jak król Ludwik, czy też cesarzowa Austrii Sissi. Tak, to ta sama Sissi, którzy wielu mogą kojarzyć z serialu animowanego Księżniczka Sissi.  Skoro już wspomniałem postaci historyczne, które pojawiły się w komiksie, to ich występ jest jednym z wielu elementów, które powodują, że klimat XIX wieku jak i utworów Verne'a wprost wylewa się z komiksu. Sam pomysł na uczynienie króla Ludwika, który w rzeczywistości był trochę oderwany od ziemi, jednym z bohaterów komiksów jak i głównym prowokatorem akcji było pomysłem genialnym. 
Jednak najbardziej XIX-wieczna rzecz jaka da się znaleźć w Gwiezdnym zamku to główny wątek. Komiks opowiada o poszukiwaniach, tak jak w najlepszych książkach podróżniczych z tego okresu, ale ETERU, czyli rzeczy będącej głównym tematem naukowych rozważań do XIX wieku. Alex Alice uchwycił w Gwiezdnym zamku sedno XIX wieku, sedno powieści Verne'a - wiarę w naukę, wiarę w postęp, potrzebę odkrywania nieznanego. A samo zakończenie mi osobiście przypomniało trochę finał Z ziemi na Księżyc, pierwszego tomu małej trylogii vernowskiej.
Jeżeli do czegoś mógłbym się przeczepić to są to rysunki. Styl w którym jest narysowany Gwiezdny zamek jest bardzo specyficzny, ponieważ prawdopodobnie komiks był szkicowany ołówkiem, a następnie kolorowany akwarelami. Taki styl rysowania powoduje, że większe kadry, zawierające głównie tła czy pojazdy wyglądają naprawdę dobrze, ale im mniejszy kadr, tym rysunki są bardziej schematycznie i niedokładnie pokolorowane. Jednak pod względem oprawy graficznej jest jedna rzecz, która w komiksie mnie zachwyciła. Wszelakiego typu schematy statków są narysowane znakomicie i z ogromną precyzją.
Kolejną zaletą Gwiezdnego zamku jest jego doskonałe polskie wydanie. Album został wydany w twardej oprawie o specyficznej strukturze okładki, natomiast papier na którym został wydrukowany środek jest wyraźnie grubszy niż w standardowych komiksach. Osobiście nie przepadam za tak cienkimi komiksami w twardej oprawie, lecz dla pięknie wydanego Gwiezdnego zamku mogę zrobić wyjątek.
Jeżeli w komiksach bardziej cenicie rysunki to jednak Niezwykła podróż pod tym względem wygrywa. Natomiast pod względem fabuły Gwiezdny zamek jest komiksem fenomenalnym. Już nawet zapominając o tym, że jest to komiks bardzo vernowski, Gwiezdny zamek jest po prostu niezwykle ciekawą historią. Świetnie osadzoną w realiach historycznych, z wartką akcją, a także czasami zabawną. Bez nadmiernych komplikacji czy trzymania wszystkiego w tajemnicy, co jest pewną zmorą Niezwykłej podróży. Polecam!

Ocena albumu: 8,5/10 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za przesłanie egzemplarza recenzenckiego.
Gwiezdny zamek 1 - 1869 - Podbój kosmosu
Data premiery: 14 marca 2018, liczba stron: 64, cena okładkowa: 39,99 zł, format: A4, oprawa: twarda, scenariusz i rysunki: Alex Alice, tłumaczenie: Elżbieta Żbik, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN 978-83-281-2782-1


Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]