NIE DISNEY: Stany Zjednoczone lat 30-tych - Przygody Tintina 3 "Tintin w Ameryce" - recenzja


Kolejny tydzień Przygód Tintina czas zacząć! Tym razem pojawią się recenzje trzech albumów z początków twórczości Herge - Tintin w Ameryce, Cygara faraona i Błękitny lotos. Dziś się zajmę pierwszych z nich, w którym Tintin odwiedza Stany Zjednoczone.




Dwie pierwsze przygody Tintina (Tintin w krainie Sowietów i Tintin w Kongo) można nazwać błędami młodości, były to komiksy bardzo propagandowe i tendencyjne, które można czytać tylko jako ciekawostki historyczne, pokazujące myślenie części Europejczyków na początku lat 30-tych, co bardzo dobrze zostało to ujęte w artykule Michała Błażejczyka. Natomiast powstały w 1932 roku, a przerysowany i pokolorowany 13 lat później Tintin w Ameryce wyzbywa się większości tych wad, ale czy historia opowiedziana w albumie jest ciekawa i jak prezentuje się album po ponad 70 latach od premiery?
Tintin w Ameryce teoretycznie jest bezpośrednią kontynuacją Tintina w Kongo, tak naprawdę nawiązania do poprzedniego albumu kończą się na pierwszej stronie. Tintin przybywa do Chicago by pokrzyżować plany tamtejszym gangom, w tym tym zarządzającym przez Ala Capone. Tintin w czasie podróży przez USA łapie wielu przestępców, wplątuje się w masę kłopotów, a także przeżywa wiele przygód, jednak główna część podróży zajmuje mu złapanie Bobby'ego Smitha.
Cechą charakterystyczną pierwszych tomów Przygód Tintina jest to, że komiks praktycznie nie ma scenariusza, związane jest to z gazetowymi korzeniami serii. Teoretycznie album można podzielić na trzy części, czyli początkowe przygody w Chicago, szukanie Booby'ego Smitha na Dzikim Zachodzie oraz końcowe przygody w Chicago, ale tak naprawdę te trzy części albumu mają niewiele ze sobą wspólnego. Na przykład Tintin kilkanaście stron przed końcem łapie Bobby'ego Smitha, a potem jest zakończenie nie związane ze wcześniejszą częścią historii, jedyna myśl łącząca cały komiks to łapanie gangsterów. W komiksie pojawia się wiele doskonałych gagów, jeden z nich to jedna z ulubionych scen w całej serii, w której w ciągu kilku dni zostanie wybudowane całe miasto. Przy okazji autor lekko sparodiował Stany Zjednoczone, co widać szczególnie w postaci detektywa hotelowego czy siłacza. Na szczęście żartów z Indian jest niewiele, są przedstawieni jako lekko nierozgarnięci, lekko głupi, ale w sumie Herge bardzo podobnie przedstawił kowboi. Jednocześnie Herge pokazał, że Indianie wówczas byli traktowani praktycznie jako podludzie (np. scena z zakupem pola naflatowego). Niestety jest też kilka głupotek typu Tintin w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale cudem zostaje uratowany pojawiających się nagminnie w pierwszym albumach. Jednakże ogólnie pod względem fabularnym nie jest źle, przygody Tintina choć są bardziej naiwne, karykaturalne niż w późniejszych albumach, to są w miarę ciekawe, a wplątanie Tintina w świat gangów było dobrym pomysłem.
Pod względem rysunków tom prezentuje się standardowo, ponieważ w całości został przerysowany w w 1945 roku, w tym samym okresie kiedy przerysowano prawie wszystkie początkowe Przygody Tintina. Komiks jest klasycznym przykładem ligne claire, ponieważ rysunki są proste, bez cieniowania, najczęściej są to niewielkie kwadratowe kadry, ale w kilku miejscach, między innymi w scenie w której Tintin znajduje ropę, są umieszczone większe, bardziej widowiskowe kadry. Komiks jest narysowany na tyle uniwersalnym stylem, że patrząc na niego nie widać jego wieku (ponad 70 lat).
Tłumaczenie autorstwa Daniela Wyszogrodzkiego jest bardzo dobre, ale biorąc pod uwagę, że np. Tajniak i Jawniak czy profesor Lakmus jeszcze nie występują, nie było zbyt wielkich wyzwań dla tłumacza. Komiks jest wydany w dużym formacie, na dobrym kredowym papierze. 
Czy Tintin w Ameryce przetrwał próbę czasu? Ja sądzę, że w sporej części tak. Jest to pierwsza przygoda Tintina w której propaganda i belgijski punkt widzenia nie rzuca się tak w oczy. Dziś, w 2016 roku, nadal jest to przyjemny komiks przygodowo-humorystyczny, żarty, narracja czy sposób prowadzenia fabuły się zestarzały, ale co najważniejsze, komiks w niektórych momentach nadal dostarcza rozrywki. Nie jest to album od którego bym zaczynał lekturę z Przygodami Tintina, ale nie jest to też album, który bym pominął przy czytaniu całej serii.

Łączna ocena komiksu: 7/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za przesłanie egzemplarza recenzenckiego.

Przygody Tintina 3 - Tintin w Ameryce
Data premiery: 23 kwietnia 2015, liczba stron: 64, cena okładkowa: 24,99 zł, format:  A4, scenariusz i rysunki: Hergé, tłumaczenie: Daniel Wyszogrodzki, wydawnictwo: Egmont, ISBN 978-83-281-1643-6
Kupisz m.in. w aros.pl, bonito.pl, sklep.gildia.pl, sklep.egmont.pl

Przykładowe strony:

Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Ach, te WSTRĘTNE reprinty! [KWAlieton]